22 sierpnia 2024 roku na nadzwyczajnej sesji Rady Miasta Częstochowy wystąpiła częstochowianka, która od ośmiu lat walczy o zadośćuczynienie od Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego na Parkitce, za narażenie jej na utratę zdrowia, a nawet życia, przez lekarza zatrudnionego w lecznicy. Karetka pogotowia przywiozła ją na SOR ze wstępnym lekarskim rozpoznaniem podejrzenia udaru mózgu. Mimo to neurochirurg z Parkitki odesłał ją do domu. – Byłam wówczas nieprzytomna, miałam zaburzenia wzroku i mowy, były to ewidentne objawy, ale lekarz je zlekceważył. Przez jego decyzję mogłam umrzeć – mówiła Jadwiga Cichecka.
O walce pani Jadwigi Cicheckiej ze skostniałym i nieczułym systemem urzędniczym – wszelakiego szczebla – pisaliśmy kilkakrotnie.
Dziewięć lat temu kobieta przeszła udar, wezwana karetka zawiozła ją do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego na Parkitce. Pani Jadwiga nie uzyskała tam jednak odpowiedniej pomocy medycznej, mimo iż lekarz z pogotowia wskazał na udar. W tym ciężkim stanie odesłano ją do domu. Ratunek otrzymała na drugi dzień w Miejskim Szpitalu Zespolonym.
Pani Jadwiga o swojej sprawie informowała najwyższych urzędników w państwie – od Prezydenta RP, przez Marszałka Sejmu, po liderów największych partii politycznych: Jarosława Kaczyńskiego i Donalda Tuska. Dziesiątki listów wysłała do dyrekcji WSS w Częstochowie, marszałka województwa śląskiego, który jest właścicielem lecznicy, wojewody śląskiego i wreszcie do prezydenta Częstochowy. Niestety, znikąd, mimo orzeczenia rzecznika praw pacjenta o naruszeniu jej praw pacjenta i narażeniu na utratę zdrowia, a nawet życia, nie uzyskała odpowiedniego zrozumienia i pomocy.
Zatem kolejnym jej krokiem, po sugestii radnej Klubu PiS Moniki Pohoreckiej, było wystąpienie na Radzie Miasta Częstochowy. Jadwiga Cichecka swoją historię przedstawiła prezydentom i radnym na sesji 22 sierpnia. – Skontaktowałam się z panem przewodniczącym Rady Łukaszem Banasiem w jego miejscu pracy, w WORD, gdzie pełni funkcję dyrektora. Zaprosił mnie na godzinę 8.30; rada miała rozpocząć się o godzinie 9.00. Zapewniał mnie, że moja wypowiedź zostanie nagrana. Przyjechałam na umówioną godzinę i pozwolono mi wystąpić tuż przed godziną 9, dając mi czas 4-5 minut. Wyłuszczyłam wszystko dokładanie. Niestety, zetknęłam się z murem obojętności radnych i prezydentów, i co więcej, z arogancją jednego z radnych. Otóż podczas mojej wypowiedzi zaczął lekceważąco machać na mnie, kręcąc kółka przy głowie i szepcząc do sąsiada jakieś uwagi na mój temat. Podeszłam do niego i wprost spytałam, dlaczego tak robi. To niebywale, żeby radny tak się zachowywał. I jak się okazało był to lekarz Zdzisław Wolski, były poseł, czyli wszystko było dla mnie jasne. Pozwolił sobie nawet na stwierdzenie, że w moim stanie emocjonalnym potrzebuję pomocy medycznej i stwierdził, że nie będzie ze mną rozmawiał. Zdumiałam się jeszcze bardziej, kiedy w relacji filmowej z sesji Rady Miasta nie było zapisu mojego wystąpienia. Po prostu bezceremonialnie zostałam wycięta. Czyżby było ono niewygodne dla kogoś? – opowiada nam pani Jadwiga. – Nikogo nie obchodzi ludzkie cierpienie i narażanie pacjentów nawet na śmierć. Czy gdyby w Częstochowie zbudowano obóz koncentracyjny, to czy władze też by to ignorowałyby, nie interesowałoby ich, że ludzie tam cierpią i umierają. Czy w takiej sytuacji prezydent także umywałby ręce? – pytałam.
Jadwiga Cichecka o Parkitce mówiła, że to ,,Partaczka”. – Taką ocenę wystawiają szpitalowi mieszkańcy Częstochowy, to nie jest moja odosobniona opinia. Pacjenci są często zdani na łaskę lekarzy, którzy nie zawsze wykazują się empatią ani profesjonalizmem – dodaje.
fot. kadr z nagrania Studio Częstochowa