We wtorek (17 września) Steam Hemarpol Norwid Częstochowa rozpoczął swój udział w PlusLidze w sezonie 2024/2025. Wówczas „Błękitno-Granatowi” podejmowali u siebie Ślepsk Malow Suwałki. Pomimo udanego otwarcia spotkania przez częstochowian, ostatecznie ulegli oni rywalom 1:3.
Premierowa odsłona przebiegała pod kontrolą gospodarzy. W tej części potyczki prowadzili od początku do końca. Tym samym pewnie zwyciężyli 25:20. Wydawało się, że w drugim secie podopieczni Cezara Douglasa Silvy pójdą zaciosem. Tym bardziej, że po kilku chwilach wypracowali sobie trzypunktową przewagę (10:7). Suwałczanie jednak nie załamywali rąk – szybko wyrównali stan, po czym przejęli inicjatywę na boisku (14:11 dla Ślepska). Potem przyjezdni kontynuowali natarcie, tryumfując w końcowym rozrachunku 25:18.
W trzeciej partii ponownie lepsi okazali się goście. Istniała jednak możliwość, że Norwid w tym elemencie meczu przesunie szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Dwukrotnie bowiem częstochowianie zbliżyli się do Ślepska na jedno „oczko” (11:12 oraz 21:22). Koniec końców gracze ze „Świętego Miasta” znów musieli uznać wyższość przeciwników (25:23 na rzecz ekipy z Suwałk). Czwarta odsłona z kolei to już całkowita dominacja drużyny z województwa podlaskiego. Świadczył o tym ostateczny wynik tej części spotkania 25:17 dla Ślepska Malow.
– Myślę, że w pierwszym secie nasz przeciwnik nie zagrywał tak, jak chciał – w tym aspekcie my się wtedy lepiej czuliśmy. Przejęliśmy więc kontrolę w inauguracyjnej partii. Widać było po naszej stronie dużą pewność siebie. Jednak potem zaczęliśmy popełniać błędy i zaczęła ona spadać. Trzeba wyciągnąć wnioski po setach nr 2, 3 i 4, które były dla nas ciężkie. Tak czy inaczej pokazaliśmy dobrą siatkówkę w pierwszej partii. Myślę zatem, że nie można nas skreślać. Jest w naszym zespole duży potencjał i mam nadzieję, że późniejszej fazie sezonu będzie już tylko lepiej – mówił po meczu środkowy Steam Hemarpol Norwida Sebastian Adamczyk.
Co jeszcze – zdaniem zawodnika – mogło być przyczyną tego, że – po pierwszym wygranym secie – dyspozycja siatkarzy pod wodzą trenera Silvy nie kleiła się w starciu z drużyną z północno-wschodniej części Polski? – Błędy, błędy i jeszcze raz błędy. Przez to gdzieś w naszych głowach nawarstwiły się wszelkie myśli. Być może to właśnie spowodowało, że tych niepotrzebnych błędów było u nas jeszcze więcej. Odnoszę wrażenie, że przeciwnicy swoimi piłkami nas trochę sparaliżowali. Bardzo szkoda drugiego seta, jak i również – a nawet przede wszystkim – całego meczu. Zwłaszcza, że naprawdę biliśmy się o wygraną. Na pewno nie można nam zarzucić, że nie walczyliśmy. Uważam, że – przynajmniej – w miarę solidnie pokazaliśmy, że nasz zespół jest tak czy siak bardzo dobry. I musimy to pokazać w kolejnych meczach. Dużo spotkań jeszcze przed nami i liczymy na wsparcie, które jest nam niezmierne potrzebne. Będziemy pracować i pracować przed następną potyczką – wyjaśnił nasz rozmówca.
Nowy nabytek klubu z „Dziewiątką” w herbie przyznawał, że konieczna będzie analiza gry drużyny odnośnie pojedynku ze Ślepskiem w kontekście późniejszych batalii. – Zawsze jest coś do poprawienia, w gruncie rzeczy nigdy nie jest idealnie. Po przegranych można więcej zaobserwować, co jest do poprawy, i wprowadzić to w treningi. My wszyscy w zespole mamy dużą świadomość. Na treningu każdy z nas powtórkę meczu na spokojnie sobie obejrzy, po czym wyjdziemy na parkiet w kolejnych dniach i będziemy pracować. Gra na treningu to jest również coś, może dać efekt dyspozycji w danym meczu. Musimy więc wyciągnąć wnioski, poprawić grę i ominąć te błędy, które się nawarstwiły. Uważam jednak, że w następnych dniach będzie już lepiej, każdy z naszej ekipy prześpi się z tym, co wydarzyło się we wtorek i obyśmy byli skuteczniejsi już w następnym meczu – kontynuował Adamczyk.
Kolejne spotkanie częstochowianie mieli rozegrać w piątek (20 września) w Kędzierzynie-Koźlu przeciwko tamtejszej ZAKSie. Jednak ze względu na sytuację powodziową – m.in. właśnie na Opolszczyźnie – batalia ta została przełożona na 8 października. W związku z tym bezpośrednio następnym oponentem Norwida będzie Nowak-Mosty MKS Będzin, z którym zmierzy się 29 września w Hali Sportowej Częstochowa.
– Będzie dużo czasu na analizę, ale też nie ma co za długo myśleć i siedzieć nad już minionym meczem. Myślę, że zajmie to nam 1-2 dni, a potem będziemy się szykować na kolejne starcie. Nasz pojedynek w Kędzierzynie odwołano, więc skupimy się na rywalizacji z MKS-em Będzin. Mamy dużo czasu na regenerację, więc pracujemy dalej i wyciągamy wnioski. Nasza ekipa – jak już wspomniałem – jest fantastyczna, mamy w niej spory potencjał. Na pewno się nie poddamy będziemy walczyć o każdy centry metr boiska. Ciężko pracujemy i liczę, że pokażemy to w jeszcze nie jednym spotkaniu – zakończył nowy nabytek Norwida.
Steam Hemarpol Norwid Częstochowa – Ślepsk Malow Suwałki 1:3 (25:20, 18:25, 23:25, 17:25)
Norwid: Lipiński, Isaacson, Popiela, Ebadipour, Indra, Adamczyk, Masłowski (libero) oraz Borkowski, Kogut i Kowalski
Ślepsk: Stajer, Honorato, Filipiak, Halaba, Jouffroy, Sanchez, Czunkiewicz (libero) oraz Gallego, Firszt, Krawiecki, Kwasigroch i Wierzbicki
REDAKCJA
Foto.: Grzegorz Przygodziński