W sprawie odwołania Prezydenta Tadeusza Wrony mówią liderzy Obywatelskiego Stowarzyszenia Przyjaciół Częstochowy.
Na sesji Rady Miasta 29 czerwca 2009 roku nie przeszedł wniosek o przeprowadzenie referendum w sprawie odwołania prezydenta Tadeusza Wrony. Jednak na nieco ponad rok do zakończenia bieżącej kadencji włodarz naszego grodu wciąż nie może czuć się pewny swego. Dwa dni później ze społeczną inicjatywą w tej kwestii wystąpiło kilku członków Obywatelskiego Stowarzyszenia Przyjaciół Częstochowy. Obecnie pozostało im około półtora miesiąca na zebranie łącznie dwudziestu tysięcy podpisów wśród zwolenników zorganizowania referendum.
Stowarzyszenie dotychczas było znane opinii publicznej głównie ze sprzeciwu wobec koncepcji zamknięcia ruchu samochodowego w Alei Najświętszej Maryi Panny. Przedstawiciele Zarządu organizacji dowodzą, że dokładnie wiedzą, jaki jest docelowy plan co do głównej arterii naszego miasta. – Od niedawna jesteśmy decyzją starosty włączeni do postępowania, które zostało przez to wznowione, w sprawie zezwolenia na przebudowę nawierzchni placów Daszyńskiego i Biegańskiego, wraz z łączącymi je odcinkami Alei. Mamy dostęp do wszystkich dokumentów. Osobiście oglądałem plany, na które opiewa wcześniej wydane pozwolenie na budowę i użytkowanie tego fragmentu. Wszędzie jest wprowadzony zakaz ruchu, z wyjątkiem odcinka między Wolności a Piłsudskiego – twierdził kilka tygodni temu na naszych łamach prezes Sławomir Kocyga.
Członkowie Stowarzyszenia już wtedy zapowiadali, że postulatów mają więcej. Przy próbie doprowadzenia do referendum postanowili czarno na białym przedstawiają, co sądzą o polityce prezydenta Tadeusza Wrony i jego wizji przyszłości Częstochowy. – Nie możemy dopuścić, żeby prezydent Wrona piastował swój urząd jeszcze przez ponad rok. Nie zgadzamy się z argumentem, że do końca kadencji pozostało niewiele czasu. To bardzo długo. W tej chwili decydują się losy naszego miasta na najbliższe dekady, nawet sto lat. W zaawansowanej fazie jest kilka inwestycji, które są błędnie zaplanowane. Spowodują one wielomilionowe zadłużenie miasta, które już w tej chwili przekroczyło 40 proc. budżetu, czyli 300 mln zł. – przestrzega prezes Sławomir Kocyga.
Oprócz wymienionego już remontu Alei NMP komitet referendalny wymienia szereg innych źle przemyślanych koncepcji. – Mająca powstać przy stadionie Włókniarza przy ul. Olsztyńskiej hala sportowa jest źle zlokalizowana. Przede wszystkim ma ona pomieścić ponad siedem tysięcy osób, co generuje potrzebę około czterech tysięcy miejsc parkingowych. Tam nie ma na to miejsca. Złym pomysłem jest również wydanie 11,5 mln zł na podgrzewanie wody na letniej pływalni przy ul. Dekabrystów. Nie zmieni to jej charakteru i po wakacjach nikt do niej uczęszczać nie będzie. Wracając jeszcze do Alei Najświętszej Mary Panny należy wspomnieć, że dramatem jest likwidacja komunikacji publicznej w centrum miasta oraz wtłoczenie ruchu samochodowego z Alei w ulice Racławicką, Szymanowskiego, Waszyngtona, Jasnogórską – wyjaśnia prezes Kocyga.
