Dzisiaj obchodzimy 41. rocznice okrutnego zamordowania ks. Jerzego Popiełuszki. Poniżej publikujemy fragmenty oraz zdjęcia dotyczące życia ks. Jerzego, pochodzące z jego biografii autorstwa Jolanty Sosnowskiej, wyd. Biały Kruk.

19 października 1984 r. ks. Jerzy Popiełuszko zaproszony był do Bydgoszczy, do parafii Świętych Polskich Braci Męczenników, na spotkanie modlitewne w Duszpasterstwie Ludzi Pracy. Data ustalona została podczas wrześniowej pielgrzymki robotników na Jasną Górę. W przeddzień wyjazdu do Bydgoszczy Ksiądz Jerzy miał powiedzieć: „Chyba nic się nie stanie, a jeśli się stanie, to już wola Boża”. Późnym wieczorem u jednego ze swych kolegów księży przystąpił po raz ostatni do sakramentu pojednania.
|
|
W Bydgoszczy byli też prześladowcy i oprawcy Księdza Jerzego. Piotrowski obserwował bieg zdarzeń w kościele, dwóch pozostałych zabójców – Chmielewski i Pękala – czatowało w ustronnym miejscu na osiedlu Wyżyny, w pobliżu świątyni.
Kościół otoczony był milicją i naszpikowany esbekami w cywilu. Wszyscy wierni uczestniczący w nabożeństwie chcieli dotknąć Księdza Jerzego, zamienić z nim kilka słów, pozdrowić, uścisnąć. Kapłan jednak coraz bardziej opadał z sił, odmówił nawet zjedzenia wspólnej z księżmi kolacji. W samotności zjadł tylko nieco chleba z twarogiem. Pomimo nalegań gospodarzy, by u nich przenocował, postanowił jeszcze tego samego wieczoru wrócić do Warszawy.
Po godz. 21.00 wyruszył w drogę.
Gdy ks. Jerzy wraz ze swym kierowcą Waldemarem Chrostowskim oddalili się volkswagenem ok. 21.30 w kierunku Warszawy, czatujący esbecy ruszyli za nimi. Pękala siedział za kierownicą jasnobeżowego fiata 125p. Mieli przygotowane różne warianty działania. Po pewnym czasie Chmielewski przebrał się za milicjanta z drogówki, a Piotrowski, który prowadził auto, błysnął światłami, by jadący przed nimi zielony volkswagen golf z ks. Jerzym zatrzymał się. (…)
|
|
W drugim obiegu pojawiły się nekrologi następującej treści podpisane przez „Solidarność”: „Ś.P. ks. Jerzy Popiełuszko. Zamordowany przez tych, których zabraniał nienawidzić. Uczył, jak na miłości i szacunku, dobru drugiego człowieka budować przyszłość Wolnej Polski. Słowa Ewangelii, które głosił, utwierdzają wiarę w zmartwychwstanie niepodległej.
… i odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom…
Głęboko przekonani o niedaremnej śmierci ks. Jerzego w powadze i ze skupieniem silni solidarnością naszych serc odprowadzimy GO z kościoła św. St. Kostki o godz. 11.00 w dniu 3.XI.1984 r.”. (…)
|
|
Gdy wkładano trumnę do grobu, zaświeciło jesienne słońce. Rodzice – Marianna i Władysław stali nad otwartym grobem w blasku tego promiennego, złocistego światła. Matka, cicho szlochając, ocierała dłońmi cieknące po policzkach łzy. Gdy trumna z ciałem ks. Jerzego spoczęła w grobowym dole, zbolała kobieta upadła na kolana. Jakże przypominała Matkę Bolesną klęczącą u stóp ukrzyżowanego Syna… Potem na kolana padł także ojciec. Tłum żałobników zaintonował „Boże, coś Polskę” z refrenem „Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie”.
|
|
|
|
|
|