Uważaj możesz dostać mandat, choć nie jechałeś na gapę
Okazuje się, że w Częstochowie kontrolerzy w środkach komunikacji miejskiej wypisują mandaty na podstawie fałszywie podanych danych. Potem wezwania do zapłaty przychodzą pod wskazany przez złapanego gapowicza adres.
To dotknęło mieszkańca Częstochowy, pana Leszka B. Z firmy STATIMA otrzymał wezwanie do zapłaty na kwotę 344, 49 złotych. Zdenerwowany mężczyzna sprawę zgłosił do naszej redakcji. – To oburzające, nigdy nie jechałem na gapę – stwierdza pan Leszek. Pismo z reklamacją i prośba o przedstawienie dowodu, czyli ksero mandatu, napisał do STATIMY, której MPK sprzedało swe wierzytelności. Jak się okazało, na mandacie podane były błędne jego dane osobowe. – Pytam się na jakiej podstawie kontroler wypisał mandat? Czy miał do wglądu dowód zatrzymanej osoby, bo część danych się nie zgadza? Domyślam się kto mógł to zrobić, bo jest to już druga taka sprawa. Poprzednia się wyjaśniła i teraz też nie odpuszczę. Sprawę zgłosiłem na Policję – mówi pan Leszek.
Napisaliśmy także zapytanie do STATIMY, z prośbą o przedstawienie dowodu jego zobowiązania finansowego pana Leszka. Zadzwoniono do nas informując, że sprawa będzie wyjaśniana. – Czekamy jeszcze na szczegółowe wyjaśnienie od pana kwestionującego zasadność mandatu. Oczywiście, jeśli potwierdza się nieścisłości w danych mandat anulujemy – powiedziała nam przedstawicielka STATIMY.
O wyjaśnienie sprawy pana Leszka B. prosiliśmy także rzecznika prasowego MPK. Pismo wysalaliśmy e-mailem, potem dzwoniliśmy. Mimo obietnicy, do dzisiaj nie otrzymaliśmy wyjaśnienia oraz odpowiedzi na nasze dodatkowe zapytania: „Czy są sytuacje wypisywania mandatów na podstawie ustnych informacji bez przedstawienia dokumentu tożsamości? Czy mandaty MPK za przejazd bez biletu ulegają przedawnieniu?”. Rzecznik Maciej Hasik w rozmowie z nami potwierdził jedynie, że czasami zdarzają się tego typu przypadki, co dotknęło nawet jego mamę.
UG
Po publikacji artykułu otrzymaliśmy odpowiedź od pana Rzecznika MPK.
W nawiązaniu do tematu pisma, który otrzymał mieszkaniec od firmy windykacyjnej. Z uwagi na to, że wierzytelność nie jest już MPK, należy reklamować tego typu rzeczy poprzez kontakt z firmą, nie ma innej możliwości. Kontrolerzy co do zasady spisują osoby z dokumentu ze zdjęciem, jeśli zostanie taka osoba przyłapana na jeździe bez biletu. Czasami jednak mogą zdarzyć się takie przypadki, że kontroler spisuje dane na oświadczenie pasażera, które powinny być zweryfikowane później. Jednak jeśli nie zostało to potwierdzone, a międzyczasie wierzytelność została sprzedana wraz z innymi firmie windykacyjnej, to mogło takiej możliwości nie być. Firma windykacyjna dysponuje dokumentem, na dowód którego zostało wystawione polecenie do zapłaty (mandat). Jeśli pasażer się nie zgadza bądź neguje karę powinien wyjaśnić to firmie windykacyjnej i przedstawicielom firmy przekazać swoją dezaprobatę bądź brak zgody na uiszczenie opłaty z uwagi na brak potwierdzenia popełnienia wykroczenia. Każda sytuacja jest inna, a firma windykacyjna przejęła wierzytelności zarówno te, które są udokumentowane, jak i te z niedostatecznymi dowodami. Za weryfikację każdego przypadku i sposób wezwań do zapłaty MPK nie odpowiada, dlatego, że nie ma prawnie już takiej możliwości. Odpowiedzialność za te kwestie, jak i inne formalno-prawne spoczywa na firmie windykacyjnej, która jest właścicielem wierzytelności. Dlatego trudno się odnieść merytorycznie co do zasadności wezwania, które trafiło do pasażera.
URSZULA GIŻYŃSKA