KONCERT W FILHARMONII / Kontrasty


W ostatnim dniu lutego kolejny zagraniczny gość wystąpił w Filharmonii Częstochowskiej w ramach jubileuszowego 85. sezonu artystycznego. Włoski pianista Antonio di Cristofano zagrał partię solową w Koncercie fortepianowym a-moll op. 54 Roberta Schumanna. Program dopełniła III Symfonia Es-dur „Eroica” op. 55 Ludwiga van Beethovena.

 

Można zaryzykować opinię, że trudno byłoby zestawić dwa dzieła oddziaływające na odbiorców na bardziej odległych płaszczyznach emocjonalnych. Oba wybitne, oba przepełnione namiętnościami, jakże jednak różne i dotykające odmiennych strun wrażliwości. Z maestro Adamem Klockiem za pulpitem dyrygenckim Orkiestra zamknęła te kontrasty w piękną opowieść, raz wzruszającą, raz wzniosłą i pobudzającą.

Historia jedynego utworu koncertowego na fortepian autorstwa Roberta Schumanna jest długa. Pierwsze próby jego skomponowania – w różnych tonacjach – miały miejsce już w latach 1828-1831, ale żadne z trzech podejść nie zakończyło się powodzeniem. Kompozytor, sam wybitny pianista, specjalizował się raczej w krótkich formach na ten instrument i dopiero napisana w 1840, a po raz pierwszy wykonana przez Clarę Schumann w roku kolejnym Fantazja a-moll stała się przyczynkiem do powstania kompletnego dzieła. To właśnie za namową małżonki i jako wyraz miłości do niej trud twórczy niemieckiego romantyka znalazł zwieńczenie w Koncercie w tonacji a-moll.

W części pierwszej Allegro affettuoso (pierwotnie Fantazja a-moll) naprzemiennie melancholijnej i gwałtowniejszej w wyrazie solista balansuje pomiędzy współbrzmieniem z Orkiestrą a wyrazistym dialogowaniem z poszczególnymi partiami instrumentów. W drugiej Intermezzo: Andantino grazioso, którą wyróżniają przepiękne kantyleny, nastrój łagodnieje dając wytchnienie, by przejść attacca (bez przerwy) do finału Allegro vivace charakteryzującego się bardzo trudnymi elementami rytmicznymi, ale o pozytywnym wyrazie. Dzieło od pianisty wymaga najwyższych umiejętności, wszak było stworzone z myślą o Clarze Schumann, wybitnej XIX wiecznej wirtuoz, której popularność bywała obiektem zazdrości samego kompozytora. I nie ma wątpliwości, że gość z Italii spisał się wspaniale, grał z lekkością i precyzją, kunsztem niezbędnym do oddania dziełu jego wielkości.

Z „Eroicą” Beethovena również wiąże się pewna opowieść, jednak o zupełnie innymi charakterze. Symfonia pierwotnie była dedykowana Napoleonowi Bonaparte. Jednak kompozytor jako zadeklarowany antymonarchista po tym, gdy Francuz ogłosił się cesarzem, zareagował z właściwym sobie temperamentem, po prostu się wściekł i według różnych wersji: a) wytarł gumką dziurę w pierwszej stronie partytury, b) złamał pióro podczas skreślania zapisu, c) podarł kartkę. Zostawiając za sobą zabawną anegdotę, należy skupić się na arcydziele, wybitnym, na wskroś nowatorskim, gdyż, cytując maestro Adama Klocka, Wiedeńczyk III Symfonią „przekroczył próg geniuszu”.

Była pierwszą z wielkich dzieł na orkiestrę, w których Ludwig wprowadza szereg innowacyjnych rozwiązań. Bogata w kontrasty część pierwsza Allegro con brio urzeka bogactwem kontrastów. Kolejna to przejmujący marsz żałobny oznaczony określeniem wykonawczym Adagio assai, ciężki, zawierający jeden z najbardziej rozpoznawalnych motywów w historii literatury muzycznej. Kolejną odsłonę stanowi scherzo Allegro vivace z po raz pierwszy wykorzystanym w takiej formie trio waltorniowym. Natomiast część czwarta Allegro molto – Poco andante – Presto to odkrywczy, niespotykany dotychczas cykl wariacji, energiczny, z burzliwym finałem i przepięknym lirycznym fragmentem.

Inwencja twórcy jedno, a właściwe wykonanie drugie. Słyszałem niedawno w jednej z renomowanych polskich sal wersję nieadekwatnie przeszarżowaną, choć beethovenowskie zapisy w partyturze stanowią wyzwanie. Częstochowscy filharmonicy wywiązali się z zadania, nomen omen, koncertowo. Pod czujnym okiem dyrygenta utrzymali tempo i dynamikę, oddając humanistyczny charakter dzieła w pełnej okazałości. Taka gra – choć uczciwie trzeba przyznać, że Koncert Schumanna w wykonaniu Włocha też na to zasługiwał – musiała spotkać się z entuzjastycznym aplauzem.

Dyrektor Adam Klocek zadbał, aby jubileuszowy sezon w Filharmonii Częstochowskiej był bogaty w artystów o światowej renomie i wybitne dzieła największych kompozytorów. Dzięki temu mamy okazję obcować z utworami dawno w naszym mieście niesłyszanymi albo wręcz premierowymi wykonaniami. Zyskuje na tym i Orkiestra, której kunszt i rozwój miło obserwować, poziomem artystycznym nieustępująca najbardziej znanym zespołom w kraju, i coraz liczniejsze grono słuchaczy.

[Ramka]

W Dzień Kobiet o godz. 18.00 w gmachu przy ul. Wilsona 16 zabrzmią najpiękniejsze arie i duety w wykonaniu Małgorzaty Trojanowskiej (sopran), Tomasza Krzysicy (tenor) oraz częstochowskiej Orkiestry Symfonicznej pod batutą Jana Miłosza Zarzyckiego. Koncert nie tylko dla Pań, jak głosi oficjalny tytuł, z pewnością będzie wyjątkowo miłym sposobem spędzenia odświętnego wieczoru, zarówno w gronie znajomych, jak i z drugą połówką.

JACEK KÓZKA

+ foto: Przy fortepianie Antonio di Cristofano, włoski wirtuoz, który w swojej karierze występował, m.in., w Carnegie Hall w Nowym Jorku czy w Złotej Sali Musikverein w Wiedniu

Autor: Agnieszka Małasiewicz, Filharmonia Częstochowska

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *