We wtorek (24 września), dotychczasowy kapitan Krono-Plast Włókniarza Częstochowa, Leon Madsen został przedstawiony jako nowy zawodnik NovyHotel Falubazu Zielona Góra. Duńczyk z „Myszką Miki” na kevlarze startować będzie w latach 2025-2026. Deklaracja dwukrotnego indywidualnego wicemistrza świata wywołała niemałą burzę.
Ten fakt mocno poruszył przede wszystkim częstochowskie środowisko żużlowe. Rajder z kraju Hamleta był niezaprzeczalnym liderem „lwiej” ekipy w sezonach 2017-2024. Niejednokrotnie dało się słyszeć, że gdyby nie postawa Madsena, Włókniarz miałby w międzyczasie spore problemy, by nawet utrzymać się w PGE Ekstralidze. Postawa Leona przyczyniła się m.in. do zdobycia przez „Biało-Zielonych” brązowych medali DMP w 2019 oraz 2022 roku. Do tego Skandynaw, w czasie reprezentowania „Lwów”, praktycznie co zmagania plasował się w czołowej „piątce” w klasyfikacji najskuteczniejszych jeźdźców polskiej elity.
Mieszane uczucia częstochowskich kibiców
W związku z zakończeniem przygody 36-latka z klubem z Częstochowy, postanowiliśmy się zapytać o odczucia kibiców speedway’a w naszym mieście. Jak się okazuje zdania w tej kwestii są podzielone.
– Szczerze mówiąc, z jednej strony się cieszyłam, że odszedł, bo w ostatnich sezonach był bardzo wybuchowy. Z drugiej strony robił swoje, zdobywając dla naszej drużyny punkty i był jej liderem – mówi nam Milena.
– Po odejściu Duńczyka poczułem satysfakcję. Dlatego, że po pierwsze nie spełniał swojej funkcji jako kapitan, po drugie olewał obozy przygotowawcze z drużyną, a także sparingi – przynajmniej niektóre z nich – a po trzecie w ostatnich latach stawał się zarozumiały, wprowadzając nerwowość w drużynie – stwierdza tym razem Marcin.
– Ciężko było mi w to uwierzyć, że odchodzi nasz kapitan po 8 latach spędzonych w Częstochowie, gdzie wszyscy kibice byli z nim na dobre i na złe – otrzymywał wielkie wsparcie. A kiedy dowiedziałam się, że pogłoski o odejściu Leona okazały się prawdą, czułam wielki smutek mieszany z żalem. Było też trochę rozgoryczenia, bo nie ukrywam że stał się ikoną naszego klubu, będąc liderem drużyny. W mej pamięci pozostanie królem częstochowskiego owalu – oznajmia z kolei Klaudia.
Późne pożegnanie
Przed ostatecznym porozumieniem z zielonogórzanami, Madsen nie wygłosił oficjalnych pożegnań z częstochowskim klubem ani chociażby z miejscowymi sympatykami. Koniec końców dokonał tego – za pośrednictwem mediów społecznościowych – ale dopiero dzień po zaprezentowaniu Duńczyka w zespole z Winnego Grodu. Powszechnie uważa się, że zawodnik zbyt późno zdecydował się na taki krok. Nasi rozmówcy podzielają tę opinię.
– Dla mnie za późno to ogłosił. On już na pewno wiedział od dawna, że nie przedłuży kontraktu u nas. Może jednak nie wiedział, gdzie ostatecznie pójdzie, ale mógł się z nami godnie pożegnać i przede wszystkim odbierać telefony od prezesa klubu, a miał to wszystko gdzieś. Mógł się też z prezesem dogadać, żeby jakiś mecz pożegnalny zorganizować – kontynuuje Milena.
– Generalnie jego postępowanie w ostatnich tygodniach budziło wiele kontrowersji. Sposób jego pożegnania pozostawia wiele do życzenia dlatego, że zrobił to dopiero po wypomnieniu tego faktu przez kibiców, klub i dziennikarzy. Niemniej jednak powinien zrobić to przed ogłoszeniem go w nowym klubie – dodaje Marcin
– Zgadzam się z taką opinią uważam, że Leon powinien najpierw pożegnać się z klubem – po 8 latach spędzonych w jaskini lwa gdzie miał swoje wzloty i upadki – oraz z nami, najwierniejszymi kibicami, którzy byli z nim na dobre i na złe, dopingowaliśmy ,wspieraliśmy po każdym upadku. Na każdym torze wstrzymywaliśmy się, aby później odetchnąć z ulgą, że naszemu kapitanowi nic nie jest . Dopiero po pożegnaniu z klubem Włókniarz Częstochowa moim zdaniem powinien ogłosić swoje przejście do Falubazu Zielona Góra, ale każdy na prawo aby zrobić, jak uważa. Nie krytykuję Leona – życzę mu wszystkiego udanego w nowym klubie – ocenia Klaudia.
Jak Madsen zostanie zapamiętany przez fanów?
