Kobieca piłka nożna
Występująca w południowej grupie kobiecej pierwszej ligi piłkarskiej drużyna UKS Gol Częstochowa, wygrywając mecz w ramach drugiej kolejki zmagań w rundzie wiosennej, uzyskały 10 punktów przewagi nad kolejnym zespołem w tabeli – Unią Racibórz. Częstochowianki objęły prowadzenie już w 7. minucie gry po celnym strzale Justyny Przybylskiej z rzutu karnego. Kolejną bramkę strzeliła niedawno pozyskana przez Gol reprezentantka Polski Marta Otrębska. Gol mógł prowadzić jeszcze wyżej po kolejnej szarży Otrębskiej (sprytnie “okiwała” cztery rywalki) i podaniu do Patrycji Jankowskiej, która minimalnie chybiła. W drugiej połowie jedenastkę wykorzystały raciborzanki, ustalając wynik spotkania na 2:1 na korzyść zespołu z Częstochowy. Gol zyskał kolejne 3 punkty umacniając się na pozycji lidera swojej grupy. Po meczu udało nam się przeprowadzić krótkie rozmowy z Martą Miką i Justyna Przybylską.
Jak trafiłyście do sportu, który jest zdominowany przez mężczyzn?
Marta Mika: Od najmłodszych lat biegałam z chłopakami za piłką. Prezes Sejfryd skontaktował się ze mną przez nauczyciela WF-u ze szkoły podstawowej, do której chodziłam, i zostałam zaproszona na trening. Tak się to zaczęło.
Justyna Przybylska: Do Gola trafiłam dzięki namowie mojego ojca, który sam kiedyś z powodzeniem uprawiał tą dyscyplinę. W mojej rodzinie istnieją tradycje piłkarskie, bowiem mój brat jest zawodnikiem trzecioligowego Rakowa. Trafiłam do klubu, gdy miałam 11 lat i od tamtego czasu reprezentuję częstochowski UKS Gol.
Jaka jest średnia wieku dziewcząt, grających w częstochowskim zespole?
MM: W drużynie mamy trzy gimnazjalistki i są to najmłodsze zawodniczki. Najwięcej jest dziewcząt uczących się w liceach i studiujących. Są też takie, które czas edukacji mają już dawno za sobą.
Co was fascynuje w tym typowo męskim sporcie?
JP: Wciągają nas rywalizacja, adrenalina, możliwość wykazania się. To wszystko razem daje sporą dawkę emocji, bez których bardzo trudno się obejść.
Piłka nożna jest dyscypliną kontuzjogenną, czy doznałyście jakiś przykrych urazów?
MM: Justynę szczęśliwie omijają kontuzje, a ja nie miałam tyle szczęścia. Kilka lat temu miałam problem z kolanem. Był to uraz łękotki. Musiałam pogodzić się z tym, że rozbrat z piłką potrwa pół roku. Na szczęście po tej kontuzji nie ma już śladu. Dawno o tym zapomniałam i cieszę się, że mogę grać.
Kiedy i gdzie rozegracie kolejny pojedynek ligowy?
JP: Następny mecz odbędzie się w czwartek 13. kwietnia. Rozegramy go na boisku przy ul. Limanowskiego. Cieszę się, że będę mogła grać na tym boisku, na którym grywa mój brat.
Obecna przewaga Gola w ligowej tabeli wskazuje na to, że jesteście głównym faworytem do awansu. Czy uda się Wam zrealizować ten cel i czy zespół będzie w stanie rywalizować na równi z najlepszymi drużynami w kraju?
JP: Do końca rundy pozostało sporo meczów. Teoretycznie wiele może się jeszcze pozmieniać, ale bądźmy dobrej myśli. Jeżeli utrzymamy wypracowaną przewagę, wówczas czeka nas mecz barażowy, którego wygranie będzie równoznaczne z uzyskaniem awansu. Będzie to trudny pojedynek, damy z siebie wszystko, by osiągnąć sukces.
MM: Sądzę, że jeżeli uda się awansować, to drużyna powinna wzmocnić się o kolejne dwie albo trzy dobrej klasy zawodniczki. Wówczas mogłybyśmy powalczyć o coś więcej, niż tylko o utrzymanie się.
PAWEŁ MIELCZAREK