Ostatnie tygodnie były niezwykle ciężkie dla zawodników AZS-u Częstochowa. Wszak ich przeciwnikami w PlusLidze byli kolejno mistrzowie i wicemistrzowie Polski.
W sobotę (7 lutego) podopieczni Michała Bąkiewicza udali się do Bełchatowa na starcie z miejscową PGE Skrą. Spotkanie dostarczyło sporą dawkę emocji. Świadczą o tym końcowe wyniki poszczególnych setów.
Początkowo wydawać się mogło, że bełchatowianie będą kontrolować przebieg wydarzeń na parkiecie w pierwszej partii. „Biało-zieloni” zdołali jednak jeszcze napsuć krwi gospodarzom. W momencie gdy Skra prowadziła 17:14, następnie 5 „oczek” z rzędu powędrowało na konto przyjezdnych. Miejscowi doprowadzili jednak do remisu 21:21, a później wyszli na jednopunktowe prowadzenie (23:22). Stan wyrównał Bartosz Janeczek. Seta zaś zakończył Nicolas Marechal, zdobywając dwa punkty; najpierw z zagrywki, a potem w ataku.
Drugą odsłonę „Akademicy” rozpoczęli od mocnego uderzenie. Prowadzili kolejno 4:1, 5:2 i 8:5. Niestety spora ilość błędów częstochowian spowodowała, że po chwili na tablicy wyników widniał rezultat 9:9. Bełchatowianie po następnej akcji wyszli na prowadzenie (10:9), które potem jednak stracili, lecz nie na długo. Przewaga złotych medalistów Mistrzostw Polski z ubiegłego roku nie była jednak rażąca, gdyż utrzymywała się ona w granicach zaledwie 2-3 punktów. Tego seta bełchatowianie wygrali, w wyniku dotknięcia siatki Artura Udrysa przy stanie 24:23 dla miejscowych.
Początek trzeciej części spotkania wskazywał, że szybko się ona zakończy, tym bardziej, że drużyna spod Jasnej Góry traciła pięć punktów do Bełchatowa (4:9). Zdarzyło się jednak coś nieprawdopodobnego. Kilka chwil później tablica wyników pokazywała rezultat 10:10, zaś następnie 18:13 dla… AZS-u! Skra jednak odrobiła cztery punkty straty, co zmusiło trenera Bąkiewicza do wzięcia przerwy dla swojego zespołu. Niestety nie dało to spodziewanego efektu. Mariusz Włazły doprowadził do remisu 20:20, a potem dzięki asowi serwisowemu Nicolasowi Uriarte PGE Skra objęła prowadzenie, nie oddając go już do końca.
PGE Skra Bełchatów – AZS Częstochowa 3:0 (25:23, 25:23, 25:23)
Skra: Lisinac, Wlazły, Wrona, Uriarte, Włodarczyk, Marechal, Piechocki (libero) oraz Conte i Brdovic
AZS: Udrys, Marcyniak, De Amo, Szymura, Janeczek, Samica, Stańczak (libero) oraz Napiórkowski, Macura i Buczek
MVP: Mariusz Wlazły (PGE Skra Bełchatów)
Tydzień później (14 lutego) w hali „Częstochowa” siatkarze AZS-u gościli kolejnego z tytanów. Był nim zespół Asseco Resovii Rzeszów, który zajmuje drugie miejsce w tabeli PlusLigi. Na dwa dni przed tym pojedynkiem, pod Jasną Górę dotarła dobra wiadomość dla kibiców, działaczy i zawodników naszej drużyny. Otóż wówczas częstochowski klub pozyskał nowego sponsora. Jest nim znana bukmacherska firma, Fortuna Zakłady Bukmacherskie. Podobnie jak w meczu w Bełchatowie, w potyczce z ekipą rzeszowską częstochowianie postawili wysoko poprzeczkę swoim rywalom. Warto dodać, że mecz obserwowali trenerzy siatkarskiej reprezentacji Polski Stephane Antiga i Philippe Blain.
Pierwszą odsłonę od prowadzenia 2:0 rozpoczął AZS. Następnie toczyła się zacięta walka punkt za punkt. W ekipie rzeszowskiej brylowali Nikolay Penchev i Dawid Dryja. W częstochowskim zespole zaś ton w grze nadawali Guillaume Samica oraz Rafał Szymura. Następnie głównie dzięki skuteczności Jochema Schopsa to rzeszowianie schodzili na drugą przerwę techniczną zadowoleni, prowadząc 16:14. „Biało-zieloni” jednak się nie poddawali i za moment na tablicy świetlnej zauważyliśmy rezultat 20:20. To był ostatni pozytywny aspekt ze strony częstochowian w tej partii. W kolejnej akcji Artura Udrysa skutecznie zablokował Piotr Nowakowski, w wyniku czego Resovia zyskała jednopunktową przewagę (21:20). Przy stanie 24:23 dla gości seta zakończył Nikolay Penchev.
Pierwsza faza kolejnego seta znów była lepsza dla ekipy miejscowej, do której przyjezdni tracili dwa „oczka” (1:3). Inicjatywę przejęli jednak gracze ze stolicy Podkarpacia obejmując prowadzenie tuż przed pierwszą techniczną 8:7. Po przerwie oba zespoły rywalizowały ze sobą jak równy z równym. Punkty dla AZS-u Częstochowa w ataku zdobywali Samica, Szymura, a także Michał Kaczyński. Po drugiej stronie siatki spory opór gospodarzom stawiali Schops, Nowakowski oraz Penchev. Jednocześnie siatkarze Resovii wykorzystywali nierówną grę naszej ekipy w bloku, w związku z czym wyszli na prowadzenie 21:19. Chwilę później błąd w postaci podwójnego odbicia popełnił Penchev, dzięki czemu częstochowianie odrobili jeden punkt straty. Niedługo potem piłkę setową mieli gracze pod wodzą Andrzeja Kowala, w wyniku błędów „Akademików”. Ostatecznie tę odsłonę zakończył Jochem Schops.
Początkowo set nr trzy toczył się wyraźnie pod dyktando gości. Na pierwszy regulaminowy czas gry obie ekipy zeszły przy prowadzeniu wicemistrzów Polski 8:5. Następnie ich przewaga się zwiększyła do czterech „oczek” (12:8). AZS podniósł się jednak z kolan i na drugiej przerwie technicznej tracił już tylko punkt do Asseco Resovii Rzeszów (15:16). Po dwóch kolejnych akcjach sytuacja na boisku się zmieniła, bowiem przewaga była po stronie częstochowian (17:16). Na jej powiększenie nie pozwalał jednak znakomity w tym pojedynku Schops, w związku z czym wynik partii wciąż oscylował w okolicach remisu. Rzeszowianie mieli spore szczęście pod koniec seta. Przy stanie 23:23 goście wywalczyli dwa punkty, w wyniku przejścia przez środkową linię Michała Kaczyńskiego, a następnie asa serwisowego Nikolaya Pencheva, który zagrał piłkę w samą końcową linię boiska. Dało to Asseco Resovii zwycięstwo w trzecim secie 25:23, a w całej potyczce 3:0.
AZS Częstochowa – Asseco Resovia Rzeszów 0:3 (23:25, 21:25, 23:25)
AZS: Udrys, Szymura, Kaczyński, Samica, Przybyła, Buczek, Stańczak (libero) oraz De Amo, Napiórkowski i Khilko
Resovia: Nowakowski, Tichacek, Schops, Buszek, Penczev, Dryja, Ignaczak (libero) oraz Konarski i Holmes
MVP: Jochen Schops (Asseco Resovia Rzeszów)
W piątek (20 lutego) siatkarze AZS-u Częstochowa rozegrają ostatnie w tym sezonie spotkanie fazy zasadniczej najwyższej klasy rozgrywkowej. W tym dniu przeciwnikiem sześciokrotnych mistrzów Polski będzie Indykpol AZS Olsztyn. Spotkanie rozegrane zostanie na wyjeździe. Początek o godzinie 18:00.
NORBERT GIŻYŃSKI