Nie dostaniemy zadyszki


Rozmowa z Phillem Eathertonem, środkowym częstochowskiego AZS-u

Ostatnie dni były dla ciebie i całego zespołu naprawdę trudne. Rozgrywaliście pojedynki z wymagającymi rywalami.
– Zgadza się. Zaczęło się od ciężkiego spotkania w Bełchatowie, gdzie nie zagraliśmy wcale słabo, a mimo to przegraliśmy. Podobnie zresztą było w meczu z Jastrzębiem.

Nie czujecie się zmęczeni?
– Nie, ponieważ odbyliśmy specjalistyczne przygotowania i treningi przed sezonem. Oprócz występów w lidze, gramy również w Pucharze Top Teams, co dodatkowo wymaga od nas wysiłku, jednak zostaliśmy odpowiednio przygotowani i nie dostaniemy zadyszki.

Po trzech ligowych kolejkach i dobrej grze AZS-u ze słabszymi drużynami, w pojedynku ze Skrą wasza forma nie należała do szczytowych. Mimo tego w Bełchatowie obserwowaliśmy fantastyczne widowisko, a wynik mógł być zupełnie inny.
– Kiedy gra się z najlepszymi rywalami, daje się z siebie wszystko, co najlepsze, a nawet więcej. Bełchatów jest właśnie takim przeciwnikiem, choć przecież Rzeszów także zagrał bardzo dobrze. Osobiście nie byłem jakoś mocniej zmotywowany, do każdego meczu staram się podchodzić z podobnym zaangażowaniem i, o ile to możliwe, wygrywać 3:0 (śmiech).

Dwa dni po meczu ligowym pojechaliście do Modeny i wygraliście 3:1 z tak znanym na międzynarodowej arenie zespołem, jak Modena. Jakie to uczucie?
– To naprawdę świetne uczucie, ale, w końcu, w drużynie rywala jest sześciu zawodników, po naszej stronie także, więc powinniśmy umieć wygrywać z każdym przeciwnikiem.

Jak wyglądała wasza gra we Włoszech? Czy przed wyjazdem wiedzieliście sporo o przeciwnikach?
– Oglądaliśmy taśmy wideo. Co do naszej gry, myślę, że było naprawdę dobrze. Modena nie zagrała tak, jak się tego spodziewaliśmy. Zobaczyliśmy zupełnie inny zespół, nie oznacza to jednak, że rewanż będzie jedynie formalnością.

Czy po powrocie z Modeny czuliście się bardziej pewni siebie i zdeterminowani, aby po sukcesie w Pucharze Top Teams zdobyć kolejne punkty w lidze?
– Oczywiście, mieliśmy nadzieję na zwycięstwo i chcieliśmy je osiągnąć. Zagraliśmy nieźle, ale się nie udało.

Co się stało w pierwszym secie meczu z Jastrzębiem? Mieliście spory zapas punktowy i nagle uszło z was powietrze.
– Nasza mentalność. Niektórzy się zatrzymali, do tego zostaliśmy zablokowani i pozwoliliśmy się odbudować przeciwnikom. To nas zgubiło.

Wygraliście dwie kolejne partie, jednak następną rozpoczęliście od stanu 0:5.
– Zdecydowanie wynikało to z braku koncentracji. Dlaczego tak się stało? Nie wiem.

Nie sądzisz, że przegraliście mecz, w którym zwycięstwo było w zasięgu ręki?
– Nie tylko ten. W Bełchatowie także mogło się wszystko inaczej potoczyć, ale w meczu z Jastrzębiem do zwycięstwa zabrakło naprawdę niewiele.

I na koniec pytanie o niedawno wprowadzony przepis, dotyczący dodatkowego seta w razie remisu po dwóch spotkaniach pucharowych. Z perspektywy zawodnika uważasz, że to dobry pomysł?
– Na pewno nie. Powiedziałbym wręcz, że zupełnie pozbawiony sensu. Mam nadzieję, że wygramy to spotkanie i wprowadzenie go w życie nie będzie konieczne.

PAWEŁ MIELCZAREK, KAROLINA WAWRZAK

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *