- Gazeta Częstochowska - https://gazetacz.com.pl -

Jakub Miśkowiak: Dużo zawdzięczam Włókniarzowi

Bardzo dobrze rozpoczęliście sezon ligowy 2025, od wygranej w Częstochowie 51:39. To może zapowiadać, jak najlepsze rozgrywki w Waszym wykonaniu, prawda?

Dokładnie. Fajnie rozpoczęliśmy sezon, jako drużyna. Od siebie wymagam jeszcze więcej. Zrobiony przeze mnie rezultat nie odzwierciedla tego, co potrafię naprawdę. Ale tak się wszystko poukładało. W pierwszych swoich biegach jechaliśmy z kolegami na 5:1, lecz traciłem pozycje. Brakowało momentami prędkości. Na szczęście udawało się przywieźć w obu gonitwach chociażby po „jedynkach”. Być może wtedy obierałem złą jazdę. Na spokojnie wszystko muszę przeanalizować, bo jest dużo do poprawy.

Mówisz o tym, że jest dużo jeszcze do poprawy, ale także o nienajlepszych wyścigach – przynajmniej niektórych – z Twoim udziałem. Zaprezentowałeś za to bardzo dobrą, jeśli nie fantastyczną, jazdę w biegu ósmym, w którym pokonałeś samego Jasona Doyle’a.

Pokazałem się w tej gonitwie bardzo dobrze. Musiałem jednak zmienić motor i ten w końcu chciał jechać. Czułem wtedy prędkość, tak samo za sobą Jasona. Starałem się dobierać dobre linie, żeby dowieźć do mety trzy punkty. Niestety w następnym wyścigu zdarzyła się wpadka w postaci „zera”. Wiem, co zrobiłem źle. Niepotrzebnie bowiem ponownie zmieniłem ustawienia. Człowiek cały czas uczy się błędach. Mam nadzieję, że tych samych w kolejnym meczu nie popełnię.

Jest zatem dużo główkowania u Ciebie przed kolejnymi zawodami?

Myślę, że w żużlu tak będzie zawsze. Niezależnie od tego, czy zdobędę 5, 13 czy 15 punktów. Wszystko się zmienia, tak jak w przypadku pogody. Silniki są bowiem wrażliwe, jeśli chodzi o kwestię ustawień sprzętowych. Trzeba jak najmniej się mylić, by wygrywać biegi.

Jakie emocje towarzyszą Tobie podczas gdy wracasz do Częstochowy? W tamtejszym klubie spędziłeś kilka ładnych lat. Kibice bardzo mile Cię witają, robią sobie z tobą zdjęcia czy rozmawiają.

Zgadza się. Zawsze doceniam gesty ze strony częstochowskich kibiców, którzy mnie witają, zamienią słowo, czy zrobią też zdjęcia. A to rzadko się zdarza, gdy zawodnik wraca nawet na swój były tor. Mam w Częstochowie cały czas fajny kontakt z ludźmi. Wracam tam zawsze z uśmiechem na twarzy. Lubię wracać do tego miasta.

Przyznałeś, że lubisz do Częstochowy wracać nawet w roli przeciwnika. A gdybyś miał okazję wrócić pod Jasną Górę, jako zawodnik Włókniarza, co sądziłbyś na ten temat?

Nigdy nie mówię „NIE”. Tym bardziej, że – można powiedzieć – spędziłem w tym mieście początki swojej kariery. De facto wychowałem się w częstochowskiej drużynie. Częstochowski tor jest moim domowym. Dużo zawdzięczam temu klubowi.

19 kwietnia zmierzycie się na swoim torze z Innpro ROW-em Rybnik. Sądząc po tym, co pokazaliście w Częstochowie, scenariusz dla Was może być tylko jeden co do rywalizacji z następnym przeciwnikiem?

Trzeba będzie podejść do tego spotkania dobrze przygotowanym i z chłodną głową. Tak jak powiedziałem, w żużlu wiele się zmienia. W jednym dniu któraś z drużyn mogłaby mieć problemy w czasie zawodów, a w drugim wszystko by u niej zagrało. Tak więc należy być czujnym, przygotowanym i nigdy nikogo nie lekceważyć.

Rozmawiał: Norbert Giżyński

Foto.: Grzegorz Przygodziński

Podziel się: