Przedsiębiorstwo PKP jest największym posiadaczem nieruchomości w naszym mieście. Nieruchomości położonych bardzo atrakcyjnie, w ścisłym centrum. Ich przejęcie i zagospodarowanie ma istotny wpływ na wygląd naszego miasta, na jego funkcjonalność, jakość życia mieszkańców. Co ma kolej – tego nie wie dokładnie nawet Zakład Nieruchomości PKP. Nie tylko dlatego, że dyrektor Henryk Bacior kieruje nim zaledwie od 1 XI i nie zdążył jeszcze poznać dokładniej problemów. Gorzej, że PKP przez pięćdziesiąt lat, podobnie jak większość przedsiębiorstw państwowych, nie zajmowała się prawno-formalnymi sprawami dotyczącymi terenów kolejowych. Brak aktualnych pomiarów geodezyjnych, brak wyjaśnienia spraw spornych, brak aktualnego oszacowania wartości. Są tu np. tereny – przy al. Wolności – przyznane ukazem carskim pod budowę kolei herbskiej. Dokument carski jest jedynym potwierdzeniem własności! Chcąc zatem je sprzedać trzeba przeprowadzić formalny wpis do księgi, wyjaśnić skomplikowane sprawy związane z istniejącą zabudową na tym obszarze.
Najcenniejszy dla miasta jest obszar w centrum związany z dworcem głównym. Po wschodniej stronie dworca do PKP należy cały pas od ul. Piotrkowskiej, wzdłuż Piłsudskiego do Alei NMP. Pas, gdzie dziś stoi szereg budek i kiosków spożywczych, pas będący kiepską wizytówką miasta pielgrzymkowego. Zachodnie sąsiedztwo dworca jest pod względem własności bardziej skomplikowane, ale i tu przeważa teren kolejowy. Także i tu pod względem architektonicznym nie można się szczycić zabudową.
Teren po zachodniej stronie torów, między nimi a al.Wolności miał być miejscem największej w naszym mieście inwestycji. Międzynarodowy koncern bankowo-ubezpieczeniowy ING zainteresowany był (jest?) budową tu centrum usługowego. Grupa ING podobne obiekty realizowała w wielu miastach europejskich. W Polsce jest znana z centrum usługowego wybudowanego w sąsiedztwie hotelu “Sheraton”.
W 1996 r. przedstawiciele firmy dokonali rozpoznania możliwości inwestycyjnych w Częstochowie. W tym samym czasie, jak wspomina Elżbieta Grzelak, naczelnik Wydziału Strategii w Urzędzie Miasta, magistrat planował sprzedaż nieruchomości przy Wolności 9. To taki mały domek, wciśnięty między plac handlowy a kamienicę firmy futrzarskiej “Korzeniec”. Oferowana nieruchomość, to zaledwie ok. 1000 m, za mało jak na potrzeby ING. Oferta miasta zainteresowała jednak firmę, zwróciła uwagę na możliwość zagospodarowania całego obszaru między torami kolejowymi a ul. 1 Maja. ING podpisała z miastem list intencyjny. Miasto wstrzymało sprzedaż nieruchomości przy Wolności 9 do czasu aż ING nie podejmie działań regulujących kwestię pozostałych obszarów.
W tym samym czasie wstępnie przygotowane zostały plany zagospodarowania obszarów przy ul. Piłsudskiego. Projektant dworca częstochowskiego, krakowski architekt Ryszard Frankiewicz przywidywał tu budowę hotelu klasy Intercity oraz garażu wielopoziomego. Byli tym zainteresowani inwestorzy. Znajdziemy jeszcze jeden ślad pomysłu zagospodarowania terenów kolejowych. W przyjętym przez Radę Miasta “Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego miasta” czytamy o “odcinku szybkiego tramwaju” przez włączenie linii tramwajowych w sieć linii kolejowej. Innymi słowy tramwaj kursowałby po torach kolejowych, przystanek śródmiejski byłby na peronie 4 dworca.
