„Czuję się doceniona, zauważona, czuję, że praca się opłaciła.”


Dyplomanci Jasnogórskiej Niepublicznej Ogólnokształcącej Szkoły Muzycznej I i II Stopnia w Częstochowie podczas koncertu „Nasi Soliści” w Filharmonii Częstochowskiej zaprezentowali się przed szeroką publicznością. Rozmawiamy ze skrzypaczką Edytą Ociepą, z klasy pana Adama Bajera. Pani Edyta wykonała III Koncert skrzypcowy h-moll cz. 1 Allegro non troppo Camille’a Saint-Saënsa – brawurowo.

 

 

Występ w koncercie „Nasi Soliści” to piękne podsumowanie wieloletniej edukacji.

– To był mój debiut na scenie Filharmonii Częstochowskiej i wielkie przeżycie. Utwór, który wykonałam, znam bardzo dobrze, wiele razy grałam go w różnych okolicznościach. Przygotowania były intensywne i owocne, a na koncercie bardzo dużo emocji, ale jestem zadowolona z jego przebiegu. Świetnie grało mi się z orkiestrą Filharmonii Częstochowskiej.

Jak Pani ocenia naukę w Jasnogórskiej Szkole?

– Na pewno bardzo dużo się nauczyłam, w różnych obszarach: muzycznym, społecznym, wiedzy ogólnej. Nigdy nie zapomnę edukacji w tej szkole.

Co najbardziej zostanie w sercu na lata?

– Myślę, że przyjaciele, którzy zawsze byli ze mną i to jak wiele gratulacji otrzymałam po koncercie. Czuję się doceniona, zauważona, czuję, że praca się opłaciła. Nigdy nie zapomnę tego występu.

Co planuje Pani dalej?

– Chciałabym kontynuować naukę na studiach muzycznych tę muzyczną przygodę i mam nadzieję, że dostanę się to tej wymarzonej uczelni. To dzisiaj jest dla mnie najważniejsze.

Bo, jak widzę, muzyka to Pani pasja, która zrodziła się…

– Jeszcze w przedszkolu. Wówczas usłyszałam skrzypce i bardzo mi zapadły w serce, zachwyciła mnie ich melodyjność i stąd moja edukacja w Szkole Muzycznej od pierwszej klasy podstawówki. Dwanaście lat nauki minęło błyskawicznie i teraz nawet ciężko mi to zostawić.

Wybrała Pani skrzypce, a muzycy mówią, że instrument to ich drugie ja. Co takie pięknego mają w sobie skrzypce?

– To instrument wzruszający, ma tak piękny dźwięk, że jak gram czy słucham go to mnie wewnętrznie wzrusza i porusza. I myślę, że publiczność także. To instrument bardzo emocjonalny, ma w sobie głębię.

Jak wspomina Pani swojego wychowawcę muzycznego.

– Z Panem Profesorem Adamem Bajerem pracowałam od początku pierwszej klasy, przez dwanaście lat. To była cudowna współpraca, wiele mnie nauczył i przekazał jako muzyk, pedagog i człowiek.

Jaka muzyka i kompozytorzy są dla Pani inspiracją?

– Na pewno wybitny Camille Saint-Saëns. Jeśli chodzi o wiolinistykę to bardzo bliski mojemu sercu jest nasz narodowy kompozytor Henryk Wieniawski, nasza duma. Bardzo lubię też Antonína Dvořáka. Ale z każdej epoki wydobywam coś dla siebie, ważne jest, aby doceniać każdego kompozytora, bo każdy wnosi coś do muzyki i operuje własnymi środkami wyrazu.

Dzisiaj są z Panią Rodzice i Rodzeństwo, to zapewne bardzo ważne?

– Tak wsparcie rodziny jest bezcenne, rodzice i rodzeństwo towarzyszą mi na koncertach, kibicują mi.

Podkreślono podczas koncertu Pani zdolności i laury konkursowe, które są dla Pani najistotniejsze?

– Występ ze szkoły podstawowej. Uczestniczyłam w Rybniku w konkursie skrzypcowym, gdzie otrzymałam wyróżnienie. Dużo było konkursów – w kraju i za granicą – ale najważniejsze dla mnie było to, że mogłam się zaprezentować i zdobyć doświadczenie.

Dziękuję za rozmowę i gratuluję udanego występu

URSZULA GIŻYŃSKA

 

foto: Edyta Ociepa z rodziną

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *