Rozmowa z senatorem Arturem Warzochą – prywatnie wiernym kibicem Rakowa Częstochowa
Raków Częstochowa po blisko 17. latach wraca na salony piłkarskie – na boiska bezpośredniego zaplecze Lotto Ekstraklasy. Jakie to uczucie dla tak wiernego kibica Rakowa Częstochowa, jakim jest Pan?
– Cieszę się z tego sukcesu ogromnie! Uważam, że RKS Raków już przynajmniej w poprzednim sezonie zasłużył na awans, ale dość nieszczęśliwy splot wydarzeń uniemożliwił mu to. Zawód był wielki, ale pamiętam, że krótko po zakończeniu sezonu rozmawiałem z właścicielem Klubu, Michałem Świerczewskim oraz z członkami zarządu i z tych rozmów wynikało, że przygotowali precyzyjny plan na awans na zakończenie następnego sezonu. Już wtedy wyglądało to obiecująco, co więcej – zaimponowało mi.
Nam, kibicom wypadało tylko mocno trzymać kciuki, no i kibicować, utrzymać tę niesamowitą więź z drużyną, żeby również z tej strony zawodnicy odczuwali niesłabnące wsparcie. Jestem przekonany, że gdyby któregoś z tych kilku warunków zabrakło, nie mielibyśmy dzisiaj powodów do radości. Moment, kiedy przed meczem z Polonią Bytom okazało się, że awans Rakowa do I ligi jest już pewny, był jednym z najwspanialszych, jaki może przeżywać wierny kibic drużyny, który jest z nią zawsze, na dobre i na złe. Bo przecież nie tylko sukcesy budują dane środowisko piłkarskie, znaczenie mają również gorycz i porażki. Tylko w takich warunkach tworzy się ta silna więź, o której wspomniałem wcześniej.
Mam nadzieję, że drużyna ma tego świadomość i że docenia ten doping, który ze strony częstochowskich kibiców nosi znamiona wielkiej przyjaźni.
Jest Pan senatorem RP i na pewno rozmawia Pan z wieloma ludźmi, którzy interesują się piłką nożną i sportem. Czy nie jest przedziwna sytuacja, jak w Częstochowie władze miasta, z prezydentem Krzysztofem Matyjaszczykiem na czele, wspierają piłkę nożną?
– Szczerze mówiąc, polityki, a właściwie braku polityki wobec częstochowskiej piłki ze strony władz miasta i prezydenta Krzysztofa Matyjaszczyka zupełnie nie rozumiem. W przestrzeni publicznej krążą różne teorie na temat przyczyn takiego stanu rzeczy, łącznie z tymi, które mówią o motywacjach politycznych. Tymczasem fakty wyglądają tak, że działalność klubu i całego środowiska piłkarskiego w Częstochowie, w tym, przede wszystkim środowiska Rakowskiego, przynosi naszej społeczności lokalnej wyłącznie korzyści i to na różnych płaszczyznach.
Po pierwsze: społecznej, bo mieszkańcy miasta integrują się wokół sportowych wydarzeń i sukcesów, po drugie: wychowawczej, bo w szkolenie piłkarskie angażuje się liczne grono dzieci i młodzieży, wraz ze swoimi rodzinami, które żyją ich sukcesami na boisku, po trzecie: marketingowej i promocyjnej, bo promocja poprzez sport jest niezwykle skuteczną reklamą, wykraczającą daleko poza granice miasta, a nawet kraju, wreszcie, po czwarte: gospodarczej, czy ekonomicznej, bo zwiększenie liczby gości, którzy odwiedzą nasze miasto, przyjeżdżając na mecze do Częstochowy, chwilę u nas spędzą, a działalnością samego Klubu może zainteresować się grono przedsiębiorców, którzy zechcą zainwestować w drużynę. Dlaczego takie pozytywne czynniki i ich zakładane skutki nie interesują władz miasta? Trudno powiedzieć.
Jak Pan uważa, czy w Częstochowie potrzebny jest nowy stadion piłkarski i jak Pan zaopatruje się w modernizację obecnego obiektu?
– Idea budowy nowego stadionu piłkarskiego pojawiła się trzy lata temu i wyglądała bardzo ciekawie. Dzisiaj, z perspektywy czasu, dochodzę do wniosku, że – przynajmniej obecnie – środowisko piłkarskie Rakowa, jest mocno związane z adresem przy ul. Limanowskiego 83.
Przyznam się, że pomimo wielu mankamentów też jestem emocjonalnie związany z tym miejscem. Oczywiście uważam, że powinna teraz nastąpić gruntowna modernizacja stadionu, że powinny zostać przebudowane trybuny, wraz zadaszeniem i zainstalowane powinno zostać porządne oświetlenie.
Od razu zaznaczę, że nie chodzi o topienie jakichś wielkich pieniędzy w taką modernizację, ale o przygotowanie, w porozumieniu z władzami klubu, wieloetapowego i przemyślanego pod kątem ewentualnego awansu Rakowa do ekstraklasy, takiego projektu, który będzie tę perspektywę uwzględniał. Jest to zadanie, które powinno zostać zrealizowane wspólnie przez klub i miasto ze względu na wspólne cele i wspólne korzyści, które mogą z tego wynikać.
Zamiast tego, prezes Michał Świerczewski usłyszał od pewnego lokalnego polityka SLD, który jest partyjnym szefem prezydenta Matyjaszczyka, że jest tak bogatym przedsiębiorcą, że sam powinien wybudować sobie stadion! Przyznam, że dawno nie usłyszałem wypowiedzi na tak niskim i żenującym poziomie i to wobec człowieka, który angażując swoje prywatne środki, tak wiele już zrobił na rzecz promocji naszego miasta.
Pierwszy sezon to dla beniaminków wielka niewiadoma. Jak Pana zdaniem zaprezentuje się drużyna Rakowa Częstochowa na tle innych, pierwszoligowych rywali?
– Myślę, że można ostrożnie zakładać, iż RKS Raków w pierwszym sezonie w I lidze utrzyma się gdzieś pośrodku tabeli i będzie to okupione wytężoną i konsekwentną pracą drużyny i zespołu trenerskiego. Patrząc na to, co działo, w minionym sezonie wiem, że tę drużynę, wzmocnioną o nowych piłkarzy stać na pewno na to. Spotkania sparingowe, które Raków rozegrał w czasie przerwy wakacyjnej dowodzą, że do nowych rywali, a wśród nich jest przecież wiele utytułowanych zespołów, nasi zawodnicy, wśród których nie brak przecież talentów, podchodzą bez niepotrzebnej tremy. I o to właśnie chodzi!
W tym jest już pewnie połowa sukcesu. Resztę, trzeba na boisku „wybiegać”. Marzę o takim dniu, w którym świętować będziemy awans do ekstraklasy, bo tam jest przecież miejsce dla drużyny z Częstochowy! Z pewnością, na takie miejsce zasługuje klub, który za cztery lata będzie obchodził stulecie swojego istnienia. Klub, który razem z takimi drużynami jak: Legia Warszawa, Górnik Zabrze, Lech Poznań i inne, historyczne kluby tworzył od początku wspaniałą historię polskiego footballu i – tym samym – wpisał się, wraz z całą Częstochową w historię niepodległego Państwa Polskiego, którego stulecie obchodzić będziemy już w przyszłym roku.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał : Przemysław Pindor
FOTO: Artur Warzocha z Prezesem Rakowa Michałem Świerczewskim
Przemysław Pindor, zdjęcie Grzegorz Przygodziński