Miejski Szpital Zespolony stoi przed widmem likwidacji
Dług Miejskiego Szpitala Zespolonego rośnie w astronomicznym tempie – aktualnie to już prawie 50 milionów złotych zobowiązań, w tym wymagalnych ponad 37 milionów. By ratować sytuację Szpital musi zaciągnąć 40-milionowy kredyt. Jeżeli nie uzyska na to zgody Rady Społecznej i Rady Miasta grozi mu likwidacja, a miastu przejęcie długów wraz z odsetkami. Będzie to 60 milionów złotych. W konsekwencji zadłużenie miasta wrośnie do 260 milionów złotych
By ten czarny scenariusz nie urealnił się Zarząd miasta, dyrektorzy szpitala, radni, pracownicy i związki zawodowe 14. czerwca debatowali nad sposobami wyjścia z impasu. Nowy dyrektor MSzZ Jerzy Szubstarski ma jednak nie lada problem. Musi pogodzić plan reorganizacji placówki z potrzebami swoich pracowników. I tu zaczynają się schody. Koncepcja zmian, odczytywana pracowników MSzZ i NSZZ “Solidarność”, jako prywatyzacja budzi wiele zastrzeżeń. Nie wyrażają na nią zgody, obawiając się poniesienia kosztów personalnych. – Prywatyzacji mówimy: nie! Nie ma co się łudzić, prywatyzacja zawsze wiąże się ze zwolnieniami pracowników, a MSzZ pracuje 1000 osób, w tym 200 lekarzy – stwierdza przewodniczący “Solidarności” Służby Zdrowia Tomasz Ziółkowski. Mało przekonywujące są dla niego zaprezentowane przez wiceprezydenta Jacka Betnarskiego, odpowiedzialnego za służbę zdrowia, wyniki szpitali wcześniej sprywatyzowanych, gdzie, jak podano, średnia pensja lekarza to 3,5 tys. zł brutto, a ordynatora – 8 tys. zł. Ziółkowski przedstawił prezydentowi Tadeuszowi Wronie wyniki referendum przeprowadzonego wśród pracowników MSzZ na chwilę przed debatą. Wzięło w nim udział 618 pracowników z 923 osobowej załogi (67 proc). Na pytanie: Czy jesteś za prywatyzacją Zespołu Szpitali Miejskich? “nie” odpowiedziało 571 osób (92,39 proc. biorących udział w referendum). “Za” opowiedziało się 39 osób (6,31 proc.).
Zdaniem prezydenta Tadeusza Wrony pytanie w referendum zostało źle sformułowane. – Gdyby brzmiało: “Czy jesteś za zmianą formy zarządzania szpitala w spółkę prawa handlowego ze stuprocentowym udziałem gminy, która uratuje szpital?”, z pewnością 100 procent ankietowanych powiedziałoby: tak – ripostował. W tym momencie, niejako po raz pierwszy, prezydent ukonkretnił, co tak naprawdę władze miasta mają zamiar zrobić ze Szpitalem. Oficjalnie potwierdził to również rzecznik prasowy Urzędu Miasta Ireneusz Leśnikowski. – Urząd Miasta nie ma planów prywatyzacyjnych częstochowskiego szpitala, a więc “prywatyzacji”. Mowa jest o zmianie formy zarządzania – wyjaśnia.
Jak informuje wiceprezydent Betnarski, projekt reorganizacji własnościowej MSzZ ujrzy światło dzienne dopiero w październiku – opracowuje go powołany na dniach przez prezydenta Wronę specjalny zespół roboczy. Prace muszą nabrać tempa, bo program restrukturyzacji szpitala zapoczątkowany w 2005 r. przez dyr. Tomasza Grottela, a zaakceptowany przez Radę Miasta, prezydenta Wronę i wojewodę śląskiego ma zakończyć się 26. października br. Jeżeli do tego czasu Szpital nie wywiąże się z restrukturyzacyjnych zobowiązań publiczno-prawnych grożą mu poważne sankcje finansowe rzędu kilkunastu milionów złotych. W ślad za tym wojewoda może wystąpić z wnioskiem o likwidację. – Wniosek ten obciąży miasto, które musiałoby uregulować zobowiązania Szpitala wraz z odsetkami. Byłoby to 60 milionów złotych – zapowiada Małgorzata Baran, naczelnik Wydziału Zdrowia UM.