Plany się rozmyły
Projekt zagospodarowania ul. Piłsudskiego zależał od właściciela obszarów – PKP. Ponieważ właściciel nie spieszył się ze zbyciem tych obszarów, inwestorzy stracili zainteresowanie. Kwestia “szybkiego tramwaju”, mimo że wpisana w uchwalone studium długo pozostanie nieaktualna. Kazimierz Augustyn zajmujący się w Urzędzie Miasta sprawami komunikacji wskazuje na wysoki koszt realizacji tego pomysłu. Konieczna jest zmiana przebiegu linii tramwajowej od al. Jana Pawła II do 1 Maja. Przy ogromnych kosztach rozwiązanie to nie zwiększa jakości obsługi pasażerów – czas przejazdu przez śródmieście zmniejszy się zaledwie o kilka minut. Zwiększy się uciążliwość w postaci dłuższej drogi dotarcia do przystanku tramwajowego. Linia “szybkiego tramwaju” po torach kolejowych miałaby sens, gdyby Aleje miały się stać arterią dla ruchu samochodowego. Jeżeli zaś chcemy z nich zrobić ogromny pasaż dla pieszych – tramwaj temu nie przeszkadza. Ważniejszą rzeczą jest budowa wiaduktu łączącego Sobieskiego z trasą DK-1. Najważniejsza z zamierzonych planów wydaje się sprawa zagospodarowania obszarów między al. Wolności a torami kolejowymi.
Galimatias własności
Plac Rady Europy, okolice dworca, to galimatias spraw własnościowych. Idąc od Alei NMP mamy plac przed Megasamem, dalej ulicę dojazdową na zaplecze domu towarowego i banku będącą nieformalnym targowiskiem. Obszar ten – między Alejami a kamienicą Korzeńców – poszatkowany jest pod względem własnościowym między miasto, spółdzielnie “Społem” i “Spójnia”, kilkunastu właścicieli prywatnych. Dalej od strony Wolności aż do dworca kolejowego mamy pas kamienic, przeważnie prywatnych. O ile front tego kwartału od strony Wolności wygląda jako tako, mniej odważnym nie polecam wejścia w głąb tego obszaru. Od targowiska do dworca prowadzi uliczka. Po jednej stronie budynki starej lokomotywowni – jedyny (oprócz dawnej toalety na Piłsudskiego) obiekt pozostały po czasach XIX-wiecznej “wiedenki”. Ciekawy architektonicznie budynek przypomina dziś ruinę. Po drugiej stronie uliczki – podwórka kamienic – dobry plener do filmów o zagładzie w getcie warszawskim. Jedynym sensownym planem jest rewaloryzacja owego kwartału wykonana przez ING. Miasto opracowało wstępną koncepcję skomunikowania obszaru – nowa ulica powstawałaby na istniejącym śladzie – przez targowisko, wzdłuż lokomotywowni do dworca.
Kazimierz Augustyn mówi także o wizji rozwiązań komunikacyjnych na pozostałym obszarze. Już udało się poprowadzić inną drogę wyjazdu autobusów z dworca PKS (obok dworca). Możliwe jest tu przeniesienie przystanków MPK z placu przy ul. Focha. Od dworca kolejowego do placu na przedłużeniu Sobieskiego mielibyśmy w tym miejscu centrum komunikacyjne – kolej, autobusy dalekomiejskie, podmiejskie, miejskie, tramwaj, postój taksówek – wszystko czego potrzebuje przybywający do Częstochowy pielgrzym. W przyszłości więc, przyjezdny, wychodząc z dworca miałby po lewej stronie eleganckie nowoczesne centrum komunikacyjne. Po prawej – piękne centrum handlowo-usługowe. Przyjmując, że Częstochowa powinna korzystać z obsługi 5 mln pielgrzymów rocznie taka wizja zbliżyłaby nas do standardu europejskiego. Jej urzeczywistnienie odbyłoby się przy tym z minimalnym udziałem kapitału miejskiego. Tyle, że na przeszkodzie stoi kilka problemów. Podstawowy, to własność terenów.
Uzyskać od kolei
ING w Warszawie budował centrum usługowe na zasadzie spółki z gminą Centrum. Gmina w charakterze aportu dała nieruchomość. Podobną metodę ING widziałoby w Częstochowie. Przedstawiciele konsorcjum podobno prowadzą rozmowy wstępne z właścicielami prywatnych nieruchomości w interesującym kwartale. Najważniejszym jednak “posiadaczem” jest tu kolej. Jak mówi dyrektor Zakładu Nieruchomości Henryk Bacior “kolej może czuć się urażona”, że miasto ponad jej głową rozmawia z ING o zagospodarowaniu terenów należących do PKP.
Rozmawia, bo pojawiła się propozycja. Miasto przejmuje od PKP “starą lokomotywownię” i obszary przyległe w zamian za umorzenie podatku. Następnie teren ten ma być, jako aport do spółki, przekazany ING.
Piszemy tu o propozycji, choć nie jesteśmy w stanie ustalić kto, gdzie, jak ją sprecyzował. Formalnie nikt o tym nie wie z urzędników miejskich. Nie wie też częstochowski Zakład Nieruchomości. O propozycji dowiedzieliśmy się od Grzegorza Purzyckiego, dyrektora Zakładu Nieruchomości PKP z siedzibą w Gdańsku (zajmuje się całością spraw związanych z nieruchomościami PKP). Według Purzyckiego kolej zaproponowała miastu przejęcie obszarów w zamian za umorzenie podatków. Potwierdził przy tym, że chodzi tu o teren “starej lokomotywowni” interesujący ING.
Wymiana zaległości podatkowych na nieruchomości jest metodą stosowaną dość często. W naszym mieście na takiej zasadzie pozyskano m.in. obiekty na nową siedzibę Straży Miejskiej, na Archiwum Państwowe. W końcowej fazie są rozmowy dotyczące przekazania, w zamian za podatki, biurowców przez hutę “Częstochowa”. Jeżeli chodzi o kolej – na takiej zasadzie tereny pod budowę centrum komunikacyjnego uzyskał Kraków. W Krakowie i Szczecinie – to miasto było autorem propozycji, to władze miasta wymusiły na PKP cesję potrzebnych im terenów. W Częstochowie miasto nie wykazało podobnej aktywności.
Może dlatego, że zadłużenie PKP nie stanowi dla naszego Urzędu większego problemu. Według danych uzyskanych z Biura Prasowego zaległości w podatku od nieruchomości, to jedynie kilkanaście tysięcy złotych, Urząd Miasta nie prowadzi jakichś szczególnych postępowań egzekucyjnych wobec PKP.
Dlaczego zatem propozycja cesji terenów wyszła z PKP? Być może dyrektor Purzycki z Gdańska nie zna wysokości zadłużenia ani wartości ofiarowanych terenów. Być może faktyczne zaległości są wyższe lub PKP spodziewa się ich lawinowego wzrostu po zmianie ustawy o podatkach od nieruchomości. W projekcie znajdującym się w Sejmie podatek ten wynieść może do 2% wartości nieruchomości i ma objąć także infrastrukturę techniczną (tory, linie przesyłowe itp). Być też może, że kolej w tym wypadku nie myśli o podatku od nieruchomości, ale o cesji na rzecz Skarbu Państwa w zamian za inne zobowiązania podatkowe… Niewiele nam wyjaśni dyrektor częstochowskiego Zakładu Nieruchomości Henryk Bacior. Pracuje na tym stanowisku dopiero od 1 XI. Nikt ze strony miasta nie prowadził z nim jakichkolwiek rozmów. Oddanie starej “lokomotywowni” bierze pod uwagę, ale… Po pierwsze – konieczne jest oszacowanie wartości tej nieruchomości, po drugie – wyprowadzić stąd trzeba funkcjonujące w budynku służby techniczne. Możliwość oddania realna jest w II połowie przyszłego roku.
W Urzędzie Miasta też niewiele wiedzą o planowanej konwersji. Elżbieta Grzelak uważa, że tereny przy dworcu są cenne dla urbanistycznego uporządkowania śródmieścia. Obawia się jednak, że ewentualne oddanie nieruchomości kolejowych nie będzie dotyczyć “starej lokomotywni”, lecz mniej wartościowych obszarów, np. ogródków działkowych na Wyczerpach. Pan Augustyn także podkreśla rolę terenów kolejowych w budowie rozwiązań komunikacyjnych, ale o możliwości konwersji nic nie słyszał. Być może cała sprawa w tej chwili zawiera się w poufnych rozmowach prezydenta Wiesława Marasa z dyrektorem Purzyckim… Ale i to nie jest pewne.
Pewne jest co innego. Od 1996 r. istnieją plany przebudowy otoczenia dworca. Możliwość realizacji tych planów polega na aktywnym wykorzystaniu obszarów należących do PKP. To miasto powinno w tej sprawie być stroną aktywną, to miastu zależy na estetyce miejsc będących wizytówką dla przybywających 5 mln pielgrzymów.
JAROSŁAW KAPSA