Okres nowego roku jest zawsze czasem życzeń. Niekiedy się one spełniają, częściej jednak wydarzenia zaskakują, wymuszając zmiany. Czego sobie życzono w noworoczny dzień 1919 r.? „Święto Nowego Roku przeżyliśmy pod wrażeniem radosnych wieści z zaboru pruskiego. Jakoś więcej nadziei i otuchy odczuwamy teraz u progu 1919 r., który na pewno zjednoczy naszą ojczyznę”. Wydarzenia tego roku wymusiły zjednoczenie większości Narodu.
1 stycznia 1919 r. do Warszawy o 23.30 przybył tak oczekiwany, wielki pianista i polityk Ignacy Jan Paderewski. Jego pobyt w Warszawie poprzedziło jednak niepokojące zdarzenie. Oto w chwili, gdy pociąg wjeżdżał na stację, oberwał się balkon w historycznej kamienicy hr. Kossakowskich na Nowym Świecie Nr 19. 13 znajdujących się tam osób chcących powitać Ignacego Jana Paderewskiego runęło na bruk. Nie była to dobra wróżba.
Faktycznie, już w nocy z 4 na 5 stycznia 1919 r. miał miejsce zamach stanu. Spiskowcy, m.in. brygadier Marian Żegota-Januszajtis i ks. Eustachy Sapieha – prezes Rady Głównej Opiekuńczej (instytucji organizującej pomoc żywnościową dla Polaków w okresie I wojny światowej) postanowili odsunąć od władzy nad wojskiem i państwem Tymczasowego Naczelnika Państwa Polskiego Józefa Piłsudskiego oraz premiera i rząd Jędrzeja Moraczewskiego. Na ich miejsce mieli zastać powołani przebywający w Paryżu: Roman Dmowski jako premier i gen. dyw. Józef Haller jako naczelny wódz wojsk polskich. Państwo istniało od półtora miesiąca, a już miał miejsce przewrót polityczny. Co czekać miało Republikę Polską dalej rozbijaną przez zamachy stanu, zagrożoną przez Republikę Niemiecką, Ukraińską Republikę Ludową i bolszewików polskich? Trzej najważniejsi ministrowie: premier Jędrzej Moraczewski, minister spraw zagranicznych Leon Wasilewski i minister spraw wewnętrznych Stanisław Thugutt zostali aresztowani, do tego ostatniego ministra strzelano. Całe szczęście, że sami biorący w zamachu stanu żołnierze uznali pomysł swoich mocodawców za niedorzeczny i albo odmówili wykonania rozkazów, albo oddali się wojskom wiernym rządowi.
Zamach stanu uprzytomnił Tymczasowemu Naczelnikowi Państwa Józefowi Piłsudskiemu jedno – oparcie istnienia rządu na towarzyszach partyjnych z Polskiej Partii Socjalno-Demokratycznej, mimo przeprowadzonych reform społecznych (np. dekret o 8-godzinnym dniu pracy) nie przyniesie uspokojenia w kraju i harmonijnej pracy nad budowaniem Niepodległej Ojczyzny. Potrzebny był nowy rząd, uznawany przez międzynarodowe potęgi: Francję, Anglię i Stany Zjednoczone, pod kierunkiem osoby znanej na całym świecie. Ta osoba już była w Warszawie: Ignacy Jan Paderewski. I to on utworzył rząd 16 stycznia 1919 r.
Tymczasem Polska toczyła wojny. Wojna polsko-ukraińska toczyła się ze zmiennym szczęściem, przejściowo w styczniu 1919 r. zagrożony zajęciem przez Ukraińców był Lwów. Miasta Ukraińcy w ostateczności nie zajęli, jednak w styczniu 1919 r. Lwów był bombardowany, niszczono budynki, na ulicach ginęli ludzie. Mimo dwukrotnie mniejszych sił Polacy odnosili sukcesy, granica przebiegła mniej więcej wzdłuż obecnej granicy Polski i Ukrainy, jednakże Polacy kontrolowali Lwów i linię kolejową Przemyśl–Lwów, Ukraińcy dominowali nad pozostałymi obszarami Galicji Wschodniej.
Na północnym zachodzie trwały ciężkie walki z Niemcami, znane pod nazwą powstania wielkopolskiego. 16 stycznia 1919 r. komendę nad wojskami wielkopolskimi objął naczelny dowódca gen. por. Józef Dowbor-Muśnicki. Zorganizował on Armię Wielkopolską w 5 dywizji piechoty wraz z artylerią i kawalerią liczącymi 70 000 ludzi. 21 stycznia 1919 r. kwatermistrzem armii wielkopolskiej został ppłk Władysław Anders. Tu także walki toczyły się ze zmiennym szczęściem, chociaż obszar powstańczy systematycznie się rozszerzał, została wyzwolona prawie cała Wielkopolska.
Kiedy trwały ciężkie walki na froncie ukraińskim i wielkopolskim, 23 stycznia 1919 r. wojska Republiki Czechosłowacji napadły na Republikę Polską, zajmując Śląsk Cieszyński. Należy wspomnieć, że Rada Narodowa Śląska Cieszyńskiego już 19 października 1918 r. opowiedziała się za przynależnością tego terytorium do powstającego państwa polskiego. Na Śląsku Cieszyńskim dochodziło do zbrodni wojennych, 26 stycznia 1919 r. Czechosłowacy wystrzelali i zakłuli bagnetami 20 żołnierzy polskich, jeńców bitwy pod Stonawą. W tym samym dniu, 26 stycznia 1919 r. z ran odniesionych podczas bitwy pod Kończycami Małymi zmarł kapitan Cezary Haller, młodszy brat gen. dyw. Józefa Hallera, dowódcy Armii Polskiej we Francji.
Wreszcie w styczniu 1919 r. ze wschodu zbliżała się rosyjska nawałnica bolszewicka. Wiedziano co się stało w Wilnie zajętym przez bolszewików. Rozstrzeliwanie było na porządku dziennym. Trwały grabieże i gwałty po mieszkaniach. Bolszewicy zbliżali się do Republiki Polskiej drogami: Wilno–Grodno, Lida–Białystok, Baranowicze–Brześć. Bolszewicy spodziewali się wejść do Polski pod koniec stycznia 1919 r., zająć cały kraj do połowy lutego 1919 r. Hasłem najeźdźców było: „Święta wojna przeciw Polakom”. Wyznaczono nawet pułki warszawski i siedlecki do zajęcia poszczególnych miast.
Można powiedzieć, że w styczniu 1919 r. płonęły wszystkie granice niepodległego Państwa Polskiego. Tymczasem w styczniu 1919 r. trwała kampania wyborcza do pierwszego sejmu po 88-letniej przerwie. Rzemieślnicy częstochowscy wysuwali następujące postulaty wyborcze: powstania trójdzielnicowego Rządu Narodowego, obrony kresów i utrzymania porządku w kraju, uruchomienia warsztatów pracy, zaopatrzenia kraju w żywność, surowce i narzędzia do pracy. Oczekiwano od Sejmu Konstytucyjnego szeregu reform w sprawie rzemieślniczej celem zabezpieczenia wytwórczości polskiej.
Władze i mieszkańcy Częstochowy, jak w całym kraju, wspomagali mieszkańców Galicji Wschodniej w walce z Ukraińcami. Magistrat miasta Częstochowy przeznaczył z kasy miejskiej 2000 marek polskich jako dar na obronę Lwowa. W wojnie tej walczył w grupie Bug gen. ppor. Jana Romera m.in. batalion pod dowództwem kapitana Wacława Głazka (syna prezydenta Częstochowy w latach 1902–1915 Jana Głazka), który wyruszył z Częstochowy 2 stycznia 1919 r. 13 stycznia 1919 r. kompania pod dowództwem kapitana Zborowskiego i ppor. Włostowskiego zabrała Ukraińcom dwie armaty – za ten czyn kompania otrzymała od mieszkańców Włodzimierza Wołyńskiego pięknie szyty sztandar. W walce tej padł młody ochotnik Wacław Pyrek.
Nie tylko wojna zajmowała włodarzy Częstochowy. W styczniu 1919 r. podwyższono o 50 procent płace urzędnikom miejskim, wstecznie od 1 listopada 1918 r., wyasygnowano 200 000 marek polskich na roboty publiczne, zatwierdzono na posiedzeniu Rady Miejskiej koszty na spisywanie list wyborczych w ilości 2042 marek polskich i 67 fenigów i kupno potrzebnych materiałów w wysokości 988 marek polskich i 50 fenigów, postanowiono wprowadzić wolny handel węglem w Częstochowie oraz przejąć testamentalny zapis majątku zapisanego miastu (były to koszary wojskowe i teren na których były wybudowane – dziś są to budynki m.in. Politechniki Częstochowskiej), przez zmarłych w 1916 roku Karola Zawady i jego żony zmarłej w 1918 r. Cecylii Zawadowej. Ponieważ czwartą część majątku Cecylia Zawadowa przepisała Józefowi Dziubie, Magistrat wystąpił z propozycją odkupienia go od spadkobiercy. Wreszcie postanowiono wznowić podatek rogatkowy na rzecz miasta zyskany od wjazdu wozem do miasta i wwiezienia do miasta zwierząt hodowlanych: krów, świń, kóz i cieląt.
Fot. Wikipedia
Kpt. Wacław Głazek (syna prezydenta Częstochowy w latach 1902–1915 Jana Głazka), który od 2 stycznia do 13 stycznia 1919 r. walczył z Ukraińcami, wspomagając mieszkańców Galicji Wschodniej
Robert Sikorski