Za nami drugie, historyczne, ligowe Derby Częstochowy w siatkówce kobiet. Postawiliście wysoką poprzeczkę wyżej notowanemu rywalowi. Jest zatem zadowolenie, czy może raczej niedosyt z tego powodu, że nie udało się Wam urwać przynajmniej jeszcze jednego seta?
– Jest zadowolenie, jak również niedosyt. Powalczyliśmy tutaj w hali Politechnik. Silesia jest obecnie zespołem, który zajmuje drugie miejsce w tabeli (ma zaległe dwa mecze – przyp. red.). Tak więc poniekąd się cieszymy, bo zagraliśmy to, co sobie ogólnie zaplanowaliśmy. Brakuje nam jednak troszkę wytrwałości w tym, aby te nasze zagrania były niejako powtarzalne. Ta tzw. „powtarzalność” w grze nieco bowiem nam ucieka. Przez to też tracimy punkty w rozgrywkach ligowych.
Bardzo dużo emocji dostarczył drugi set, którego wygraliście Państwo na przewagi. Czego zabrakło – jeśli chodzi o sobotni mecz – w Waszej grze w pozostałych partiach?
– Myślę decydujące było przede wszystko to, co działo się w polu zagrywki po obu stronach boiska. W zależności bowiem od tego, jaką zagrywkę wykona przeciwnik, wygląda później odpowiednie ustawienie blok-obrona. Dana drużyna musi też nieco bardziej wysilić się, aby tę piłkę, jak najlepiej wystawić. W drugim secie właśnie fajnie to u nas zafunkcjonowało. W związku z tym był taki efekt, a nie inny.
Czy ten sobotni mecz może być dla Państwa dobrym prognostykiem, by powalczyć w następnych o kolejne ligowe punkty?
– Zobaczymy. W tym momencie ciężko myśleć nawet o prognostykach. Tak czy inaczej, jeśli chodzi o kolejne mecze, tygodnie, mamy pozytywne i bojowe nastawienie, mimo że obecnie jesteśmy w bardzo trudnej sytuacji w tabeli. Chcemy utrzymać się na obecnym poziomie ligowych rozgrywek. O to walczymy. Mamy nadzieję i wierzymy, że uda nam się to zrealizować.
Dziękuję bardzo za rozmowę.
– Dziękuję.
Rozmawiał: Norbert Giżyński
Foto. Grzegorz Przygodziński