Wnioskodawcy referendum gromy rzucają na całą wizję Częstochowy. Według nich prezydent Wrona zmierza do całkowitej degradacji miasta. – Jesteśmy społecznością, która zawsze żyła z przemysłu, handlu i usług. W przewodniku o Częstochowie z 1909 r. Władysław Biegański napisał, że Częstochowa to miasto przemysłowe, drugi po Łodzi ośrodek przemysłu w Królestwie Polskim. Tymczasem teraz mówi się jedynie o rozwoju naszego miasta jako centrum pielgrzymkowego. Częstochowa nigdy nim nie była, tę funkcję należy przypisywać Jasnej Górze. Blisko 250 tysięcy osób nie utrzyma się z ruchu pielgrzymkowego, choć prezydent Wrona widzi w nim główną siłę miasta. A przecież rolą głównie prezydenta jest zapewnienie Częstochowie własnego, gospodarczego i cywilizacyjnego rozmachu – stwierdza Leszek Kulawik.
– Gdy w Łodzi ubyło kilkanaście tysięcy miejsc pracy w przemyśle włókienniczym, który przeniósł się do Chin, Indii, Pakistanu i Turcji, wprowadzono nowe produkcje: sprzętu AGD, telewizorów, teraz dochodzą do tego komputery. Wrocław, Poznań, Kielce, Opole zabiegają o inwestorów i promują się pod tym względem. Natomiast w Częstochowie przez siedem lat nie zrobiono nic w tym kierunku. Z nowych dużych zakładów powstała jedynie ocynkownia wybudowana przez Mostostal Siedlce i to tylko ze względu na sąsiedztwo ISD Huty Częstochowy, ponieważ jej konstrukcje cynkuje. W całym kraju grunty w wolnych strefach ekonomicznych są w całości pozajmowane, u nas nie. Nie ma konkretnych ofert, przedsiębiorcy napotykają same utrudnienia. Dlatego lokują swoje firmy w Myszkowie, Radomsku czy Siewierzu. W ten sposób straciliśmy tysiące miejsc pracy, mimo że do Polski w ostatnim czasie napłynęły ogromne ilości zagranicznego kapitału – kontynuuje prezes Kocyga.
Jednak czy Częstochowa w ogóle jest atrakcyjnym miejscem dla inwestorów? Osoby z komitetu referendalnego nie mają co do tego żadnych wątpliwości. – Atuty Częstochowy pod kątem rozwoju przemysłu są gigantyczne. Przede wszystkim jest obok Łodzi najlepiej położonym dużym miastem w Polsce, wszędzie jest blisko: do Warszawy, Krakowa, na Górny i Dolny Śląsk. Jesteśmy też z tymi rejonami świetnie skomunikowani trasą DK-1 i koleją. Ponadto w promieniu 90 km znajdują się trzy lotniska: Katowice – Pyrzowice, Kraków – Balice i Łódź – Lublinek. Częstochowa może zaoferować także wykształcone, przyzwyczajone do pracy społeczeństwo. Mamy wyższe uczelnie, nigdy nie byliśmy monokulturą w dziedzinie gospodarki – zawsze występowały tu różnorodne gałęzie przemysłu. Poza tym Częstochowa, obok Warszawy i Krakowa, jest najbardziej rozpoznawalnym polskim miastem w świecie – argumentuje prezes.
Dlaczego jednak członkowie Stowarzyszenia obwiniają za to wszystko prezydenta Tadeusza Wronę? – Obecnie mamy kryzys ekonomiczny i prezydent ogłosił w związku z tym miejski program walki z nim, który składa się z samych ogólników, bez żadnego pokrycia. Na walkę z trudną sytuacją na rynku gospodarczym Tadeusz Wrona pomysłu nie ma żadnego. Mniej więcej za rok kryzys skończy się w Polsce, która aktualnie uważana jest za jeden z najatrakcyjniejszych krajów pod katem inwestycji. Koniunktura dla naszego miasta wróci. Natomiast jednym z założeń jest, że w Częstochowie w perspektywie dwudziestu lat żyć będzie 170 tys. mieszkańców, przy obecnych 235 tys. I nie ma żadnych pomysłów, by temu przeciwdziałać. Ale taka jest widocznie wizja rozwoju Częstochowy według prezydenta Wrona. Jesteśmy bliźniaczym miastem z Lourdes, Loreto, Fátimą, choć różnimy się od nich diametralnie. To są miejscowości z kilkunastu tysiącami mieszkańców. Widocznie mamy być z nimi identyczni nie tylko pod względem świętego miejsca, do którego przybywają pątnicy, ale również demograficznym – zastanawia się Leszek Kulawik.
Należy podkreślić, że zwolennicy wcześniejszego ustąpienia prezydenta w żaden sposób nie deprecjonują roli Jasnej Góry i deklarują, że są dumni, iż rokrocznie miliony pielgrzymów odwiedza nasze miasto. – Żaden z nas nie jest przeciwnikiem Kościoła. Nasze Stowarzyszenie nawet umieściło w swoim logo wizerunek jasnogórskiej wieży, ponieważ to sanktuarium jest szczególnym miejscem w historii Częstochowy, Polski i Europy, z którym się utożsamiamy. To wręcz działalność prezydenta Wrony wywołuje postawy antyklerykalne, bo mieszkańcy myślą, że zamienia miasto w centrum pielgrzymkowe z inspiracji zakonu, co jest całkowitą nieprawdą. Znam osobiście wielu Ojców Paulinów i nigdy nie spotkałem się z opinią, że są przeciwni gospodarczemu rozwojowi Częstochowy – mówi członek Zarządu OSPC Leszek Kulawik. – Jesteśmy ludźmi wierzącymi i z chęcią będziemy pomagać Kościołowi i pielgrzymom. Po prostu chcemy, aby rozwój miasta szedł we właściwym kierunku – dodaje wiceprezes Jacek Topczewski.
Zawiązanie komitetu referendalnego jest bezpośrednim skutkiem głosowania, jakie miało miejsce w Radzie Miasta 29 czerwca. – Gdyby radni jednoznacznie opowiedzieli się za prezydentem, nie podjęlibyśmy tej decyzji. Tymczasem przeciwko było jedynie sześciu, przy siedmiu za. Aż czternastu wstrzymało się, prawdopodobnie obawiając się, że referendum może się nie powieść. W takiej sytuacji naszą intencją jest mimo wszystko dać szansę wypowiedzenia się społeczeństwu. Docierają do nas negatywne opinie na temat rządów Tadeusza Wrony. Jednak nie będziemy robić żadnych nacisków. Niech sami podejmą decyzję, my się dostosujemy. Ale trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, czy jesteśmy zadowoleni z obecnego stanu, bo to są naprawdę kluczowe momenty dla Częstochowy – argumentuje Jacek Topczewski. – Referendum nie jest niczym nadzwyczajnym, to przejaw dojrzałej demokracji. Jego koszt to około 300 tys. zł. Dzienny budżet Częstochowy to 2 miliony 750 tysięcy złotych. Nasze miasto stać na wydanie kwoty równej 2,5-godzinnemu budżetowi, aby zastosować demokratyczną procedurę oceny prezydenta Wrony. Mieszkańcy mają prawo otrzymać pełną informację o działalności prezydenta i zdecydować, czy chcą, by nasze miasto nadal było uśpione czy nowoczesne i niepodlegające degradacji – dodaje drugi z wiceprezesów Marek Drygas.
Członkowie Obywatelskiego Stowarzyszenia Przyjaciół Częstochowy zapewniają, że ich akcja jest całkowicie apolityczna. – Jest to tylko i wyłącznie inicjatywa ogólnospołeczna, wynikająca z niezadowolenia rządami prezydenta Tadeusza Wrony. Nie reprezentujemy żadnej partii, nie występujemy jako grupa biznesowa. Ale jesteśmy otwarci na pomoc, uwagi, sugestie, bez względu na opcję, z której by pochodziły. Wszyscy jesteśmy częstochowianami i każdy może wziąć udział w naszym ruchu. Naszym marzeniem jest, aby następny włodarz miasta był menadżerem, który będzie mógł się pochwalić nie znanym nazwiskiem, ale konkretną wizją rozwoju i osiągnięciami, by jego działania przynosiły pożytek ogółowi społeczności – deklaruje prezes Sławomir Kocyga.
TADEUSZ DOŁĘGA