Pogoda w Polsce
W grudniu 1933 roku podstawowym problemem mieszkańców Częstochowy była pogoda. W miasto uderzyła fala potężnych mrozów. 6 grudnia rano było -6 stopni C, w południe -2, w nocy -7. Dwa dni później uderzyła następna fala mrozu. Rano było -12 stopni C, w ciągu dnia od -10 do -12, o godz. 20.00 -20, w nocy na 9 grudnia -23 stopnie C. 14 grudnia wieczorem temperatura w Częstochowie wynosiła -17 stopni C., by nad ranem spaść do -23, 17 grudnia wieczorem i w nocy temperatura wynosiła -17, 19 grudnia o godzinie 9.00 -7. Od 20 grudnia stopniowo ocieplało się, tego dnia nad ranem było już tylko -1 stopni C, w godzinach popołudniowych – 0.
Mroźna pogoda sprzyjała zabawie. 10 grudnia otwarto ślizgawkę w Parku Staszica, zaś dzień później na boisku Związku Młodzieży Polskiej (III Aleja 64). Tak opisywał to miejsce „Goniec Częstochowski: „Dobry lód i wielka jego przestrzeń zgromadziła całe masy publiczności, która do późnego wieczoru przy dźwiękach muzyki używała tego zimowego sportu”.
Nie tylko w Częstochowę uderzyły siarczyste mrozy. Na terenie Polski 15 grudnia odnotowano następujące temperatury: Warszawa -21 stopni C., Lwów -23, Pińsk -20, Gdynia -15, Kraków -12, Wilno -24, Poznań -20, Zakopane -14, Hala Gąsienicowa -13 , Katowice -13, Krynica -13, Morskie Oko -13.
Mrozy we Francji
Ofiarą mrozów padła cała Europa. W Metz i Nancy termometr wskazywał 14 grudnia 15 stopni poniżej zera, w Paryżu odnotowano -10 stopni. Sekwana w Paryżu zamarzła. W okolicach Lyonu (Francja południowa) spadł obfity śnieg.
Katastrofa pogodowa we Włoszech
Nie lepiej było we Włoszech. 15 grudnia podawano, że na północy i w środku kraju nastąpił w ciągu 24 godzin znaczny spadek temperatury. W Bolzano zarejestrowano -10 stopni C, w Veronie -7, we Florencji -6, w Mediolanie -4. Na północy aż po Genuę spadł śnieg, w Mediolanie sypał bez przerwy przez 12 godzin, co jest zjawiskiem bardzo rzadko spotykanym. 20 grudnia w okolicy Friuli temperatura wynosiła -29 stopnie C. Burze śnieżne w różnych miejscach wstrzymywały komunikację i pociągnęły za sobą ofiary w ludziach. Także we Florencji i okolicy panował silny mróz połączony z zawiejami śnieżnymi. Apeniny w okolicy Collina i Abetone stały się zupełnie niedostępne. Na całej połaci zachodniej Rivery Liguryjskiej do Ventimile śnieżyce trwające dwa dni zniszczyły ogrody warzywne i gaje mimozowe. W Ferrarze i Veronie śnieżyca doszła do rozmiarów niepamiętanych od 1896 roku. 22 grudnia w Mediolanie temperatura wynosiła -10 stopni C, w Turynie -12, w Parmie -15, w Bolonii -18.
Sytuacja w Hiszpanii
Zima uderzyła także w Hiszpanii. W całym kraju miały miejsce niezwykle obfite opady. Również w Madrycie śnieg padał w wysokości niezwykle rzadko notowanej. Temperatura poważnie się obniżyła, 22 grudnia było to -17 stopni C. W okolicy Leónu cały szereg wiosek został zasypany i całkowicie odcięty od świata. W pobliżu Oviedo pociągi kolejowe utknęły w miejscu. Liczne stada wilków i dzików zeszły z gór, wyrządzając wśród bydła wielkie szkody. Również na wybrzeżu śródziemnomorskim, Levancie i Balearach (wyspy na Morzu Śródziemnym), panowały wielkie mrozy i zamiecie śnieżne. Wskutek zasp składy kolejowe kursujące od granicy francuskiej przychodziły z dużym opóźnieniem. W niektórych okolicach wstrzymano wywóz pomarańczy, aby nie narażać eksporterów na straty wskutek ewentualnego zamarznięcia owoców.
