- Gazeta Częstochowska - https://gazetacz.com.pl -

Parkingowy Armagedon

Powstaje on obok kompleksu basenów napowietrznych, w miejscu nieprzystosowanym infrastrukturalnie do takiej olbrzymiej inwestycji. W efekcie, od wielu miesięcy teren wokół bloków jest rozkopany i panuje tam zamęt, który bardzo denerwuje mieszkańców i utrudnia im codzienne życie.
Kłopoty zaczynają się już przy jedynym wjeździe na osiedle – przy Hali Polonia. Są tam trzy pasy ruchu – dwa wyjazdowe, jeden na wjazd. Oba są nieoznakowane i wyjeżdżające w ciągu samochody zajmują dwa pasy, tworząc zatory i korki. Mieszkańcy w godzinach szczytu muszą zatem zaciskać zęby, bo w nieskończoność czekają na wjazd na przydomowy parking lub wyjazd do miasta.
Aktualnie (po publikacji artykułu na portalu społecznościowy „Gazety Częstochowskiej” i interwencjach mieszkańców) przy wjeździe sytuacja nieco się poprawiła – przejście dla pieszych zostało pomalowane od nowa, natomiast nadal renowacji wymagają pasy poziome wyznaczające odrębne
pasy ruchu do skrętu w lewo i w prawo. Wciąż też trwa koszmar polowania na miejsca parkingowe przed domem. Ten horror pomnaża kolejna innowacja, tym razem ze strony Spółdzielni ,,Nasza Praca”, czyli dwupasmowa droga przeciwpożarowa, budowana wzdłuż ulic dojazdowych do domów.
– Jest to zgodne z przepisami, jednak ta droga ma dwa pasy ruchu, a obok droga dojazdowa do parkingów – jeden pas. Obie dzieli gęsty pas słupków. Drogą przeciwpożarową aktualnie poruszają się ciężarówki i auta budowlane. Samochody mieszkańców nie mają takiego prawa. Nie możemy też parkować na placu włączonym obecnie pod użytek strażaków. Jak zatem mamy się poruszać pojazdami? – pytają mieszkańcy.
W praktyce obecny osiedlowy układ komunikacyjny wymaga od kierowców umiejętności ekwilibrystycznych. – Wygląda to tak: jeden samochód wjeżdża i blokuje wyjeżdżający. Wówczas na gwałt jeden z nich musi znaleźć wolne miejsce na miniparkingu obok. Cud, jeśli jest jakieś miejsce, bo wówczas można tam wjechać i przepuścić drugi samochód. Gorzej jest, gdy miejsca brak – opowiada mieszkaniec Artur Sierpiński.
Mało wesoła jest też sytuacja na parkingach przed domami. – Są to niewielkie miejsca, gdzie można postawić zaledwie kilka samochodów. Auta parkują więc jeden obok drugiego, blokując się nawzajem. By wyjechać, trzeba szukać właściciela pojazdu – dodaje pan Artur. Sprawy miejsc parkingowych nie rozwiązują także wprowadzone przez Spółdzielnię ,,Nasza Praca” identyfikatory samochodowe dla mieszkańców, bo przecież aut od tego nie ubędzie.
Przykre, że kłopoty mieszkańców niezbyt obchodzą władze miasta. Interwencje w magistracie nie przynoszą żadnych efektów. – Rzecznik prasowy Urzędu Miasta każe mieszkańcom uzbrajać się w cierpliwość, bo na potrzeby aqua parku budowany jest parking, który będzie za rok oddany. Jest on usytuowany przy kompleksie plażowym, bo oba ośrodki mają być połączone. Sęk w tym, że odległość z tego przyszłego parkingu do naszych domów wynosi około 300–400 metrów. Jakie to będzie ułatwienie dla starszych osób czy matek z dziećmi, które wracają z zakupami? Będą musiały te ciężary dźwigać taki kawał drogi. Ten pomysł to absurd i nieliczenie się z potrzebami mieszkańców. Parking przecież nie będzie dla nas, ale dla osób korzystających z pływalni. Poza tym wszelkie zmiany dotyczące bezpośrednio mieszkańców decydenci realizują bez konsultacji społecznych – konkluduje Artur Sierpiński.
Pan Artur Sierpiński założył grupę na Facebooku, na której informuje o problemie.

UG

Podziel się: