KŁOMNICE.
8 września 1944 r. pod Karczewicami miała miejsce akcja polskich partyzantów przeciwko niemieckim żandarmom z Chorzenic i policji granatowej. W brawurowej akcji uczestniczyli partyzanci z batalionu „Grunwald”. . 68 lat później, 16 września 2012 roku, w Karczewicach odsłonięto pomnik na pamiątkę ówczesnych wydarzeń.
8 września 1944 r. pod Karczewicami miała miejsce akcja polskich partyzantów przeciwko niemieckim żandarmom z Chorzenic i policji granatowej. W brawurowej akcji uczestniczyli partyzanci z batalionu „Grunwald”. . 68 lat później, 16 września 2012 roku, w Karczewicach odsłonięto pomnik na pamiątkę ówczesnych wydarzeń.
Na uroczystość, przygotowaną przez Roberta Kępę, prezesa Stowarzyszenia Akcji Katolickiej w Garnku, licznie przybyła społeczność lokalna. Obecni byli także poseł Prawa i Sprawiedliwości Szymon Giżyński, wicewójt gminy Kłomnice Wanda Kusztal i radna powiatu częstochowskiego Lidia Burzyńska. Szkoły z różnych miejscowości w gminie wystawiły swoje poczty sztandarowe. Podczas spotkania grupa harcerzy zaprezentowała inscenizacje zasadzki na konwój żandarmerii niemieckiej z Chorzenic, która miała miejsce pod Karczewicami.
Zaproszeni goście podkreślali znaczenie kultywowania pamięci narodowej, bohaterskich czynów Polaków walczących z niemieckim najeźdźca i okupantem. – Ten heroiczny akt dowodzi, że tutejsi mieszkańcy do końca nie poddali się niemieckiemu najeźdźcy i dzielnie walczyli z okupantem o wolną Polskę. Dzisiejsza uroczystość uświadamia nam ich heroizm i miłość do ojczyzny. Naszą obecnością oddajemy im hołd, doceniając ich poświęcenie i bohaterstwo. To niezwykła lekcja miłości do Ojczyzny – mówił poseł Szymon Giżyński. – W naszej gminie przykładamy wagę, by wychowywać młode pokolenie w duchu patriotyzmu. Zachęcamy nauczycieli, by zapraszali do szkół kombatantów, którzy swoimi wspomnieniami dają uczniom żywą lekcję historii, przekazując im wiedzę o naszej historii – mówi wicewójt Wanda Kusztal.
W uroczystości uczestniczyli również uczniowie szkoły ze Skrzydlowa: Patryk Demski, Ewa Rorat i Dominika Wiewióra. Dużym dla nich przeżyciem była historyczne inscenizacja harcerzy. – Zainteresowała mnie bitwa, która się tu wydarzyła. Przybyliśmy tu, by uczcić bohaterów, dla których najważniejsza była wolna Polska i dzięki którym dzisiaj możemy żyć w wolnym kraju – mówi Patryk. – Dzięki takim uroczystościom uczymy się patriotyzmu i szacunku do swojej historii – dodaje Dominika.
HISTORIA
Wrzesień 1944 r. był szczególnym czasem dla oddziałów partyzanckich na naszym terenie. Zakończyła się Akcja „Zemsta” (towarzysząca Akcji „Burza”) i leśne oddziały Batalionu „Las” rozpraszały się po swoim terenie prowadząc tam akcje przeciw wrogowi. Oddział „Andrzeja” i „Alma” dotarł na ten teren w początku września. Akcja pod Karczewicami była przez AK starannie przygotowana. Rozpoznanie ułatwił „Kornik” – Bronisław Górecki, dla którego były to strony rodzinne i jemu to zawdzięczamy szczegółową relację z potyczki. Akcję zaplanowali i wykonali partyzanci pod dowództwem „Alma” Józefa Kaszy-Kowalskiego.
Niemieccy żandarmi z posterunku w Chorzenicach co noc przyjeżdżali do Garnka i Karczewic, aby ochraniać mosty na Warcie w tych miejscowościach. Towarzyszyli im również policjanci granatowi z posterunku w Kłomnicach. Rano zwykle wracali drogą w kierunku Pacierzowa i Kłomnic. Byli dobrze uzbrojeni, między innymi w karabin maszynowy. Tą informację przynieśli partyzanci odwiedzający swoje rodziny w Garnku i Karczewicach.
Po rozpoznaniu postanowiono urządzić zasadzkę w niedalekiej odległości od Karczewic w kierunku Pacierzowa (ok. 300 m). Znajdowało się tam pojedyncze gospodarstwo, a około 250 m dalej następne. Między nimi po prawej stronie stał krzyż (stoi do dzisiaj) i za nim miały być podłożone miny naciskowe. Ukryci w drugim gospodarstwie partyzanci mieli ich zaatakować, a druga grupa ukryta w pierwszym gospodarstwie miała ich zamknąć w potrzasku. W kierunku południowym od tego miejsca był niepilnowany chłopski most na rzece Warcie, którym można było bezpiecznie się wycofać do lasów nad Wiercica. Dowódca grupy zaplanował akcję na dzień 8 września 1944 r. Wyznaczona do zadania grupa liczyła kilkanaście osób, między innymi: „Zdrój”- Władysław Kosmala, „Diablik”, „Luks”, „Wulkan”, „Zapora”.
Grupa „Alma” przybyła na miejsce koło 11 w nocy poprzedniego dnia i przygotowała teren do zasadzki. Zadanie ułatwiała sterta słomy, za którą ukryła się grupa zamykająca zasadzkę i pole ziemniaków z wysokimi jeszcze łodygami, dającymi możliwość ukrycia. Uniknięto w ten sposób narażania mieszkańców. Po rozłożeniu czekali , aż przed 5-tą nad ranem ukazały od Karczewic dwie furmanki z policjantami i sześciu żandarmów na rowerach. Gdy pierwsza z furmanek najechała na minę nastąpiła eksplozja, a partyzanci otworzyli ogień. Żandarmi i policjanci zaczęli się wycofywać z powrotem w kierunku Karczewic, ale wtedy zaatakowała druga grupa. W wyniku krótkiej walki zginęło trzech żandarmów i jeden policjant, a reszta się poddała. Zostali rozbrojeni i rozebrani do bielizny (partyzantom potrzebne były mundury). Jednego żandarma i trzech policjantów zabrali ze sobą wycofując się przez chłopski most na Warcie nad Wiercicę i tam rozstrzelali (byli znani z okrucieństwa). Partyzanci mieli po cichu nadzieję, że uda się im zabić słynnego z bestialstwa Rachowa, ale ten nie brał udziału w tym patrolu. Ocalałym hitlerowcom powiedzieli, że do odwet za spalenie kościoła w Garnku (w maju tego roku) i zamordowanie księdza Józefa Barteckego. Księża zresztą ponieśli tutaj z rąk hitlerowców szczególnie duże straty, gdyż wcześnie aresztowany był garkowski proboszcz Kazimierz Znamirowski i zamordowany w obozie koncentracyjnym, a na początku wojny zamordowany został w dalekich Parzymiechach ks Bonawentura Metler, jeden z pierwszych proboszczów po powołaniu parafii.
Partyzanci nie ponieśli żadnych strat, za to zdobyli karabin maszynowy, 2 pistolety maszynowe, 11 karabinów, 4 pistolety krótkie, nie licząc mundurów.
Krzysztof Wójcik
GAW