Urodził się 20 lutego 1905 roku w Częstochowie. 19 czerwca 1923 roku otrzymał świadectwo dojrzałości w Gimnazjum im. H. Sienkiewicza w Częstochowie. Na początku wojny, 3 września 1939 roku, został zmobilizowany w stopniu podporucznika rezerwy jednostki wojskowej w Wilnie. Pierwsze dni spędził z oddziałem w Sokółce w ośrodku zapasowym, następnie w Wilnie aż do momentu wkroczenia Sowietów. 20 września 1939 roku został internowany na Litwie w obozach w Połądze i Kalwarii, a od 10 lipca 1940 roku w Kozielsku w ZSRR.

Po podpisaniu porozumienia pomiędzy Sikorskim i Stalinem (29 sierpnia 1941 roku) został przesłany do obozu w Tnockoje, następnie w Jakkobag. Tak dotarł do Armii polskiej na środkowym wschodzie (15 sierpnia 1942 roku), gdzie został wcielony do 2. Korpusu Polskiego. Był oficerem łącznikowym w Dowództwie 6. Lwowskiej Brygady Piechoty (dowódca płk dypl. Witold Nowina-Sawicki).
Walczył w bitwie pod Monte Cassino, gdzie w okresie dwutygodniowym pozostawania oddziałów na stanowiskach obronnych, poprzedzającym natarcie na wzgórze klasztorne z 11 na 12 maja 1944 roku, utrzymywał bezpośrednią, osobistą łączność – zarówno w dzień, jak i w nocy, w zależności od zadań, potrzeb i sytuacji – z dowództwami batalionów 6. Brygady, jak również z dowództwami kompanii strzeleckich na ich wysuniętych stanowiskach. W swoich wspomnieniach pisał o okresach wyczekiwania i przygotowaniach do decydującego natarcia, o bliskim kontakcie z nieprzyjacielem, co czasami utrudniało zaopatrzenie. Bardzo dokuczliwa była wtedy pogoda, już od samego rana panowały męczące upały.
Jako oficer łącznikowy znał doskonale teren, co było przydatne w pilotowaniu jednostek zaopatrzenia bądź przewożonego na samochodach (jeepach), bądź przenoszonego na mułach. Jednocześnie sam również w swoim chlebaku dostarczał żołnierzom na stanowiskach mandarynki, płyny, owoce, pomarańcze, itp.
Pisze o tym Melchior Wańkowicz w swej książce „Bitwa o Monte Cassino”:
„(…) A potem jeszcze – czołga się por. Dzienniak, oficer łącznikowy brygady, przysłany, aby zbadać sytuację.
– Przyślijcie po mnie (słowa rannego kpt. Królaka).
Dzienniak dał wszystko, co jeszcze mu zostało: pięć mandarynek i cytrynę.
– Opchnąłem to wszystko – opowiada ze skruchą kpt. Królak. (…)”.
Po pierwszym załamaniu natarcia z 11 na 12 maja został – również w charakterze oficera łącznikowego – przydzielony do ścisłego Sztabu Dowództwa 5. Dywizji Kresowej do zastępcy dowódcy płk. dypl. Klemensa Rudnickiego, wyznaczonego przez dowódcę Korpusu gen. Andersa na prowadzącego natarcie na odcinku działania 5. Kresowej. Wówczas wspólną kwaterą był wykuty przez saperów schron w skale na słynnej drodze „Cavendisch Road”. Tutaj ponownie pilotował oddziały i plutony na wyznaczone pozycje wyjściowe do natarcia. Między innymi pilotował 4. Kompanię, której dowódcą był jego najlepszy przyjaciel kpt. Leon Michalewski (poległ na wzgórzach Ssangelo).
Po zdobyciu Monte Cassino Leon Dzienniak został mianowany dowódcą 2. Kompanii Strzeleckiej w 16. Batalionie, którego dowódcą był płk dypl. Piotr Woźniak. O udziale Leona Dziennika wspomina wydana w 1970 roku w Londynie nakładem Koła Oddziałowego 16. LBS „Kronika 16. Lwowskiego Batalionu Strzelców”.
„(…) Bój przełamujący nad rzeką Santerno (11-13 kwietnia 1945 roku). Zadaniem 16. Batalionu było przełamanie obrony nieprzyjaciela nad rzeką Santerno na kierunku C. Vechia – Borgo – S. Derkano. Z posiadanych wiadomości o nieprzyjacielu wynika, że w obronie rzeki walczą oddziały piechoty, dobrze wkopane na wałach i należące do 9. Pułku Gren. Pancernych.
Główna rola w zamierzonej akcji przypadła kompanii 2. jako kompanii uderzeniowej (kpt. Dzienniak L.). Kompania ta została wzmocniona plutonem czołgów, baterią przeciwpancerną, plutonem pionierów, miotaczem płomieni na carrierze, a ponadto z kompanii 3. – wszystkimi „Piaty” z obsługą oraz 10. strzelcami do przeniesienia sprzętu przeprawowego.
Dowódca 2. kompanii z miejsca przystępuje do rozpoznania, angażując do tej akcji pluton czołgów. Niemcy odpowiadają silnym ogniem artylerii i moździerzy różnego kalibru do „nebelwerferów” włącznie.
(…) Dowódca kompanii utrzymuje dwoma plutonami wschodni wał rzeki i zamiarem jego jest, po oczyszczeniu przejść w polu minowym, podciągnąć pluton czołgów i pod jego osłoną zdobyć zachodni wał rzeki. Celem lepszego rozpoznania dowódca kompanii przesuwa się ze swym pocztem do wysuniętych plutonów.
Ze względu na bliską odległość między wałami (60-70 m) ogień strzelców wyborowych nieprzyjaciela jest bardzo skuteczny. Są znaczne straty. Tymczasem około 13.00 dowódca batalionu otrzymuje z brygady rozkaz wycofania się z wałów rzeki, gdyż dowództwo angielskie powzięło decyzję wykurzenia nieprzyjaciela z nad rzeki przez bombardowanie lotnictwem przy zastosowaniu bomb zapalających. Dowódca batalionu nakazał wycofanie się na podstawę wyjściową o świcie z tym, że po zakończeniu bombardowania te same kompanie podejmują forsowanie rzeki.
Dowódca kompanii wykonuje rozkaz bardzo niechętnie, wie bowiem, że zarówno przy wycofaniu się, jak i przy powtórnym natarciu będzie miał dodatkowe straty.
(…) W tej bitwie, przełamującej, główne zadanie przypadło 2. kompanii pod dowództwem kpt. Dzienniaka Leona. Należy podkreślić inicjatywę i sprężyste dowodzenie wszystkich dowódców oraz brawurowe zachowanie się żołnierzy tej kompanii.
Straty kompanii nad rzeką Santerno:
zabitych: 4 szeregowych
rannych: 18 szeregowych.”
Akcja bolońska zakończyła działania 2. Korpusu. Leon Dzienniak został odkomenderowany na kilka miesięcy na dowódcę szkoły podoficerskiej w San Benedetto del Tronto (w rejonie Ancony), następnie po zakończeniu kursu przesunięty na dowódcę szkoły wychowania fizycznego w Pievie di Cadore (miejsce urodzenia Tycjana) w rejonie znanej w Alpach Włoskich miejscowości Cortiny.
W roku 1946 ciężko zachorował i przez trzy miesiące przebywał w szpitalu w Anconie. Zaraz po opuszczeniu lecznicy nastąpiła ewakuacja oddziałów 2. Korpusu do Anglii, skąd w czerwcu 1947 nastąpiła jego repatriacja do Polski.
Po wojnie Leon Dzienniak pracował w Państwowym Zakładzie Ubezpieczeń w Warszawie na stanowisku naczelnika Wydziału Ubezpieczeń Transportowych, a następnie jako doradca naczelnego dyrektora PZU.
Należał do Związku Zawodowego Pracowników Państwowych i Społecznych, Związku Bojowników o Wolność i Demokrację (Koło nr 7 przy Ministerstwie Finansów, Klub Karpatczyków – żołnierzy 2. Korpusu), Ligii Obrony Kraju w klubie oficerów rezerwy.
Odznaczony medalami : Virtuti Militari V kl. (1945 r.), Krzyżem Walecznych (17.08.1945 r.), Krzyżem Monte Cassino (1945 r.), Medalem Wojska (1946, 1947 r.), 1939-1945 Star (1945 r.), Italy Star (1945), Demence Medal (1945 r.), The War Medal 1939–1945 (1946 r.), Pamiątkowym Krzyżem 5. KDP (1979 r.), Odznaką Grunwaldzką (1972 r.), Medalem Zwycięstwa i Wolności (1973 r.), Srebrnym Krzyżem Zasługi (1964 r.).
1 lipca 1971 roku przeszedł na emeryturę. Jednak w dalszym ciągu działał społecznie, angażując się w prace wielu organizacji. W latach 1971-1974 był przewodniczącym Pracowniczej Kasy Zapomogowo-Pożyczkowej, w latach 1971–1972 pełnił funkcje przewodniczącego Sekcji Socjalno-Bytowej w kole nr 7 ZBoWiD.
Zmarł po długiej chorobie 22 stycznia 1990 roku. Przeżył 85 lat. W nekrologu napisano: „(…) był skromnym i szlachetnym Człowiekiem, i takim pozostanie w naszej pamięci ”.
Nabożeństwo żałobne odbyło się 26 stycznia 1990 roku w kościele pw. Św. Karola Boromeusza na Powązkach i tam też pochowano Leona Dzienniaka, częstochowianina i absolwenta Gimnazjum im. H. Sienkiewicza.
W roku szkolnym 1918/19 uczestniczył i został wyróżniony w konkursie plastycznym pt. ,,Fryz” (oceniali prof.: Mączyński i Rudlicki).
opracował: Aleksander Cieślak; UG