- Gazeta Częstochowska - https://gazetacz.com.pl -

Walcząc o lepsze jutro

Niektórzy z nich pochodzą z biednych rodzin, często patologicznych. Dzielnie jednak walczą z przeciwnościami losu. Nigdy się nie poddają. Chcą się uczyć. Wiedzą, że dzięki temu mogą zmienić swoje życie i dzięki Fundacji „Dzieło Nowego Tysiąclecia” udaje się im zdobyć większą wiedzę. Uśmiechnięci i rozgadani. Do Częstochowy przyjechali dziękować Matce Boskiej za opatrzność. Nie da się ich nie zauważyć. Siedzą na ławkach, na trawie, wszędzie ich pełno. Mają charakterystyczne żółte i niebieskie koszulki. To stypendyści fundacji.

Rozglądam się za gościem, z którym umówiłam się na spotkanie. Jest nim ks. Dariusz Kowalczyk, zastępca dyrektora Fundacji. Widzę radosnego człowieka, pełnego zamiłowania i chęci pomocy młodym. Rozmowa przebiega bardzo swobodnie.

„Nowe tysiąclecie erą ludzi świętych”

To słowa Jana Pawła II, wypowiedziane podczas Mszy kanonizacyjnej bł. Kingi w Starym Sączu, 16 czerwca 1999 r. – Jak powtarzał Ojciec Święty dary, które otrzymujemy w życiu wiążą się z zadaniami. Im ktoś więcej otrzymał tym więcej będzie musiał dać z siebie. Słowa Papieża Polaka stały się myślą przewodnią stypendystów. Jest to swego rodzaju testament dla wszystkich chrześcijan i ludzi dobrej woli – mówi ks. Kowalczyk. Osoba Karola Wojtyły, papieża jest bliska stypendystom. – Słowa Jana Pawła II są dla mnie szczególnie ważne. W dzisiejszych czasach jest mało świętych. Papież nawoływał do odwagi i dążenia do świętości. Chciał, aby głosić religię w społeczeństwie, mimo, że jest ona krytykowana – wyznaje Piotr Żyrek, stypendysta.

Modlitwy płyną wprost z serc

Każdy ma o co prosić. Każdy za coś dziękuje. Nikt nie wstydzi się przepraszać. Intencji jest tyle ile zgromadzonych osób. – Wszystkie modlitwy stypendystów usłyszy Matka Boża. Swoje podziękowania i prośby wypisują je na kartkach, swoistych, anonimowych listach do nieba. Wiem, że jednak, że niektórzy proszą o zdanie matury, inni o powrót ojca do domu albo o wyjście z alkoholizmu członka rodziny. Natomiast wszyscy modlimy się za darczyńców. Bez nich byśmy nie istnieli – stwierdza ks. Kowalczyk.
Młodzież wie, o co prosić Boga. – Osobistych intencji nie chciałabym ujawniać. Jak każdy stypendysta pomodlę się za ludzi dobrej woli, dziękując im za pomoc – wtrąca Piotr.

Stawić czoła wyzwaniom

Zorganizowanie wyjazdu było trudne. Potrzeba było ogromnego wkładu i zaangażowania. Ks. Dariusz Kowalczyk nie boi się wyzwań. – Przygotowania do pielgrzymki rozpoczęły się w listopadzie ubiegłego roku. Wymagały dużo pracy i uzgodnień z organizacjami częstochowskimi. Przez ostatnie tygodnie budziłem się w nocy myśląc jak to wszystko się uda. W końcu zabrałem ze sobą 2 tys. osób i wszystko udało się dopiąć na ostatni guzik. Jest to spora odpowiedzialność i było warto. Przeszkody się pojawiają, ale to jest nie uniknione. Raz obiad nie dojechał na czas i musieliśmy iść na Mszę św. bez jedzenia. Wtedy było to dość przykre. W porównaniu do całości to nie ma o czym mówić – stwierdza. Młodzież jest bardzo zadowolona. Cieszy się z każdej wspólnie spędzonej chwili. – Miejscowi przyjęli nas bardzo ciepło. Śpimy w akademikach, a to wszystko dzięki częstochowskim uczelniom wyższym. Nasze obiady sponsorują darczyńcy. Niczego nam nie brakuje – mówi Natalia Dydyńska.

