Chińczycy w Częstochowie
Chińska firma handlowa wydzierżawiła od PSS Społem “Jedność” dwa piętra domu towarowego “Megasam”, łącznie 960 metrów kwadratowych. 10. kwietnia otwarto tam “Centrum odzieży i obuwia”
Pojawianie się konkurencyjnej firmy wywołało oburzenie wśród drobnych handlowców z częstochowskich bazarów. – To nieuczciwe wobec nas, sprzedających tu od kilkunastu lat. Chińczycy swoimi niskimi cenami zabiorą nam klientów i zostaniemy zmuszeni iść na zasiłek – skarży się sprzedawca obuwia z “placu Balcerowicza”. – Nie mamy nic przeciwko chińskim firmom. Ale zamiast skazywać nas na bezrobocie, powinni wprowadzić hurtową sprzedaż na zezwolenie. Wtedy również i my moglibyśmy zaopatrywać się u nich – dodaje kobieta handlująca ubraniami.
Prezes Megasamu Marek Wojtasik wyjaśnia, że PSS SPOŁEM proponowało wynajem pomieszczeń handlarzom z “Balcerowicza”. W styczniu bieżącego roku odbyło się spotkanie z trzydziestoma kupcami, jednak zainteresowanie było zbyt małe. – Chęć wynajmu dwudziestu paru metrów kwadratowych wyraziło trzech kontrahentów, a ja miałem do wynajęcia ponad 900. Musiałem szukać innego rozwiązania, nie mogę przecież robić muzeum z domu handlowego. Firma zatrudnia 600 osób i musi im zapewnić byt. Daliśmy więc ogłoszenie do gazet. Odpowiedziała chińska firma, oferująca bardzo dogodne warunki – wyjaśnia prezes.
Kupcy tłumaczą, że propozycja ze strony Wojtasika nie była dla nich korzystna. – Stojąc tu od 15 lat, mamy swoich “wystanych” klientów. Ponadto zniszczony budynek Megasamu nie zachęca do odwiedzania. Każda firma, która tam rezydowała, musiała zrezygnować. Klienci omijaliby nas szerokim łukiem. Chińczycy przyciągną ich cenami – mówi sprzedawczyni bielizny. – Dodatkowo zaproponowano nam opłaty w wysokości 50 złotych za metr kwadratowy. Oni płacą 20 złotych – dodaje.
Z tą opinią nie zgadza się prezes Wojtasik. – Częstochowscy handlowcy płacą mniej niż firma chińska i teraz zaoferowaliśmy korzystne warunki. Po prostu kupcy nie chcieli przenosić się do budynku. Kilku interesowało pierwsze piętro, o drugim w ogóle nie chcieli słyszeć. Nikt nie przyszedł zawiązać umowy – mówi prezes Wojtasik.
Jednak obawy kupców z “placu Balcerowicza” potwierdzają inni częstochowscy handlarze. – Skoro już Chińczycy weszli na nasz rynek, to powinni tu stworzyć produkcję, a nie sprowadzać gotowe towary – mówi Jacek Wróż, handlujący obuwiem na Placu Czerwonym. – Już teraz sprzedajemy na granicy opłacalności. Dojdzie do tego, że splajtujemy a obce firmy przejmą Częstochowę – stwierdza Jacek Płaszewski, handlarz odzieżą z centrum “Jagiellończycy”.
Prezes “Jagiellończyków”, Jerzy Zakrzewski przychyla się do oburzonych. – Będziemy wspierać protest. Dziwię się zarządowi SPOŁEM, że stawia partykularny interes finansowy ponad rodzimy handel, z którego też przecież ma pieniądze – mówi Zakrzewski. – My również mieliśmy wolne powierzchnie do zagospodarowania, które (na bardzo dogodnych warunkach) gotowe były wydzierżawić różne firmy ze wschodu. Nie chcąc jednak krzywdzić naszych handlowców, poczekaliśmy i tak mamy firmę meblową, która nikomu nie wadzi – dodaje.
Handlowcy zebrali podpisy i sporządzili petycję do władz miasta. Skarżą się w niej na zbyt wysoką konkurencję, która może doprowadzić do ich bankructwa i proszą pomoc.
– Rozumiemy obawy handlujących. Jednak wynajęte pomieszczenia są prywatną własnością spółki PSS SPOŁEM. Prezydent nie ma wpływu na to, w jaki sposób SPOŁEM zagospodarowało te powierzchnie – tłumaczy Tomasz Kucharski, rzecznik Urzędu Miasta.
Klienci, od których wszystko zależy, mają podzielone zdania. – Pewnie, że wolę kupić taniej i w ciepłym pomieszczeniu, niż marznąć przy budzie – mówi Janusz Szafarkiewicz, kupujący bieliznę na “placu Balcerowicza”. Klientka punktu obuwniczego na Placu Czerwonym Jadwiga Styczeń ma inne zdanie – Polak powinien handlować w Polsce, a Chińczyk w Chinach. Ich towary są jednorazowe, a w naszych pochodzi się dłużej.
Jak będzie naprawdę? Okaże się wkrótce.
Inną kwestią jest plac w centrum miasta, który szpeci. Już kilkakrotnie podejmowano kroki, by go uporządkować, głównie na polecenie Urzędu. Trzy lata wstecz kupcy postanowili wybudować zadaszenie. Jednak wygórowane warunki, jakie postawiło miasto, zniszczyło inicjatywę. Teraz, jak twierdzi prezes Wojtasik, była szansa, by to uregulować, ale znowu nie wyszło. – By pójść kupcom na rękę, wystąpiliśmy do Urzędu Miasta o warunki zabudowy dla ośmiu kupców, handlujących przed budynkiem “Megasamu”. Jeżeli kupcy zawiązaliby związek, tak jak zrobili to na przykład “Jagiellończycy”, z którym można by podjąć konkretne rozmowy, jesteśmy skłonni rozpocząć wspólnie działania, celem zadaszenia placu – deklaruje przesz Wojtasik.
ŁUKASZ STACHERCZAK, UG