Sytuacja MSzZ jest bardzo trudna. Placówce długi rosną. – Leczenie jest drogie, nie można nikomu go odmówić (ciekawe jak to się ma do aktualnego strajku?- przyp. red.), zwłaszcza na oddziałach pediatrycznym, położniczym i gruźliczym. A jak wiadomo NFZ nie uzupełnia nadwykonań – mówi dyr. Szubstarski. Dla zobrazowania problemu wylicza straty za cztery pierwsze miesiące bieżącego roku. – Poradnie – 423 tys. zł, ginekologiczno-położniczy – 519 tys. zł, urologiczny – 230 tys. zł., geriatryczny – 213 tys. zł, neurologiczny – 247 tys. zł. Najwięcej strat przyniósł Szpitalny Oddział Ratowniczy – 1 mln 400 zł, który przejął część obowiązków z Pogotowia Ratunkowego – mówi dyr. Szubstarski. Ogólny bilans strat za cztery miesiące to 4 mln 213 tys. zł. Dużo. Jaki zatem plan ratunku ma dyrektor? Monitoring wydatków, szeroki autsorting, sprecyzowanie zakresu obowiązków ordynatorom ze zwiększeniem odpowiedzialności, badanie opinii publicznej i oczekiwań pacjentów. W zasadzie nic odkrywczego.
28. czerwca Rada Miasta zadecyduje o dalszym losie MSzZ. Dyskusja może być gorąca, bo radni mają podzielone zdanie. W opinii radnego Kazimierza Pankiewicza, przewodniczącego Miejskiej Komisji Zdrowia reformowanie po raz kolejny szpitali miejskich bez kontekstu szpitali wojewódzkich jest błędem. – W Częstochowie zaniechano rzetelnej rekonstrukcji całego systemu lecznictwa. Jest zbyt dużo szpitali, nie ma współpracy miejskich z wojewódzkimi, to powoduje zamieszanie przy dystrybucji usług, co odbija się na pacjentach i kondycji placówek – mówi dr Pankiewicz, wicedyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego na Parkitce. Z tym nie zgadza się rady Janusz Adamkiewicz, dyr. Wojewódzkiego Szpitala im. Rydygiera. – Nasz placówka w systemie Społecznego szpitala dobrze funkcjonuje, nie przynosi strat. Współpraca z miejskim szpitalem nie wyjdzie. Sześć lat temu napisałem projekt o połączenie naszego szpitala z miejskim, do dzisiaj nie ma odpowiedzi – stwierdza.
Jednak zdaniem przewodniczącego Rady Miasta Piotra Kurpiosa, na co dzień chirurga w MSzZ, Rada Miasta podjęła uchwałę o rekonstrukcji Miejskiego Szpitala, która zobowiązuje do podjęcia konkretnych kroków. – Reorganizacja musi być zakończona. Są dwie drogi dla szpitala: albo prywatyzacja, albo likwidacja. Trzeba mieć to na uwadze i ratować Szpital trzeba ratować – podkreśla.
Czy spółka ze 100-procentowym udziałem miasta jest rozwiązaniem? Jak wyjaśnia doradca prezydent ds. gospodarczych Jarosław Kapsa. Tak.
– Spółka gminy, to nie typowa prywatyzacja, to tylko zmiana formy zarządzania. Pacjent na tym nie traci, gdyż usługi szpitalne nadal są refundowane przez NFZ. Zmiana formy zarządzania sprawi, że szpital zacznie się bilansować, będzie mógł gospodarować własnymi środkami. Teraz nic nie może zrobić. Mamy przykłady takich rekonstrukcji szpitali np. w Zakopanem czy w Łodzi. Jeżeli jednak nie będzie przyzwolenia społecznego na proponowaną zmianę w spółkę prawa handlowego będziemy musieli mówić o rzeczywistej prywatyzacji MSzZ. To również jest dobre wyjście. Mamy wzorcowy przykład prywatnego oddziału szpitalnego w Częstochowie, jakim jest świetnie działające Centrum Kardiologiczne w Szpitalu przy ul. Mickiewicza.
URSZULA GIŻYŃSKA