Szansy edukacyjne młodzieży z małych miast i wsi

Nie każdy z nas ma to, czego by chciał. Nauka jest dostępna dla wszystkich. To niestety tylko pozory. – Głównym celem naszej organizacji jest pomoc tym, którzy jej potrzebują. Obecnie liczy ona 2300 młodych ludzi. Mam nadzieję, że z roku na rok ta liczba wzrośnie. Najczęściej księża pozyskują stypendystów. Dostrzegają, że są to zdolne osoby. Czasami stypendyści sami się do nas zgłaszają. Chcemy wspierać młodzież, gdyż ona jest podstawą narodu. Dzięki temu, że będzie wykształcona nasza przyszłość stanie się lepsza – komentuje ks. Kowalczyk.
– Do fundacji trafiłam przypadkowo. Przeglądałam bazę konkursów internetowych i jeden z nich był propozycją zgromadzenia. Nagrodą był indeks uczelni wyższej. Wzięłam w nim udział i wygrałam studia na Uniwersytecie Warszawskim. Dzięki temu wiele zyskałam. Mogę się uczyć, a to jest dla mnie bardzo ważne – dodaje Natalia Dydyńska. Pielgrzymując dziękują za to, co zostało im dane. Są szczęśliwi, że mogą na kogoś liczyć. – Przybycie na Jasną Górę jest duchowym zaznaczeniem mojej obecności w fundacji. Bez niej nie mógłbym się uczyć i nie poznałbym tylu wspaniałych ludzi. Głównym warunkiem dostania stypendium jest nauk – wtrąca Żyrek.

10-lecie fundacji

W wakacje w dużych miastach odbywają się obozy edukacyjno-formacyjne dla stypendystów. Dzięki nim młodzi poznają różne regiony kraju. Pielgrzymka jest kontynuacją tego cyklu. Ma ona szczególny charakter. Głównie dlatego, że zgrupowanie obchodzi swoje 10-lecie. Po raz pierwszy biorą w niej udział nie tylko obecni stypendyści, ale także Ci, którzy nie otrzymują już stypendium, ale nadal czują się częścią fundacji. – Z okazji 10-lecia odbędzie się również dzień papieski, propagujący świętość. Emocjonalnie kochamy Ojca Świętego. To za mało. Zobaczymy co do nas powiedział i zastanówmy się co oznacza to przesłanie. Wypełnijmy jego testament. Wtedy będziemy mogli powiedzieć, że Jan Paweł II może być z nas dumny. Nasi stypendyści dziękują Panu Bogu za uzdolnienia, które dał nam w prezencie. Fundacja dając możliwość nauki pomaga je rozwijać – mówi ks. Kowalczyk.
Młodzież dni w Częstochowie odbiera bardzo osobiście. – Jest to moja pierwsza pielgrzymka na Jasną Górę. Stypendystką jestem od półtora miesiąca. Pomagałam przy jej organizacji. Znajduję się w grupie medialnej, która odpowiada za kontakty z mediami. Jak będę miała dłuższy staż to na pewno zrobię coś więcej. Zależy mi na tym. Dzięki fundacji poznałam dobrych ludzi. Mam duchowe przeżyci – komentuje Dydyńska.

Fundacja scala

Każdy z nich ma swoje życie. Każdy boryka się z problemami. Spotykają się tak rzadko, ale zależy im na sobie – Śpiewają, grają na gitarach, wieczorem ciężko zagonić ich do łóżek. Niektórzy znają się już od 10 lat. Nikogo nie dziwni, że nie mogą się nagadać. Wymieniają doświadczenia, chwalą się sukcesami. Muszę zdradzić, że mamy już związki małżeńskie wewnątrz stypendystów, a nawet dwójkę dzieci. Piękne jest to, że oni się poznają, chodzą ze sobą, korespondują, łączą się na wiele lat. Fundacja scala symbolicznie, ale i dosłownie – podsumowuje ks. Kowalczyk.
Jedni mają wiele i niczego nie doceniają. Inni mają tylko to, o co walczą przez całe życie. Stypendyści są przykładem Polaków, którzy chcą dla kraju jak najlepiej. Teraz nie broń tworzy z nas patriotów, ale próba stworzenia lepszego miejsca do rozwoju dla naszych dzieci.

SANDRA SZWEDZIŃSKA

Podziel się: