Polska kinematografia cierpi na brak dobrych scenariuszy do seriali komediowych. Z ekranu telewizora wieje po prostu nudą. A tu w sukurs przyszli częstochowscy KOD-wcy i zaserwowali super produkcję komediową, której nie powstydziłaby się nawet grupa Monty Pythona.
Od kilku tygodni jesteśmy świadkami tragikomicznego spektaklu. Jego naczelna reżyserka – radna PO Jolanta Urbańska, na placu Biegańskiego w Częstochowie wykrzykuje do mikrofonu wątpliwej jakości intelektualnej hasełka, zbudowane na kiepskich rymach. Na jednym z ostatnich wystąpień KOD-u plac Biegańskiego (Marszałek Józef Piłsudski miał niezły ubaw) rozbrzmiewał iście humorystycznymi aforyzmami. Radna Urbańska z zapałem krzyczała: „Tu nie Kuba, tu nie Chiny, my internet wywalczymy”, czy jeszcze lepsza myśl: „Kto nie podskakuje, ten podsłuchuje”. Wśród statystów skaczących niczym piłeczki pingpongowe – ot zbiorowy aerobic, jak to trafnie określiła jedna z internautek – można było dostrzec wiceprezydenta Częstochowy Andrzeja Szewińskiego. Pan Szewiński, znany siatkarz, z podskokami nie powinien mieć problemu, ba powinien nawet prym tam wieść. Ale coś słabo mu szło, bo ledwo odrywał się od ziemi.
Wykrzykiwane pod dyktando radnej Urbańskiej „złote myśli” miały w swej intencji uderzyć w obecny rząd PiS, ale nijak mają się do działania ekipy pani Beaty Szydło. Doskonale za to wpisują się w działalność wcześniejszej rządzącej koalicji PO-PSL. Bo kto jak nie premier Donald Tusk chciał cenzurować internet i wprowadzić ACTA, kto jak nie koalicja PO-SLD inwigilowała dziennikarzy? Zatem ostatni odcinek serialu KOD w Częstochowie to czysty akt ekspiacji i samokrytyki PO i jej podobnych partyjkom. Brawo dla pomysłodawców i głównego reżysera przedstawienia.
URSZULA GIŻYŃSKA