Śnieżyce w Grecji
Również w Grecji panował silny mróz i padał śnieg. 23 grudnia z Tessalii i Macedonii informowano, że warstwa śniegu dochodziła do dwóch metrów, a mróz wynosił -12 stopni C. Nawet w Atenach była zadymka, zjawisko niesłychanie rzadkie.
Śnieg w Afryce
Zimowa pogoda dała się także we znaki mieszkańcom Maroka, czyli w Afryce Północnej. Spadł tam wielki śnieg. Pewna wieś położona w odległości 26 km od Fezu, była od 17 grudnia ze swymi 50 mieszkańcami odcięta od świata. Na polecenie władz francuskich zrzucono do wsi z samolotu 100 kg chleba, konserw i innych środków żywności.
Otwarcie kuchni dla ubogich
W taką pogodę można było tylko zaspokoić potrzeby własnej egzystencji, ograniczając się do podstawowych spraw codziennych, szczególnie, że był to czas wielkiego kryzysu.
Dla ubogich przy ul. Ogrodowej 9 grudnia otwarto kuchnię. Zanim rozpoczął się pierwszy obiad, przemówił ks. prałat Bolesław Wróblewski, proboszcz parafii katedralnej pod wezwaniem Św. Rodziny. Wyraził on wątpliwość, czy uda się utrzymać przybytek przez całą zimę. Stwierdził również, że magistrat w Częstochowie nie był zainteresowany i nie przekazał żadnych funduszy. Po krótkiej modlitwie panie zaczęły rozdawać chleb i gorącą zupę zaprawioną mięsem. Kuchnia dla ubogich nie była inicjatywą nieznaną, funkcjonowała od roku 1925, przez pięć około zimowych miesięcy w roku. Należy też ukazać osobiste zainteresowanie duchownego, przychodził tam codziennie, sam podawał i odbierał puste miski po skończonym posiłku.
Kiermasz świąteczny w Gimnazjum im. H. Sienkiewicza
W Sali I Gimnazjum Państwowego im. H. Sienkiewicza przy III Alei 56 otwarty został także 9 grudnia wspaniały jarmark-kiermasz urządzony staraniem Patronatów klasowych Gimnazjum. Przedświąteczne kiermasze w szkole miały ustaloną sławę i udział firm podkreślał ich znaczenie na przemysłowej i handlowej mapie Częstochowy. Wśród stoisk, które były bardzo estetyczne, należało wymienić: Joten – lakiery do mebli, P. Dębski – wyroby cukiernicze, Gnaszyńska Manufaktura – tkaniny, K. Jankowski – sukna, Bem – łyżwy, „Jedność” – własne wyroby piekarskie, cukiernicze i wędliniarskie, bogata loteria i stoiska Komitetu, sklep „Gońca Częstochowskiego” – piękne książki, książeczki i estetyczne upominki gwiazdkowe, J. Ordon – wspaniałe perfumy, autorski płyn chroniący szyby przez zamarznięciem, cukiernia „Ziemiańska” – wyroby własne i słodycze. „Stator” wystawił tanie dwulampowe odbiorniki radiowe, ale też trzylampowe posiadające wypisane na skali stacje nadawcze.
Sprzedaż ich odbywała się za gotówkę i na dłuższe spłaty. Firma wydawnicza Trzaska, Evert i Michalski oferowała książki, Miller – cały asortyment nart, browar „Szwede” – piwo. Były również tani bufet zaopatrzony w apetyczne przekąski, zimne i gorące napoje, dalej cukiernicza loteryjka, wreszcie stoisko polskiej spółki akcyjnej w Bydgoszczy „Persil” pomysłowo i z rozmachem reklamujące swoje proszki do prania czy zbiór obrazów p. Chmielewskiego. Można było nie tyko podziwiać, ale też i za bardzo niską cenę kupić potrzebne artykuły i produkty.
Jak relacjonował „Goniec Częstochowski”: „Już w pierwszym dniu otwarcia ruch na kiermaszu był olbrzymi. Przy dźwiękach orkiestry gimnazjalnej przesuwały się zastępy zwiedzającej publiczności, a zwłaszcza loteria i bufet nader sprawnie funkcjonujące dzięki pracy pań z komitetu cieszyły się dużym powodzeniem.”. Do atrakcji należały popisy śpiewacze i taneczne. Jarmark-kiermasz trwał do niedzieli, 11 grudnia. Cena wejścia 25 groszy dla dorosłych, 10 groszy dla uczniów i dzieci.
