Głos Polonusa
Żyjemy w czasach zmasowanego ataku mediów i POpulistów na polski rząd i prezydenta Rzeczypospolitej. Sytuacja ta trwa od wyborów. Jest czymś niewiarygodnie obrzydliwym, że wobec przedstawicieli mediów zagranicznych atakujący posługują się także denuncjacjami własnego kraju.
Dziennikarze telewizyjni opowiadają, że już nie wiadomo, o co chodzi w polityce wewnętrznej. Jeżeli nie widzą, co się dzieje, może to oznaczać, że poziom ich inteligencji wystarcza do wykonywania prostych czynności manualnych, jest jednak zbyt niski do uprawiania zawodu dziennikarza. Drugim wytłumaczeniem może być kłamstwo; zakładają, że społeczeństwo weźmie ich enuncjacje za dobrą monetę. Zapraszają “dyżurnych ekspertów” i “tak zwanych ekspertów”, którzy gorliwie potwierdzają każdą wierutną brednię, byle była przeciw rządzącym. Mylą się jednak, uważając Polaków za głupców. Szkoła propagandy komunistycznej, przez jaką musiały przechodzić całe generacje naszych rodaków, pozwala łatwo odróżnić łgarstwo od prawdy. Znane ze stanu wojennego hasło: “Telewizja kłamie” znajduje swoje codzienne potwierdzenie i dzisiaj, po siedemnastu latach od upadku komunizmu. Dotyczy to oczywiście także uprawiającej propagandę prasy. Pamiętacie, jak w porze nadawania dziennika telewizyjnego Polacy wychodzili gremialnie na spacery?
Osobiście jestem wdzięczny tvn-owi, polsatowi i wiadomościom tvp za ich ziejące nienawiścią codzienne ataki na polski rząd, prezydenta, PiS, Radio Maryja i TV Trwam. Dzięki wam, panie i panowie, mogłem odkryć prawdziwie wolne media w Polsce i …wasze prawdziwe oblicze. Dzięki wam i potędze pilota, który pozwala mi wyłączyć dźwięk przy pełnych miłości bliźniego tyradach Tuska lub, przełączając program, uniknąć estetycznie odpychających błazenad Rokity. Im bardziej atakujecie, tym większa jest potęga przekory!
Dlaczego POpłuki? Unię Wolności cechowała pewna dystynkcja i patriotyczna szlachetność, której na próżno szukać w szeregach liderów obecnej Platformy. Uważając się za znawców, fachowców i bywalców, są w rzeczywistości nieudacznikami surfującymi po parlamencie od kadencji do kadencji. Zawodowi posłowie. Tajemnicą poliszynela jest na przykład, że przewidywany na fotel ministra spraw zagranicznych niedoszły premier z Krakowa nie zna w wystarczającym stopniu języków obcych. Była prezes NBP z łaski Lecha W., która później sama wystąpiła przeciw swemu dobroczyńcy, kandydując ze śmiesznym wynikiem w wyborach prezydenckich, zajmowała się w londyńskim Banku Odbudowy i Rozwoju nie bankowością, a administracją. Uważający się za kwiat inteligencji polskiej parlamentarzyści PO nie znają w wystarczającym stopniu nawet polskiej ortografii… Panie i Panowie, liderzy Platformy, chyba nadszedł już czas, by wstydu oszczędzić i innym miejsca ustąpić.
RYSZARD KRÓLICKI