Marek Papszun (trener Rakowa Częstochowa): Trudny mecz. Cieszę się, że zespół wyszedł z dobrym nastawieniem na ten mecz. Bardzo dobry początek i pierwsze 20 minut, później nasza gra siadła, a Legia objęła zasłużone prowadzenie. Nie poddaliśmy się jednak i wyrównaliśmy do przerwy. Początek drugiej połowy w naszym wykonaniu był znowu dobry, ale nie potrafiliśmy złapać odpowiedniego rytmu, by stworzyć sobie dużo sytuacji, ale jakoś się wybroniliśmy i myślę, że jest to dobry prognostyk na przyszłość. Bo w trudnym momencie potrafiliśmy się przeciwstawić drużynie takiej, jak Legia.
Musimy budować się na tym mentalu, na tym, że nie pękliśmy i wywalczyliśmy ten remis. Nie jesteśmy zadowoleni, bo chcemy wygrywać. Sytuacji było mało. Legia też za dużo ich nie stworzyła. Miała więcej wcięć, wejść w drugą tercję i kontaktów w naszym polu karnym. Natomiast to nie przełożyło się na jakieś mega klarowne sytuacje. Natomiast w piłce nie chodzi o to. My w Szczecinie też mieliśmy mnóstwo wejść i strzałów, ale przegraliśmy. Z Górnikiem w drugiej połowie było podobnie i za to byliśmy linczowani. Trzeba strzelać bramki i wygrywać. Dzisiaj pod tym kątem w trzeciej tercji byliśmy słabsi. W poprzednich meczach to lepiej wyglądało, ale przegrywaliśmy.
Sytuacja w tabeli jest naszym problemem, a nie jakiś kryzys. W poprzednich meczach graliśmy w kratkę. Łącząc te europejskie puchary, nie potrafiliśmy “dowieźć ligi”. Dlatego zajmujemy tak słabe miejsce w tabeli ligowej. Nic złego się nie dzieje. Natomiast w sporcie, jak coś nie idzie po Twojej myśli, to zaczyna brakować pewności siebie i nie ma takiego. zdecydowania.
Edward Marius Iordănescu (trener Legii Warszawa): Nasze intencje były w pełni skoncentrowane na tym, żeby tu przyjechać i zgarnąć trzy punkty. Jest to mentalność, nad którą pracujemy codziennie na treningu i uważam, że zasłużyliśmy na zwycięstwo. Uważam, że w pierwszej połowie na boisku była tylko jedna drużyna. Z pełnym szacunkiem dla Rakowa, który jest na pewno bardzo mocną drużyną, z piękną historią. Drużyna, która zrobiła świetne rzeczy w przeszłości. Ale my mieliśmy przewagę, mieliśmy dobre posiadanie piłki, mieliśmy sytuacje, strzeliliśmy w słupek, zdobyliśmy bramkę. Mieliśmy kontrolę, przejęliśmy środek boiska. Byliśmy drużyną, która w większości czasu grała w ataku pozycyjnym. Ale zostawmy to. Uważam, że w pierwszej połowie powinniśmy zamknąć to spotkanie.
Moim zdaniem w starciu Kapuadiego z Tudorem nie było faulu. Rzut wolny, po którym doszło do sytuacji w polu karnym, w ogóle nie powinien zostać odgwizdany. Gdy zawodnik wyskakuje w górę, nie mając oparcia w nogach, wystarczy minimalny kontakt, by stracił równowagę i pozycję. Obejrzałem tę sytuację dwadzieścia razy i wciąż nie potrafię znaleźć logicznego uzasadnienia dla decyzji arbitra. Natomiast nie mogę tego zrobić. Nie rozumiem tego. Nie chciałbym rozmawiać już o tych sędziach. Ale już też mam nadzieję, że nie będę o tym rozmawiał w przyszłości. Dzisiaj uważam, że zasłużyliśmy na zwycięstwo i nie ma, co ukrywać – ten moment był bardzo ważny dla przebiegu tego spotkania
Teraz przejdę do drugiej połowy. Inaczej jest rozpocząć drugą połowę przy wyniku 1:0, a inaczej przy 1:1. Szczególnie, kiedy traci się gola w takich okolicznościach, jak my go straciliśmy. W szatni zobaczyłem dużo frustracji, smutki i takiego zwątpienia. Staraliśmy się zapomnieć o tym momencie i pchnąć tę grę do przodu. Ale w drugiej połowie trudno było złamać Raków. Dobrze oni poruszali się po boisku i mieli dużą intensywność. Chciałbym, żeby wszyscy zrozumieli, że nie jest trudno tworzyć sytuacje bramkowe, ale mieliśmy pełną kontrolę. Być może Raków miał kilka szans i kontrataków. Dlatego jestem smutny, bo myślę, że po tym, co zaprezentowaliśmy na boisku powinniśmy zdobyć trzy punkty. Ale rzeczywistość jest taka, że mamy dwa punkty mniej i musimy wrócić do domu i przygotować się do kolejnego spotkania.
Notował: Przemysław Pindor
Foto: Przemysław Pindor