- Gazeta Częstochowska - https://gazetacz.com.pl -

TAJEMNICA ŚMIERCI KOMENDANTA

18 X 1944 r. w małym domku na Zawodziu, na ulicy Bocianiej, zastrzelony został komendant główny Narodowych Sił Zbrojnych Stanisław Nakoniecznikoff-Klukowski “Kmicic”. Z relacji znamy okoliczności zabójstwa, trudniej jednoznacznie ustalić motywy. Przyczyny śmierci komendanta są nadal tajemnicze.
Odwołajmy się do relacji. W niepublikowanych wspomnieniach “…od Gestapo do Bezpieki…” Jan Pietrzykowski pisze: “W październiku 1944 roku zamordowani zostali w Częstochowie płk. Nakoniecznikoff-Klukowski “Kmicic” i jego adiutant, kpt. Włodzimierz Żaba – “Haik”. Płk. Nakoniecznikoff-Klukowski, działający uprzednio w AK, przeszedł do NSZ i w 1944 roku został mianowany komendantem. Po Powstaniu Warszawskim znalazł się w Częstochowie. Zatrzymał się w mieszkaniu matki “Haika”, przy ulicy Bocianiej, w dzielnicy Zawodzie. Włodzimierza Żabę “Haika” przyjąłem do NOW (Narodowa Organizacja Wojskowa – przyp. JK) trzy lata wcześniej. Odebrałem od niego przysięgę w małym, biednym mieszkaniu przy ulicy Bocianiej. Jego matka wdowa prowadziła sklepik spożywczy. Włodek, który ukończył przed wojną szkołę podchorążych, energicznie, silnie zbudowany nadał się do linii wojskowej NOW. “Haik” odwiedził mnie, kiedy w grudniu 1943 roku wyszedłem z więzienia gestapo. W czasie rozmowy oświadczył – ku mojemu zaskoczeniu, że przeszedł z NOW do NSZ. Co więcej, usiłował nakłonić mnie, abym postąpił podobnie. Był pełen entuzjazmu. Starałem się wytłumaczyć mu, dlaczego jestem przeciwnikiem rozłamu, wyjaśnić genezę ONR i metody działania tego odłamu obozu narodowego. Bezskutecznie. Więcej już “Haika” nie zobaczyłem. W niespełna rok później, już nie żył.
Wieczorem, tragicznego dnia 18 października, Antoni, brat “Haika”, wracał do domu. Obok krzyża przy ulicy Mirowskiej, skąd było już blisko do domu, stał samochód. Nie zwrócił na niego większej uwagi, nie mógł przypuszczać, że to wóz morderców. Wszedł do mieszkania, kiedy zabójcy przed chwilą je opuścili. Zobaczył martwe ciało brata i “Kmicica”. Świadkami zbrodni były matka i siostra Antoniego. Od nich dowiedział się szczegółów napadu. Napastnicy działali błyskawicznie. Padł rozkaz: ręce do góry i zaraz prawie dwa strzały. Celne strzały w głowy. Parę dni później odbył się pogrzeb. Pochowano ich w jednym grobie na cmentarzu na Kulach. Włodka pod prawdziwym nazwiskiem, a ppłk. Nakoniecznikoff- Klukowskiego pod kryptonimem Gronowski.
W siedzibie gestapo, w tzw. dzienniku wydarzeń dnia, ukazała się lakoniczna wzmianka “Dwóch Polaków zostało zastrzelonych z politycznych powodów w dzielnicy Zawodzie”. Nie prowadzono w tej sprawie dochodzeń. Gestapo orientowało się, kto został zamordowany i jakimi pobudkami kierowali się sprawcy. Organizatorem tej zbrodni był szef wywiadu NSZ Otmar Wawrzkowicz. Czy posłużył się ludźmi “Toma”? Myślę, że tak”.
Do ludzi “Toma” i sprawcy tej zbrodni jeszcze wrócimy. Opis Pietrzykowskiego stanowi najlepszą relację z wydarzenia. Otrzymał on ją z pierwszej ręki od brata zabitego Antoniego Żaby. Osobiście szukał w dokumentach gestapo śladów tego wydarzenia. Miejsce wydarzenia już nie istnieje. Tam, gdzie stał domek Żabów, ulicę Bocianią przecina dziś trasa warszawska. Na cmentarzu Kule można znaleźć mogiłę komendanta. Spoczywa on w rodzinnym grobowców Żabów pod nazwiskiem Gronowski.