Choć odejście jednego z najlepszych zawodników PGEE z Krono-Plast Włókniarza było pewne już od co najmniej kilku tygodni, mogło niezmiernie wstrząsnąć wśród kibiców „biało-zielonego” teamu. W każdym razie paru z nich pozytywnie będzie wspominać byłego lidera drużyny. Wszak był zaprzeczalną podporą czterokrotnych Drużynowych Mistrzów Polski przez ostatnie 8 sezonów.
– Ja Leona zapamiętam bardzo dobrze, aczkolwiek – jak wspomniałam – w ostatnim sezonie bardzo się zmienił – oznajmia Milena.
– Zgodzę się przede wszystkim z tym, że punkty Leona wielokrotnie nie tyle co ratowały wynik a stanowiły jego sporą część. Leona zapamiętam mimo wszystko dobrze, jako zawodnika, który w Częstochowie rozwinął skrzydła stając się liderem z prawdziwego zdarzenia – odpowiada Marcin.
– Leona Madsena zapamiętam na pewno jako walecznego, ambitnego, pomocnego żużlowca , który oddawał całe swoje serce, wszystkie siły w każdym meczu, biegu, w których startował. Jako kapitan Lwów motywował cały zespół do tego, aby walczyć do końca i nie poddawać się; pomagał jak mógł. Leon zastanie również zapamiętany jako król częstochowskiego toru , gdyby nie jego waleczność na owalu, nie udało by się świętować zdobycia dwóch brązowych medali w 2019 i 2022 roku, choć wiadomo, że ambicje Leona były większe – chciał zasmakować złotego medalu z ekipą „Lwów”. Nie pozostało mi nic innego jak podziękować Leonowi za te lata spędzone we Włókniarzu i życzyć powodzenia w Falubazie Zielona Góra – dodaje Klaudia
Chwile z udziałem Leona, które kibicom utkwią w pamięci być może na stałe…
Wszelakich fantastycznych akcji na żużlowych torach w wykonaniu Leona Madsena, gdy ten ścigał się dla Częstochowy, było wiele. Nie dałoby się ich zliczyć na palcach jednej, dwóch czy też kilku rąk. Które więc momenty szczególnie zapamiętali nasi rozmówcy?
– Tak naprawdę ja chodzę na żużel dopiero od paru lat, więc pamiętam przede wszystkim te mecze wygrane, w których jeździł Leon. Mój narzeczony natomiast wspomina mi niekiedy mecz 14. kolejki Ekstraligi fazy zasadniczej (z GKM-em Grudziądz, rok 2018 – przyp. red.), kiedy na świetnym atakiem na ostatnim łuku Madsen zapewnił nam awans do play-offów – stwierdza Milena.
– Dwie sytuacje utkwiły mi w pamięci szczególnie. Pierwsza to mecz 13. kolejki (rok 2019 – przyp. red.) pomiędzy Częstochową a Grudziądzem, kiedy to mimo groźnego upadku w pierwszym starcie nie poddał się i wystartował, wprowadzając drużynę Włókniarza do fazy play off, ostatecznie wywalczając brąz. Druga sytuacja to incydent w tym roku w Toruniu, który zapamięta niestety każdy na długo (28 lipca; po piętnastym biegu Leon Madsen starł się fizycznie z członkiem teamu innego zawodnika Krono-Plast Włókniarza – Mikkela Michelsena) – mówi Marcin.
– Najbardziej w pamięci utkwiły mi dwa mecze z udziałem Leona Madsena. Pierwszym była to walka o play-offy z GKM-em Grudziądz – to spotkanie odbyło się 31 sierpnia 2018 roku. Doszło do tego w biegu piętnastym, kiedy Leon uratował wynik przyjeżdżając na drugiej pozycji po ciężkiej walce z Antonio Lindbaeckiem. Tamten mecz zakończył się remisem 45:45, co dało awans do najlepszej „czwórki” i szansę na walkę o medale. Drugi moment to mecz z Motorem Lublin który odbył się 5 maja 2024 i rywalizacja Leona Madsena z mistrzem świata Bartoszem Zmarzlikiem. Chodzi o bieg trzynasty, w którym najszybciej ze startu wyszedł Bartosz Zmarzlik, ale Leon dwoił się i troił, aby wyprzedzić mistrza świata. Wreszcie zrobił to w swoim stylu rozpędzając się po zewnętrznej, a następnie przycinając do krawężnika – dzięki temu atakowi udało się mu wyprzedzić Bartka. Następnie Zmarzlika wyprzedził kolega z klubu Fredrik Lingeren, po czym ten chciał minąć na dystansie Leona. Szwed jednak nie zdołał tego zrealizować. Bieg ułożył się remisowo 3:3, a wynik meczu po tym biegu brzmiał 42:36 dla Motoru Lublin – zakończyła Klaudia.
Redakcja
Foto.: Grzegorz Przygodziński
1 komentarz
Bardzo fajny pomysł, aby zapytać kibiców!