70 lat Polskiego Związku Tenisa Stołowego
W poniedziałek, 26 listopada odbyły się w Warszawie centralne uroczystości związane z jubileuszem 70-lecia Polskiego Związku Tenisa Stołowego. Wziął w nich udział wiceprezes częstochowskiego AZS WSP, Wiesław Pięta. W przeszłości zawodnik, w późniejszym okresie znany trener, jak nikt inny przysłużył się, aby pod Jasną Górą było głośno o wyczynach naszych pingpongistów i pingpongistek. Wiesław Pięta zna też doskonale nowego szefa polskiego sportu, Adama Giersza.
– Czy nominacja na prezesa Polskiego Związku Tenisa Stołowego Adama Giersza, to słuszna decyzja? – zapytaliśmy na wstępie Wiesława Piętę.
– Giersz nie jest człowiekiem przypadkowym w polskim sporcie. To między innymi dzięki niemu tenis stołowy zdobył sobie w naszym kraju sporą popularność. Gdy na początku lat 80-tych został trenerem męskiej reprezentacji zaczęliśmy odnosić wielkie suksesy na arenach międzynarodowych. Nazwiska Andrzeja Grubby czy Leszka Kucharskiego, dwóch najwybitniejszych zawodników, którzy trenowali pod okiem Giersza, mówią same za siebie. W roku 1985 Grubba został najpopularniejszym sportowcem Polski. I to jest chyba przełomowy moment dla naszej dyscypliny. Ping-pong wyszedł ze świetlic i trafił na salony.
– Rozumiem więc, że Giersz jest właściwą osobą na właściwym miejscu.
– Giersz, jak najbardziej. Jest on bardzo dobrze postrzegany w całej światowej, tenisowej rodzinie. Jako szkoleniowiec dwukrotnie był na olimpiadzie. Prowadził reprezentację Europy w prestiżowych meczach z Azją. To osobowość tej dyscypliny i co do tego nie ma żadnych wątpliwości.
– Ale jako prezes naszego, krajowego związku nie uniknął fali krytyki. Niektórzy obwiniali go, że jego polityka nie służy dobrze polskiemu ping-pongowi.
– Każdy z działaczy ma grono zwolenników, jak i przeciwników. Giersz został prezesem związku w 1994 roku. Pamiętam to dokładnie, bo wówczas sam znalazłem się w składzie zarządu władz tenisowych. Mogę powiedzieć tylko tyle, że robił wszystko, aby pewne konfikty załagodzić. I to mu się udało. Nikt do gardeł sobie nie skakał, choć oczywiście między działaczami zdarzały się poważne różnice zdań. Krytyka spadła na związek głównie za to, że nie udało się pozyskać pieniędzy na działalność statutową. Obwiniano za to prezesa, ale nie wiem, czy te żale kierowano pod właściwy adres.
– Czy Adam Giersz zna problemy częstochowskiego środowiska pingpongowego?
– Zna dokładnie. Bywał u nas na naszym tradycyjnym festiwalu tenisa stołowego, był także na uroczystościach rocznicowych AZS-u.
– Rozmawiał pan z nim na temat realizacji tak wielkiego przedsięwzięcia, jak budowa w Częstochowie Akademickiego Centrum Sportu?
– Rozmawiałem i będę rozmawiał. Giersz jest gorącym orędownikiem tego pomysłu. Już obiecał swoją pomoc. A jego poparcie będzie bardzo ważne.
– Skoro jesteśmy przy tym temacie. Kiedy ma szansę ruszyć cała inwestycja?
– Liczę, że na wiosnę. Czekamy jednak teraz, aby nasz projekt został wpisany do programu strategicznych inwestycji przewidzianych do realizacji w województwie śląskim. Stosowną dokumentacją złożyliśmy już w Katowicach i czekamy na jej pozytywne zatwierdzenie. Sprawę pilotuje nam członek zarządu województwa śląskiego, Jerzy Guła. Mamy nadzieję, że uda mu się zadbać o nasze interesy.
– Dziękuję za rozmowę.
ANDRZEJ ZAGUŁA