Świąteczna inicjatywa czeskich radiowców
Będąc już przy atmosferze świątecznej. Z inicjatywy czeskich radiowców w Święto Bożego Narodzenia 15 radiostacji różnych państw nadało wspólnie audycję wigilijną, która składała się z nazw danego kraju w językach francuskim i danego państwa ze słów: „Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom dobrej woli”, z hejnału religijnego danego kraju (z Polski były to fanfary grane przy odsłonięciu cudownego obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej) i z charakterystycznych dlań kolęd. Programy zostały wyemitowane w porządku alfabetycznym krajów, których nazwy podane były w brzmieniu francuskim, w następującej kolejności: Niemcy, Austria, Belgia, Dania, Hiszpania, Francja, Anglia, Irlandia, Włochy, Łotwa, Hiszpania, Polska, Szwajcaria, Czechosłowacja i Jugosławia. Nadawały kolejno stacje: Kanigswusterhausen, Wiedeń, Bruksela, Kopenhaga, Madryt, Paryż, Londyn, Dublin, Rzym, Ryga, Rotterdam, Warszawa, Berno, Praga i Belgrad. Emisja odbyła się o północy w noc wigilijną. I tylko żal – słowa obserwatora życia codziennego – że nie chce się tej inicjatywy europejskim rozgłośniom dzisiaj powtórzyć i kontynuować.
Po Świętach
Skoro większość tej części kroniki było wprowadzeniem w nastrój Świąt Bożego Narodzenia w roku 1933, to do opisu, jakie to były święta, niech posłuży komentarz „Gońca Częstochowskiego” z 28 grudnia: „O tegorocznej gwiazdce mało jest do powiedzenia, no kryzys nie sprzyja urządzaniu wystawnych przyjęć ani czynieniu podarunków. Jednak zbyt silnie tkwi w Polaku tradycja dawnych wspaniałych obchodów świąt, uczt wigilijnych, aby nie pokusić się o słabe chociaż z racji obecnych warunków naśladownictwo. Jakoś tedy mimo wszystko zaczęły się świeczki na choinkach, a przy opłatku i choć skromnych upominkach nastrój zapanował serdeczny.
Przedświąteczny ruch był bardzo słaby, ożywił się dopiero w ostatnim okresie wobec konieczności zaopatrzenia się w zapasy produktów żywieniowych na trzy dni. Jedynie stoiska z choinkami opróżniły się doszczętnie, ponieważ zbyt mało drzewek przywieziono, tak że podobno w sobotę (wigilijną – dop. RS) pod wieczór od spóźnionych kupujących żądano po kilka złotych za najmniejszy krzaczek.
Nadeszły święta – o wodzie naturalnie, jak się można było spodziewać z niechybnej przepowiedni „św. Barbara po lodzie, Boże Narodzenie po wodzie”. W ostatniej chwili, ale za to w całej pełni spełnił się ten horoskop meteorologiczny, to też przez całe dwa dni panowała chlapanina, a posępne szare chmury nie rozjaśniły się ani trochę, racząc przechodniów na przemian deszczem, mokrym śniegiem, gradem. Temperatura utrzymywała się nieco powyżej 0, dopiero w trzecim dniu przy lekkim przymrozku obeschły błotniste chodniki i jezdnie.
Zrozumiałe też, że przy tego rodzaju pogodzie w niedzielę i poniedziałek pustki panowały na ulicach kompletne, jedynie w godzinach uroczystych nabożeństw oraz o północy na pasterkę tłumy dążyły do przepełnionych kościołów rozbrzmiewających dźwiękiem kolęd.
Wyjątkowo długie w tym roku, bo trzydniowe święta minęły cicho i spokojnie”.
Robert Sikorski
Fot. Zbigniew Biernacki, „Częstochowa na dawnej pocztówce”
Urok przyrody w zimie w parku podjasnogórskim, pocztówka wysłana 22 listopada 1934 roku z Częstochowy do Wieliczki, wydawca: Cz. Nowicki, Częstochowa