W ubiegły czwartek radni SLD zorganizowali pod Urzędem Miasta konferencję prasową, podczas której wystawili rachunek rządowi. Rząd ma w ich mniemaniu zapłacić miastu 144 000 złotych (dopłata do oświaty 120 200 000, pokrycie ujemnego finansu 7 900 000, niedofinansowanie zadań zleconych 7 000 000, wzrost cen 5 800 000, opłata za odprowadzenie wód deszczowych 2 500 000, wzrost o 22 proc. odpisu na zakładowy Fundusz Świadczeń Socjalnych), bo rzekomo działania rządu powodują, że w budżecie miejskim jest mniej pieniędzy.
Pamiętajmy, że to ci radni wraz z prezydentem Matyjaszczykiem podwyższali podatki od nieruchomości, domów mieszkalnych o 11 proc., kluczyli w kupców z Dwernickiego przez 18 miesięcy, że władze miasta przedłużą im umowę o dzierżawę podczas rozmów, bo kupcy byli im potrzebni do wyborów.
Sytuacja z kupcami pasuje, jak ulał do mojej definicji tego terminu . Uważam, że budżet jest nie tylko zestawieniem dochodów i wydatków danej organizacji, czy domowego gospodarstwa, ale co ważniejsze jest sumą wszystkich zachowań, wysiłków, różnych umiejętności, predyspozycji podatników oraz wobec nich przez władze w przeznaczonym do tego czasie.
Miejskie władze przez 18 miesięcy dawały nadzieję kupcom na dalszą możliwość pracy, co spowodowało większe zaangażowanie kupców w negocjacjach. W tym okresie poświęcali swój czas, własną energię na ratowanie interesu, wierząc w końcowy sukces. Po wyborach miasto nie zdecydowało się przedłużyć umowy o dzierżawę, co wywołało zrozumiałą frustrację kupców, bo zmarnowali swój czas, nerwy, siły. W taki sposób obrzydza się ludziom otwieranie własnych biznesów, na których poprzez niższe podatki dofinansowany byłby budżet miasta, ale jest to robione cynicznie, żeby uderzać w partię rządzącą, kreować opinię i zachowania częstochowian oraz pozyskiwać pieniądze podatników z innych polskich miast, czy wsi! (Dowodem tego też jest pozew, który złożył Matyjaszczyk rządowi, żeby rząd dostarczył miastu 67 milionów złotych).
Dawid Gątkowski