Minęło 70 lat od wybuchu Powstania Warszawskiego. Historycy wciąż dyskutują nad zasadnością podjęcia zbrojnej walki przeciwko niemieckiemu okupantowi w tamtym czasie. Czy takie dywagacje mają sens? Nie wiem. Dla mnie najważniejsze są te tysiące ludzi, głównie młodych, które do Powstania poszły i i każdego z tych 63 dni – ryzykując życie – udowadniali swą miłość do Polski.
Jednym z nich był Józef Andrzej Szczepański “Ziutek”. żołnierz legendarnego, harcerskiego batalionu Kedywu Komendy Głównej AK kryptonim „Parasol”, uczestnik zamachu z 11 VII 1944 r. na szefa SS i policji w Generalnym Gubernatorstwie, obergruppenfurera SS Wilhelma Koppego/ Ziutek był żołnierzem – poetą. Jego autorstwa są – między innymi – słowa powstańczej piosenki „Pałacyk Michla”. Ostatnim tekstem „Ziutka” jest cytowana niżej „Czerwona zaraza””. Napisał go, kiedy Powstanie już trwało. W czasie, kiedy na jego oczach, przy bierności sowietów stojących po drugiej stronie Wisły, konała -broniąc się heroicznie – warszawska Starówka. J.A. Szczepański zmarł wskutek odniesionych w walce ran, 10 września 1944 roku.
Czerwona zaraza
Czekamy ciebie, czerwona zarazo,
byś wybawiła nas od czarnej śmierci,
byś nam Kraj przedtem rozdarłszy na ćwierci,
była zbawieniem witanym z odrazą.
Czekamy ciebie, ty potęgo tłumu
zbydlęciałego pod twych rządów knutem
czekamy ciebie, byś nas zgniotła butem
swego zalewu i haseł poszumu.
Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu,
morderco krwawy tłumu naszych braci,
czekamy ciebie, nie żeby zapłacić,
lecz chlebem witać na rodzinnym progu.
Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco,
jakiej ci śmierci życzymy w podzięce
i jak bezsilnie zaciskamy ręce
pomocy prosząc, podstępny oprawco.
Żebyś ty wiedział dziadów naszych kacie,
sybirskich więzień ponura legendo,
jak twoją dobroć wszyscy kląć tu będą,
wszyscy Słowianie, wszyscy twoi bracia
Żebyś ty wiedział, jak to strasznie boli
nas, dzieci Wielkiej, Niepodległej, Świętej
skuwać w kajdany łaski twej przeklętej,
cuchnącej jarzmem wiekowej niewoli.
Legła twa armia zwycięska, czerwona
u stóp łun jasnych płonącej Warszawy
i ścierwią duszę syci bólem krwawym
garstki szaleńców, co na gruzach kona.
Miesiąc już mija od Powstania chwili,
łudzisz nas dział swoich łomotem,
wiedząc, jak znowu będzie strasznie potem
powiedzieć sobie, że z nas znów zakpili.
Czekamy ciebie, nie dla nas, żołnierzy,
dla naszych rannych – mamy ich tysiące,
i dzieci są tu i matki karmiące,
i po piwnicach zaraza się szerzy.
Czekamy ciebie – ty zwlekasz i zwlekasz,
ty się nas boisz, i my wiemy o tym.
Chcesz, byśmy legli tu wszyscy pokotem,
naszej zagłady pod Warszawą czekasz.
Nic nam nie robisz – masz prawo wybierać,
możesz nam pomóc, możesz nas wybawić
lub czekać dalej i śmierci zostawić…
śmierć nie jest straszna, umiemy umierać.
Ale wiedz o tym, że z naszej mogiły
Nowa się Polska – zwycięska narodzi.
I po tej ziemi ty nie będziesz chodzić
czerwony władco rozbestwionej siły.
Anna Dąbrowska