To właśnie jest przewlekła obturacyjna choroba płuc!
Przewlekła obturacyjna choroba płuc rozwija się powoli, ale szybko postępuje. Niestety 75% chorych nie wie, że ma POChP, lekceważąc przy tym objawy, takie jako kaszel czy uczucie duszności. Objawy choroby są niecharakterystyczne i początkowo mało uciążliwe, przez co chorzy bagatelizują sprawę. POChP finalnie prowadzi do “inwalidztwa oddechowego”. O niskiej świadomości na temat POChP oraz o wysiłku fizycznym, który ułatwia życie chorym na przewlekłą obturacyjną chorobę płuc, opowiada prof. Władysław Pierzchała – ekspert kampanii Płuca Polski, prezes Polskiego Towarzystwa Chorób Płuc.
1. W swojej pracy zajmuje się pan ciężkimi przypadkami chorób płuc. Co zadecydowało o wyborze tej specjalności?
Przez lata studenckie i bezpośrednio po studiach byłem bardzo zainteresowany fizjologią – najpierw fizjologią sportu, wysiłku, fizjologią pracy, a potem patofizjologią. Jako patofizjolog zająłem się oddychaniem – badaniami czynnościowymi układu oddechowego w pracowni badań czynności oddechowych u profesora Zahorskiego, który był moim pierwszym szefem. Następnie z patofizjologii oddychania zająłem się kliniką oddychania i tak już zostało.
2. Czy niska świadomość na temat POChP jest odczuwalna w codziennej praktyce lekarza?
My lekarze potwierdzamy często, że zauważamy ten fakt. POChP to choroba, która rozwija się powoli, chociaż bardzo postępuje i prowadzi do inwalidztwa oddechowego. Niestety jej objawy są niecharakterystyczne i na początku mało uciążliwe. Żeby więc można było wcześnie rozpoznać POChP, musi istnieć wola chorego do zgłoszenia się do lekarza i szukania pomocy. W przypadku gdy takiej woli nie ma, to pozostaje tylko podnoszenie świadomości. Żeby świadomość rozbudzić, trzeba niestety wywołać w pewien sposób lęk u pacjenta. My lekarze tego nie chcemy, bo nie można straszyć każdego, że jest chory i że ma się badać, jak nie ma takiej potrzeby. Niektórzy uważają, że czują się dobrze i nie powinniśmy nagle namawiać, że powinni wykonać badanie spirometryczne, ponieważ tym samym przypisujemy mu dzięki temu jakąś chorobę. Takie zachowanie jest trochę nieludzkie. Należy więc znajdować inne metody zachęcania do dbałości o własne zdrowie. Pierwszym czynnikiem, który kształtuje nasze zdrowie jest genetyka, na którą nie mamy wpływu. Drugim jest środowisko. Czasem z konieczności jesteśmy narażeni na dym, pyły, oraz inne czynniki. Jedyną rzecz jaką możemy kształtować to higienizacja naszego życia, więc należy zacząć higienicznie żyć. W zakresie układu oddechowego podstawową higieną życia jest nie palenie papierosów. Rolą lekarzy jest uświadamianie pacjentom, że to w ich rękach leży bardzo ważny i silny mechanizm kształtowania swojej zdrowotności płuc. Nie wchodź w nałóg, pilnuj żeby twoje dzieci i wnuki nie wchodziły w nałóg, a będziesz dłużej żył!
3. Wspomniał Pan, że zajmował się fizjologią sportu. Czy wysiłek fizyczny ułatwia życie chorym na POChP?
Amatorskie uprawianie sportu ułatwia życie, dlatego że w każdej chorobie, a szczególnie w przewlekłej obturacyjnej chorobie płuc, w której oddychanie jest utrudnione, jest tendencja do oszczędzania się. Pacjenci twierdzą, ze skoro mają duszność to lepiej unikać wysiłku. Jak powstrzymuje się od tego, sprawia to, że mięśnie słabną, więc wtedy ćwiczy się jeszcze mniej. Człowiek chory na POChP, który nie jest sprawny fizycznie i nie ma dobrze rozwiniętych mięśni, będzie człowiekiem niesamodzielnym. Przede wszystkim siła jego mięśni oddechowych będzie mniejsza niż siła ogólnej masy, ponieważ to mięśnie lokomocyjne produkują czynniki wzrostowe, które zwiększają masę sił mięśni oddechowych.
4. Jak opisałby Pan pięcioletniemu dziecku czym jest POChP? Jak obrazowo czuje się osoba, która choruję na tę chorobę?
Gdybym miał zobrazować tę chorobę, to bym powiedział: Spróbuj zatkać twarz poduszką i oddychać. Czy to jest fajne? Nie? To właśnie jest przewlekła obturacyjna choroba płuc!