Sprawa śmierci “Kmicica” była przedmiotem relacji ppłk. NSZ Tadeusza Boguszewskiego w “Zeszytach historycznych NSZ” nr II i nr III. W pierwszej relacji czytamy: “Ppłk “Kmicic, niefortunny p.o. dowódcy NSZ (ZJ), po rozłamie był w Warszawie, w czasie wybuchu powstania. Ukazał się na widowni w drugiej połowie sierpnia, kiedy oddziały NSZ (ZJ) zgłosiły już oficjalnie swój udział w powstaniu i podporządkowały się rozkazom Koiszewskiego. “Kmicic” taktownie usunął się w cień. Przypadek, może dawne znajomości i kontakty ze Skokowskim, najprawdopodobniej pośrednictwo Zycha – Roga, umożliwiło rozmowy “Kmicica” ze Skokowskim. Po upadku powstania “Kmicic” przedostał się do Częstochowy i z dużym powodzeniem poświęcił się przeorganizowaniu NSZ na ziemiach nie zajętych przez Rosjan.
Osobiście i z powodzeniem dowodził kilkoma akcjami przeciwko Niemcom na terenie Kielecczyzny. Kontakty i rozmowy ze Skokowskim nawiązane podczas powstania w Warszawie miały swój dalszy ciąg w Częstochowie, gdzie “Kmicic” komunikował się z przedstawicielami polskich komunistów, bez wiedzy i zgody zaplecza politycznego NSZ (ZJ). Wywiad NSZ (ZJ) wykrył kontakty Kmicica z podziemiem komunistycznym i na zlecenie Rady Politycznej, skazał “Kmicica” na śmierć. Odczytanie wyroku i wykonanie powierzono Otmarowi Wawrzkowiczowi. Wyrok został wykonany 18 października 1944 roku w Częstochowie”.
Kolejną relację, w III tomie “ZH NSZ”, Boguszewski uzupełnił twierdzeniem, że “Kmicic” prowadził rozmowy z władzami PPR i AL. “Zostało stwierdzone, że w dniu 20 października 1944 r. “Kmicic” i przedstawiciele AL mają podpisać akt podporządkowania NSZ rządowi lubelskiemu”.
Tadeusz Boguszewski, były żołnierz Legionów Piłsudskiego, w szeregach NSZ walczył od 1941 r. Zajmował funkcję komendanta okręgu Kraków, później był szefem III Wydziału (operacyjnego) NSZ. Jego relacja może jednak budzić szereg wątpliwości. Po pierwsze – Boguszewski nie jest świadkiem obiektywnym. Nakoniecznikoff w maju 1944 r. został mianowany p.o. komendantem głównym NSZ. Miesiąc później Boguszewski, na znak protestu przeciw tej nominacji, podał się do dymisji. W czasie powstania Boguszewski przebywał w Warszawie, zorganizował oddział NSZ i podporządkował go płk. Koiszewskiemu z NSZ – NOW (wchodzącego w skład AK). W tym samym czasie w Warszawie przebywał “Kmicic”. Boguszewski zatem, świadomie odsunął komendanta NSZ od dowodzenia swoimi żołnierzami w czasie powstania. Brak obiektywizmu jest więc wyraźny. W dodatku, Boguszewski po powstaniu trafił do niewoli niemieckiej. Nie był więc bezpośrednim świadkiem wydarzeń w Częstochowie w październiku 1944.
Zbigniew Siemaszko w książce “Narodowe Siły Zbrojne” konfrontuje relacje Boguszewskiego z innymi faktami. Przyjmuje, że możliwe były kontakty “Kmicica” ze Skokowskim w czasie powstania. Julian Skokowski, była to ciekawa postać. Dawny oficer rosyjski, w 1918 r. dowodził oddziałem polskim sformowanym na Murmaniu. W okresie międzywojennym pełnił szereg funkcji dowódczych w Wojsku Polskim. We wrześniu 1939 r. był dowódcą piechoty dywizyjnej 25. DP z Armii “Poznań”, potem grupy “Palmiry” broniącej składów amunicyjnych. W czasie okupacji przez krótki okres związany był ze Związkiem Jaszczurczym (z tej organizacji powstały NSZ), pełniąc w nim w 1941 r. funkcje inspektora na miasto Warszawa. Z tego też okresu mógł znać “Kmicica” pełniącego wówczas funkcję inspektora ZWZ na województwo warszawskie. Później Skokowski wystąpił z ZJ i stanął na czele niewielkiej organizacji “Gwardia Obrony Narodowej”. GON zjednoczyła się z Polską Armią Ludową, formacją uważaną za agenturalną wobec Moskwy. Tuż przed wybuchem Powstania Warszawskiego Skokowski wydał odezwę, głoszącą, że ze stolicy uciekło dowództwo AK. 16 września 1944 r. wydał rozkaz o utworzeniu Połączonych Sił Zbrojnych AL, PAL i KB, objęciu nad nimi dowództwa i podporządkowaniu ich KRN. Po wojnie, Julian Skokowski, już w szeregach komunistycznego Ludowego Wojska Polskiego, awansowany został do stopnia generała i mianowany szefem krakowskiego okręgu wojskowego. W 1948 r. aresztowany, skazany na 15 lat więzienia. Zwolniony w 1955 r., zrehabilitowany w 1957, zmarł w 1959. Był więc to przykład oficera polskiego, renegata, podobnego w tym do Berlinga czy Roli- Żymierskiego.
Czy jednak Nakoniecznikoff mógł prowadzić ze Skokowskim poważne rozmowy o połączeniu NSZ z PAL i AL? Brzmi to zbyt fantastycznie. Po pierwsze – kogo z kim? W czasie powstania “Kmicic” nie dysponował możliwościami wpływu na swoich żołnierzy. Iluzoryczne było też znaczenie Skokowskiego. Władze PPR przed wybuchem powstania opuściły Warszawę. Na terenie miasta pozostały oddziały AL i PAL. Po zniszczeniu przez bomby niemieckie sztabu AL, praktycznie nie było w stolicy jednolitego dowództwa komunistycznego. Głośna odezwa Skokowskiego o Połączonych Siłach Zbrojnych była zwykła fanfaronadą. Skokowski do końca powstania przebywał w Śródmieściu, po upadku, wraz z ludnością cywilną wycofał się do Pruszkowa. Wydobyty został przez AL. W niedalekiej przyszłości ludzie Skokowskiego odegrali ponurą rolę przy aresztowaniu Okulickiego “Niedźwiadka” i 16 przywódców państwa podziemnego.
Według relacji Boguszewskiego “Kmicic” przybywał w czasie powstania na dalekim Mokotowie. W jaki zatem sposób mógł prowadzić rozmowy ze Skokowskim? I drugie, istotniejsze, pytanie: z kim mógł rozmawiać Nakoniecznikoff po powstaniu, z kim z władz PPR czy AL mógł uzgodnić połączenie 20 X NSZ z AL?
Formacje komunistyczne były w stanie otwartej wojny z NSZ. W 1943 i 44 r. niejednokrotnie dochodziło do wzajemnych zabójstw. W deklaracji programowej PPR – członkowie NSZ byli wskazywani jako faszyści. Nakoniecznikoff-Klukowski uchodził za jednego z bardziej antykomunistycznie nastawionych żołnierzy NSZ. Gdy objął funkcję komendanta, w lipcu 1944, w czasie inspekcji okręgu kieleckiego osobiście dowodził akcją przeciw oddziałowi AL Zygmunta Bieszczenina i współpracującego z nim oddziału BCh Maślanki (17 VII 1944 r.). Mamy zatem wierzyć, że trzy miesiące później “Kmicic” bez problemu na terenie Częstochowy lub Kielecczyzny nawiązuje kontakt z AL i PPR, w dodatku, prowadzi z nimi rozmowy o połączeniu? Nie, wersja o rzekomym kontaktowaniu się z komunistami w celu podporządkowania im NSZ wydaje się całkowicie niewiarygodna. /cdn/

JAROSŁAW KAPSA

Podziel się: