Janusz Strojec. Rozważania drogi krzyżowej w 2025 roku


 

 

Wstęp

Agrafony słowa

zamieniły się w czyny

zwiastowały kolejne

były jak spełnione proroctwa

a więc jest chwila

kiedy mówię do końca świata

z miłością gwarantowaną

a ja rozrywam rany

aż do krwi gdzie żadna

apteczna mikstura nie zadziała

dziś pójdę w stronę zmierzchu

by jutro stać się jasnością

ja jestem chlebem i życiem

kto we mnie wierzy

choćby i umarł

żyć będzie

 

Stacja I

Pan Jezus na śmierć skazany

 

Tłumie bezlitosny

prześladuje mnie zła pogoda

wichry i grady i bielejący śnieg

w górach wysoko słońce a potem

oskarżasz

wydajesz

skazujesz

przybijasz

tyle artefakty

w objęciach Heroda

Judea i Galilea

Azja Afryka Ameryka Północna

Ameryka Południowa Antarktyda

Europa Australia

 

Stacja II

Pan Jezus bierze krzyż na swe ramiona

 

Belko nazareńska

pełna trwogi i pożogi

rozrywasz chmury

niebo w ogniu

stwarzasz miasta

by potem zamienić je w martwe

cmentarzyska

belko krzyżu

próżno szukasz gałązek wierzbowych

pierwszej zapowiedzi

by zrozumieć przemijanie i trwanie

czym prawda czym życie

czym miłość czym śmierć

belko krzyżu

przygniatasz ramiona

dzisiaj ziemia spowita ciemnością

 

Stacja III

Pan Jezus upada pod krzyżem

 

Tłumie szydzący

tłumie gardzący

nadlatujące zimne chmury

zamienią się w podniebny pożar

nie rozdadzą deszczu

nie rozświetlą poranka

nad jeszcze śpiącym miastem

Jezusie bezsilny

Jezusie upodlony

nad popiołem Jerozolimy

upadasz pod ciężarem

kolana w rozsypce

 

 

Stacja IV

Pan Jezus spotyka Matkę Bolesną

 

Matko Wybrana

Matko Niepokalana

z Łaski Bożej jestem tym

kim jestem

i za to na wieki wychwalać

będę Pana

Matko Litościwa

mój umysł topnieje

w miałkości frazy

w oddechu w bezdechu

w przedsłowiu

Matko Opatrzności

kolejne narody na kolanach

opłakują swoje dzieci

wyczekują wiosny

i zieleni

która wciąż w odwrocie

ukrywają łzy

obok Twój syn

nadzieja

 

Stacja V

Szymon z Cyreny pomaga Panu Jezusowi

dźwigać krzyż

 

gdybym był

jak sprawiedliwy Noe

wśród latorośli na ziemi

nie zbierałbym resztek

z winnicy swojej

nie jestem

dziś odgrodzona murem

z wieżą strażniczą

marnieje

skrusz duszę moją

skrusz twardą

wokół tyle megalomanii

ja też pośród tych wielu

co w centrum świata

i wszędzie ich zasługi

Szymonie

współcierpisz

towarzyszysz

niesiesz drzewo krzyża

pomóż pszenicznemu ziarnu

by wzrosło

 

 

Stacja VI

Św. Weronika ociera twarz Panu Jezusowi

 

jestem dziwnie niepełny

niejasny zamknięty i podziurawiony

trochę plastikowy

nie jestem skonfigurowany

nie do końca skończony

chromy

wstydzę się łez

Weronika ociera twarz Chrystusa

bez wahania

jedyna współczująca cierpiąca

na chuście twarz Pana

 

 

Stacja VII

Pan Jezus po raz drugi upada pod krzyżem

 

świat to kilku rozgrywających

wciąż tworzą nową arytmetykę

z rakietami dronami z odpalonymi lontami

układają świat po swojemu

Jezus ostatkiem sił napręża mięśnie

upada

by się dźwignąć

boski Jezusie

po raz drugi pod ciężarem belki

upadasz

by dźwigać kolejne

strony świata

 

Stacja VIII

Pan Jezus spotyka płaczące niewiasty

 

o córki jerozolimskie

o matki żony

fastrygujące marynarkę w rekinie

kości nićmi szyte

fastrygujące kolejne wymiary

nieba

w owadzich schronach

w zakamarkach pajęczyn

o matki żony

nie zakrywajcie twarzy

nie lamentujcie

nie płaczcie nade mną

odbezpieczcie przestrzenie

strzeliście podniebnie i jasno

mnie nie trzeba trwogi

zadbajcie o tych którzy

mają przyjść do mnie

 

 

Stacja IX

Pan Jezus po raz trzeci upada pod krzyżem

 

uwierają mnie

gwoździe wbite w czoło

w ręce i nogi

bok mój przebiłeś włócznią

tracę oddech

między życiem a śmiercią

jedno drgnienie

między myślą a słowem

ruch warg

rozpacze kłótnie swary

łgarstwa i plugastwa

spadające bomby rakiety

ciemna chmura dymu rozrywająca płuca

kobiety i dzieci w żałobie

dźwiga Jezus zemdlony

drzewo srogie

po raz trzeci

upadł pod krzyżem

 

 

Stacja X

Pan Jezus z szat obnażony

 

napoiłeś mnie piołunem

i octem

odarłeś z szat

wiszę nagi

napisałeś król żydowski

spaliłeś mój dom i

moją żonę i mój kraj

cały w łunie czerwonej

pozostał kamień na kamieniu

wybudowałeś obok pałace

z marmuru złota i brylantów

wciąż obsesyjnie udoskonalasz

maszynerię do zabijania

precyzyjną dalekosiężną

samosterującą

lękam się bardzo

ja Bóg – Człowiek

krwawiący

odarty z szat

 

 

Stacja XI

Pan Jezus do krzyża przybity

 

krzyżu bezlitosny

oddaję ducha mego

i lękam się bardzo

bardzo się lękam

nieczułe drzewo

resztki krwi barwią słoje

w zimnych rowach

z ranami w porozrywanym ciele

w wystających żebrach w złamanej

kości szczęki w urwanej ręce

krzyżu pól bitewnych

krzyżu niewinnego miasta

oddaję ducha mego

i lękam się bardzo

bardzo się lękam

 

Stacja XII

Pan Jezus na krzyżu umiera

 

Boże

czemuś mnie opuścił

czemu

kiedyś w potędze i blasku

plenerowych dekoracji z poetycką

legendą afirmacji życia

w wiecznie żywe prawdy

miłości do świata w każdym

jego zakamarku w każdej

barwie dnia spowitej światłem

wiarą i nadzieją

Elih

lamma sabahtani

czuję każdy milimetr ciała

ciało mnie opuszcza

duch się uwalnia

nie rozpaczaj Matko Moja

Boże

czemuś mnie opuścił

czemu

 

 

Stacja XIII

Pan Jezus zdjęty z krzyża

 

zimne

omdlałe zastygłe

złożone na Twoich rękach

Maryjo

nadlatujące zimne chmury

rozdają czasem deszcz

i szukam gałązek wierzbowych

pierwszej zapowiedzi

dotykam artefaktu

Ciało Chrystusa

jak inne ciała

Maryjo

obmyj je

łzami niemocy

 

 

Stacja XIV

Pan Jezus do grobu złożony

 

Józef z Arymatei użyczył miejsca

Matka Bolejąca obmywszy

Ciało Jezusa łzami

otuliła je w słońce

owinęła w obłok i

złożyła do grobu

powieki drgają jak zorze

po deszczu w obłoku słońce

jakiś blask wewnętrzny

w harmonii obrysowuje nadzieję

jakiś dziwny spokój

wszechogarniający

wśród gwiazd i galaktyk

milczenie cisza

oczekiwanie

zapowiedź

 

 

Stacja XV

Jezus żywy wśród nas

 

Agrafony myśli

jak gałązka oliwna z ziemi wyrasta

i znowu niebo oglądać będą

a więc jest chwila

kiedy mówię do końca świata

za horyzontem niemożliwe

stało się rzeczywistością

jam jest Bóg Twój

i Pan Twój

na ziemi i w niebie

 

 

Zakończenie:

 

Ojcze nasz

Chlebie nasz

czasy nowe inni ludzie

pokręcone DNA

co chwilę nowi iluminatorzy

co dobre a co złe

miłość lub nienawiść

stygnący zabłąkany poplątany

w gąszczu zakłamania porzucony na

brzeg beznadziei

rozpadające się życie

po kawałku

staje się igraszką w rękach

człowiek człowiekowi

Ojcze nasz

Chlebie nasz

Ocal nas

 

Zdjęcie: Pieta Dona dalle Rose, Giovanni Bellini, 1505 r.

 

źródło: https://abpsheen.pl/2017/03/20/droga-krzyzowa-stacja-trzynasta/

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *