„Lata dwudzieste, lata trzydzieste, Kiedyś dla wzruszeń będą pretekstem, Zapachem dawno już zwiędłych bzów, Poezją skrytą wśród zwykłych słów…” to słowa piosenki z filmu muzycznego o tym samym tytule. Rozpoczynamy opowieść o latach trzydziestych, oczywiście XX wieku. Będziemy starali się pokazać co działo się 90 lat temu, jak żyli ludzie w tym okresie. „Goniec Częstochowskim” był najbardziej bliski, jako gazeta codzienna ukazywał rzeczywistość.
Można zadać sobie pytanie, dlaczego ten rok a nie wcześniejszy czy późniejszy. Rok 1932 definitywnie kończył pewien okres, rozpoczął się on 10 lat wcześniej, ale też i wniósł zmiany, które w konsekwencji, kilka lat później, doprowadziły do tego, że „zmienił się czas”, „skończyły się droga, życie i sny” wielu.
Opowieści o wydarzeniach dziejących się w 1932 roku nie można rozpocząć bez podsumowania roku poprzedniego, czyli 1931: „Kończący się rok 1931 nie był dla nas łaskawy. Pogłębił się znacznie kryzys światowy [rozpoczął się on w końcu 1929 roku – R.S]., i zwiększył bezrobocie. Setki warsztatów pracy padło w gruzy pod wstrząśnieniem wszechpotężnego kryzysu, który na całym świecie zbiera smutne a obfite plony! Jeszcze rok temu wierzono częściowo, że dojdzie do równowagi politycznej Europy, że można będzie uzdrowić finanse europejskie, że ograniczy się ogólnie zbrojenia i położy się przynajmniej jeden kamień na budowę zjednoczonej gospodarczo i politycznie Europy. Uzdrowienie finansów Europy pozostało tylko pobożnym życzeniem wszystkich narodów, trapionych ciężkim kryzysem finansowo-gospodarczym. Sytuacja w tym kierunku zaostrzyła się niezwykle mocno. Najsilniejsze waluty świata doznały potężnego wstrząsu. Najsmutniejszym jednak jest fakt, że w ciągu minionego roku ludność nie znalazła skutecznego środka na zlikwidowanie kryzysu, ani też nikt nie mógł oznaczyć terminu, w którym nastąpić może zwrot ku lepszemu”.
W Polsce od maja 1931 roku rząd sprawował gabinet Aleksandra Prystora. Był to już dwudziesty drugi rząd, w ciągu czternastu lat istnienia Rzeczpospolitej Polskiej. Stworzył go obóz sprawujący władzę po zamachu majowym w 1926 roku, który wyniósł do władzy Marszałka Polski Józefa Piłsudskiego i powiązaną z nim grupę wojskowych. Sam Aleksander Prystor był pułkownikiem Wojska Polskiego, człowiekiem zaufania Marszałka. Zanim objął funkcję premiera od kwietnia 1929 roku do grudnia 1930 roku był ministrem pracy i opieki społecznej a od grudnia 1930 roku do maja 1931 roku był ministrem przemysłu i handlu. Jako ministrowi pracy i polityki społecznej udało się Aleksandrowi Prystorowi, w czasie polskiej odsłony światowego kryzysu gospodarczego, uzyskać z budżetu państwa dodatkowe środki na zasiłki dla bezrobotnych i przeprowadzenie robót publicznych. Była to zresztą główna metoda walki państw z kryzysem i bezrobociem na całym świecie.
Opisywanie wydarzeń roku 1932 musi być poprzedzone wstępem. Pierwsze dni stycznia 1932 roku to przełom w życiu politycznym Polski. Przed Sądem Okręgowym w Warszawie dobiegał końca (rozpoczęty w październiku 1931 roku) proces 11 posłów, przywódców opozycji wobec rządów sanacji, „pan Marszałek (jak wspominał gen. dywizji Felicjan Sławoj Składkowski, w roku 1930 Minister Spraw Wewnętrznych) własnoręcznie zielonym ołówkiem zaznaczył, kto ma być aresztowany i zamknięty w Brześciu”. We wstępie do tego artykułu pojawiła się informacja, że rok ten kończył pewien okres w polskiej polityce. Prawie 10 lat temu ze stanowiska Naczelnika Państwa chcieli odwołać Marszałka Józefa Piłsudskiego ci politycy, którzy zasiadali na ławie oskarżonych w procesie brzeskim. Koło polityki zatoczyło swój obrót. Marszałek, jak mawiał później 35. Prezydent Stanów Zjednoczonych John Fitzgerald Kennedy, co prawda „wybaczył swoim wrogom, ale zapamiętał ich imiona”.
Postrzeganie sytuacji politycznej w Polsce w 1932 roku oddają mowy obrońców i oskarżycieli. Adwokat Antoni Landau zacytował prokuratora Grabowskiego: „Marszałek Piłsudski w maju 1926 roku, mając możność objęcia władzy z rąk Prezydenta, objął ją w drodze zbrojnego zamachu. Gdyby doszedł do władzy w inny sposób, nie mógłby złamać partyjniactwa, a więc znaczy to, że szczęściem jest obalenie partyjniactwa. Marszałek Piłsudski objął władzę drogą złamania prawa, tylko dzięki temu mógł zbawić Polskę od partyjniactwa” i następnie pytał: „czy w zgodzie z prawem działał Prezydent Rzeczpospolitej, czy rządy pomajowe łamały konstytucję i inne ustawy?”. Mowy prokuratora i obrońcy pokazywały pozycje stron politycznego sporu, zagłuszane umacnianiem się władz pomajowych i bezsilnością, postępującym osłabieniem i zanikaniem opozycji. Proces brzeski polityków opozycji równocześnie pokazał, że porozumienia między władzą a opozycją nie będzie.
Wyrok w procesie brzeskim ogłoszono 13 stycznia 1932 roku. Hermanowi Liebermannowi – przewodniczącemu parlamentarnego klubu Polskiej Partii Socjalistycznej zasądzono 2½ roku więzienia, Norbertowi Barlickiemu – posłowi na Sejm, przewodniczącemu Centralnej Komisji Wykonawczej PPS zasądzono 2½ więzienia, Stanisławowi Dubois – sekretarzowi
Redakcji „Robotnika” organu prasowego PPS, przewodniczącemu Okręgowego Komitetu Robotniczego PPS w Białymstoku zasądzono 3 lata więzienia, Adamowi Pragierowi – posłowi na Sejm, przewodniczącemu Okręgowego Komitetu Robotniczego PPS w Warszawie zasądzono 3 lata więzienia, Mieczysławowi Mastkowi – przewodniczącemu Okręgowego Komitetu Robotniczego PPS w Krakowie zasądzono 3 lata więzienia, Adamowi Ciołkoszowi – przewodniczącemu Okręgowego Komitetu Robotniczego PPS we Tarnowie zasądzono 3 lata więzienia, Wincentemu Witosowi – trzykrotnemu premierowi w latach 1920–1921, 1923 roku i 1926 roku, prezesowi Polskiego Stronnictwa Ludowego „Piast” zasądzono 1½ roku więzienia, Władysławowi Kiernikowi – wiceprezesowi PSL „Piast”, posłowi na Sejm, ministrowi spraw wewnętrznych w rządzie Wincentego Witosa w 1923 roku, ministrowi rolnictwa i dóbr państwowych w rządach Aleksandra Skrzyńskiego i Wincentego Witosa w latach 1925–1926 zasądzono 2 lata więzienia, Józefowi Putkowi – wiceprezesowi Klubu Parlamentarnego Polskie Stronnictwo Ludowe „Wyzwolenie” zasądzono 3 lata więzienia, Kazimierzowi Bagińskiemu – sekretarzowi generalnemu PSL „Wyzwolenie”, posłowi na Sejm zasądzono 2 lata więzienia, Adolfa Sawickiego – posła na Sejm, członka parlamentarnego klubu Stronnictwo Chłopskie – uniewinniono. Większość skazanych to politycy Polskiej Partii Socjalistycznej, partii, z której wywodził się Józef Piłsudski. Aresztowanie i osądzenie części organu kierowniczego PPS było powodowane chęcią zniszczenia tej partii, co Marszałkowi się nie udało.
Pomimo kryzysu i powszechnej biedy urządzano w Częstochowie tradycyjne bale sylwestrowe. Najważniejszą imprezą, jak pisano w „Gońcu Częstochowskim”, był bal Stowarzyszenia Pracy Społeczno-Wychowawczej im. Marszałka Józefa Piłsudskiego w Sali balowej „Ogniska Niepodległości”. Na Sali zebrało się 300 osób. Nowy Rok powitał prezes Stowarzyszenia dr Alfred Franke, składając gościom tradycyjne życzenia. Bal przy dźwiękach orkiestry 27 pułku piechoty trwał do rana. W tę symboliczną noc bawiono się także w klubie „Victorii”, w Sali Straży Ogniowej Ochotniczej, w Sali „Częstochowianki”. Trzeba także wspomnieć, z zupełnie innego powodu o balu sylwestrowym w hotelu „Polonia” w Częstochowie. Były tańce, tradycyjne życzenia składane o północy, jednak o godzinie 3.20, 1 stycznia 1932 roku w korytarzu strzelił sobie w usta 25-letni podporucznik Tadeusz Szczepanik. W ferworze zabawy nikt nie słyszał strzału, dopiero po chwili spostrzeżono leżącego we krwi desperata. Podporucznik został odwieziony do Szpitala Panny Marii i tam zmarł. Co ciekawe żołnierz ten przybył z Warszawy i przebywał w Częstochowie zaledwie od trzech miesięcy. 3 stycznia 1932 roku do Częstochowy przybyła matka samobójcy, mieszkanie denata opieczętowano.
Po sylwestrze z kolei organizowano zabawy i wieczory taneczne: Zrzeszenia Sióstr Czerwonego Krzyża, Urzędników kolejowych w Sali Rady Miejskiej, Drużyny Starszych Harcerzy im. Stanisława Żółkiewskiego, Związku Rezerwy i byłych wojskowych, w Kasynie Podoficerskim, Związku Strzeleckiego, Sokoła wreszcie Towarzystwa Śpiewaczego Chóru Katedralnego.
Dla dzieci były także organizowane imprezy. 2 stycznia 1932 roku Związek Rezerwistów i byłych wojskowych urządził choinkę dla dzieci rezerwistów i opłatek w lokalu im. Marszałka Józefa Piłsudskiego przy ul. Pułaskiego. Zebrało się 250 dzieci, które zostały obdarowane podarunkami przy oświetlonej choince i dźwiękach orkiestry mandolinistów. 10 stycznia 1932 roku w Szkole Ćwiczeń przy Seminarium Nauczycielskim Męskim uroczystość choinkowa połączona była z zabawą dla dzieci. Zgromadziła ona 100 uczniów i dzieci. Dyrekcja i profesorowie podzielili się opłatkiem z dziećmi. Po zbiorowym odśpiewaniu kolęd rozpoczęła się wesoła zabawa pod nadzorem i kierunkiem wychowawców, której dużym urozmaiceniem były tańce kostiumowe doskonale wyćwiczonych czterech małych par zyskujących huczne oklaski. Po spożyciu podwieczorku urządzonego przez panie, dzieci spędziły czas przy śpiewie kolęd i zabawie. Tego samego dnia odbyła się uroczystość choinkowa w Rakowie dla dzieci uczęszczających do przedszkola miejskiego nr 11. W programie artystycznym wykonywanym przez dzieci znalazł się krakowiak, jak pisał „Goniec Częstochowski”: „malcy niczym nie ustępowali zawodowym tancerzom. Oklaskom nie było końca”.
Zabawy sylwestrowe czy uroczystości choinkowe nie mogły jednak zastąpić trudnej rzeczywistości. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych wstrzymało wszelkie pozwolenia na zbiórki uliczne, jeżeli nie dotyczyły one walki z bezrobociem. Zbiórki takie prowadzano na ulicach, w kinoteatrach, rozdawano żywność. Przy ul. św. Barbary 47 w Częstochowie Akcja Miłosierdzia, którą stanowiły Siostry Szarytki, Stowarzyszenie Pań św. Wincentego a Paulo, III Zakon św. Franciszka, Sodalicja Mariańska przy Gimnazjum SS Najświętszej Rodziny z Nazaretu prowadziły ochronkę dla najbiedniejszych dzieci i kuchnię dla głodnych. Niestety były to działania tylko doraźne, w prasie pojawiały się informacje o ludziach z imienia i nazwiska, którzy odebrali sobie życie z głodu. Władze państwowe i samorządowe były bezradne.
Powszechna bieda sprawiła też zapaść budżetów miast i wsi. Wyżej wymienione Ministerstwo Spraw Wewnętrznych okólnikiem z 5 grudnia 1931 roku nakazało ograniczyć działalność inwestycyjną samorządów, nowych inwestycji samorządowych zaniechać, zlikwidować przedsiębiorstwa komunalne. Była to droga do wzrostu bezrobocia, kurczył się w ten sposób lokalny rynek pracy. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zwróciło też uwagę na niedopuszczenie do przetrzymywania sum należnych Skarbowi Państwa z tytułu podatków pod rygorem odpowiedzialności dyscyplinarnej i karno-skarbowej i obracania nimi na potrzeby własne. Wyjście z trudnej sytuacji gospodarczo-finansowej rząd upatrywał w fiskalizmie państwa.
Całe szczęście, że Ministerstwo Pracy nie dopuszczało do nadmiernej obniżki płac w przemyśle, dzięki jego interwencji spadek płac nie wynosił więcej niż 10%. Zastój gospodarczy był także widoczny w wyliczonym koszcie przeżycia. W miesiącu grudniu 1931 roku Komisja Statystyczna przy Inspektoracie Pracy w Częstochowie ustaliła koszt utrzymania rodziny składającej się z czterech osób na 4 złote i 72 grosze dziennie i była wyższa o 0,2 % w porównaniu z listopadem 1931 roku. Różnica wynosiła zatem niecały jeden grosz w pensjach. Te ostatnie dane też świadczą o tragicznej sytuacji na rynku płac.
Od połowy stycznia 1932 roku wprowadzony został podatek od przedmiotów zbytku: rowerów, karet, powozów, broni myśliwskiej, koni wierzchowych służących do użytku osobistego. Podatkowi od zbytku nie podlegały rowery posiadane przez pracowników (robotników i pracowników umysłowych) służące do udania się na miejsce zatrudnienia oraz rowery służące młodzieży do przemieszczenia się do szkół.
Czas płynął nieubłaganie, niektórzy zaczęli zadawać sobie pytanie, co się stało w willi Henryka Zaręby w Łączkach koło Rzęsny Polskiej, własności największego we Lwowie przedsiębiorcy budowlanego i architekta, właściciela firmy „Henryk Zaręba i spółka”, w nocy 30 grudnia 1931 roku?
Robert Sikorski
7 komentarzy
Wspaniały artykuł. Sama dzięki uprzejmości biblioteki jasnogórskiej oraz Archiwum Państwowego z absolutną przyjemnością czytałam zdigitalizowane wydania “Gońca”. Gratulacje “Gazecie” pomysłu.
Bardzo dużo przydatnych informacji.
Super. Miło się czyta.
Świetny artykuł . Mam dość odgrzewanych kotletów pseudo-historyka z Gazety Wyborczej..
Dokładnie. Do tego pan redaktor konsekwentnie przemilcza cześć źródeł.
Mam nadzieję, że cykl historyczny będzie trwał. Kapitalny artykuł. Czekamy na więcej .
Prosimy o więcej zdjęć jeśli to możliwe. Można będzie porównać ulicę miasta.