5. Przerażające są liczby dotyczące zachorowań na POChP, zgonów. Czy wg Pana warto prowadzić kampanie, które mają na celu podniesienie świadomości społeczeństwa?
Jestem w pewnej dychotomii, ponieważ uważam, że medykalizacja życia poszła bardzo daleko. Lekarzom przypisuje się wiele umiejętności, których nie mają, m.in. to że jeśli przekonamy pacjenta, żeby zauważył objawy choroby u siebie i zgłosił się do lekarza, żebyśmy rozpoznali tę chorobę, to go to uszczęśliwimy. To nie jest prawda. Gdyby pulmonolodzy mieli skuteczne leki na POChP, które ją odwrócą lub wydłużą pacjentowi życie, to jak najbardziej – rozpoznawajmy, ale POChP jest chorobą nieuleczalną, więc my leczymy tylko dolegliwości pacjentów. Warto jednak budować inne, niemedyczne sposoby, żeby uświadamiać potrzebę badań pacjentów, tak jak np. kampania Płuca Polski. To nie lekarz ma zachęcać. Trzeba znaleźć na to inny sposób. Co z tego, że zachęcimy do badań, jak potem musimy pokazać choremu co za to mu damy. Dajemy lek, który życia nie przedłuża, trochę ułatwia, ale wprowadzamy pacjenta na drogę choroby. Mojej wypowiedzi nie należy upowszechniać, bo jest ona kontrowersyjna, ale ja powtarzam: Nie możemy zmuszać pacjentów do wczesnego rozpoznawania chorób, nie dając im czegoś w zamian. Musimy im dać albo jakieś metody prewencji tej choroby, albo metody skutecznego leczenia. To jest tak samo jak z badaniami przesiewowymi. Powinniśmy je stosować tylko wtedy, gdy mamy dobrą metodę leczenia tych chorób i przede wszystkim wyleczenia.
6. Czy uważa Pan, że każdy lekarz rodzinny powinien mieć umiejętność wykonywania spirometrii i dostępny sprzęt, czy jest to raczej niekonieczne?
Badanie spirometryczne jest bardzo trudnym badaniem. Przy np. EKG przypinamy pacjentowi kilka elektrod i on niezależnie od tego czy mu się chce czy nie, tylko leży i zapis jego elektrycznej czynności serca jest zarejestrowany. Natomiast spirometria jest badaniem wymagającym współpracy z chorym. Pacjent musi dobrze rozumieć polecenia, które otrzymał i wykonać je poprawnie, a tą poprawność powinien zweryfikować ktoś, kto tych spirometrii wykonuje kilkadziesiąt dziennie. Lekarz rodzinny musiałby robić mnóstwo spirometrii, badań EKG, oglądać dno oka, ucho, gardło, robić badanie cytologiczne. Nie wykonuje tego. Dlatego też pewne badania powinien kontraktować do innych lekarzy. Nie sądzę, żeby badanie spirometryczne wykonywane przez lekarzy rodzinnych było panaceum na wczesne wykrywanie POChP. Większość badań będzie źle wykonanych – nie z powodu braku umiejętności lekarza, tylko z powodu braku współpracy z chorym. Lekarz musiałby mieć licencjonowaną pracownię badań czynnościowych, czego w Polsce nie ma. Są licencjonowane aparaty, ale nie pracownie. Musimy pamiętać, że lekarz rodzinny nie znajdzie recepty na wszystko, a jedynie może zachęcać do higienizacji życia pacjenta.
—————————————————————-
Celem kampanii Płuca Polski jest wzrost świadomości społeczeństwa na temat przewlekłej obturacyjnej choroby płuc (POChP) oraz informowanie Polaków o zagrożeniach związanych z zachorowaniami. Jak wynika z badań przeprowadzonych przez Polskie Towarzystwo Chorób Płuc, wśród 1000 osób palących i niepalących, tylko 3% ankietowanych odpowiedziało, że wie, co oznacza skrót POChP. Dalsze 11% badanych przyznało, że słyszało ten skrót, ale nie wie, co oznacza, natomiast 86% w ogóle nie miało pojęcia, co się za nim kryje. W związku z tym działania podejmowane w trakcie kampanii skierowane są przede wszystkim do społeczeństwa, jak i środowiska medycznego oraz opinii publicznej. We wszystkie działania zaangażowali się eksperci medyczni, liderzy opinii oraz sportowcy, którzy zachęcają do wykonywania badań spirometrycznych. Wszelkie aktywności odbywają się pod patronatem Polskiego Towarzystwa Chorób Płuc i Polskiego Towarzystwa Oświaty Zdrowotnej przy wsparciu firmy Boehringer Ingelheim.
Więcej informacji na temat kampanii Płuca Polski na stronie: www.plucapolski.pl
r