Czerwonego nic już nie wybieli”. Publicysta dowodzi, że od pewnego czasu lewica w różnych zakątkach świata ponosi spektakularne porażki, bez względu na to, czy wybory mają miejsce na kontynencie europejskim, czy też amerykańskim. Nawet, jeżeli zdarzają się jakieś wyjątki, tzn., jeżeli nieoczekiwanie w jakimś kraju wybory wygra ugrupowanie lewicowe, to tylko wtedy, gdy kopiuje program ugrupowań prawicowych, jak to się działo w przypadku wygranej Blaira czy Clintona, czy też wtedy, kiedy proces polityczny zostaje nieoczekiwanie zakłócony przez jakąś tragedię, jak na przykład ubiegłoroczne zamachy terrorystyczne w Hiszpanii i nieznaczna wygrana, dzięki temu partii socjalistycznej, dowodzonej przez Zapatero.
Jednak, zdaniem Ledeena, to konwulsje. Kryzys lewicy rozpoczął się już dawno temu, głęboko w wieku XX, kiedy nastąpiła deprecjacja ideologii Marksa i Engelsa. Stało się tak, niejako na życzenie samych twórców, którzy głosili, że świat nieustannie się zmienia, a wraz z nim zmieniają się idee. Artykułowana przez nich potrzeba walki klas i rewolucji doprowadziła do tego, iż nastąpiła wśród niedawnych proletariuszy redystrybucja władzy i bogactwa, przez co, po pewnym czasie znikło pojęcie proletariatu. Również nieaktualna okazała się potrzeba walki klas i rewolucji.
Gwoździem do trumny były polityczne i gospodarcze sukcesy Ronalda Reagana i Margareth Thatcher, które nastąpiły po blisko dwu dekadach panowania ideologii hippisowskich na Zachodzie a doprowadziły do rozkwitu gospodarki i obalenia komunizmu w Europie. Niezwykle istotną kwestią jest również to, że marksizm, który lekceważąco odnosił się do religii obdarzanej przez jej czołowych doktrynerów mianem “opium dla mas”, w gruncie rzeczy wcale jej nie rozumiał. Lewicowa myśl filozoficzna pomijała, wobec tego, wiele kwestii a sztywne trwanie marksistów przy doktrynie walki z Panem Bogiem spowodowało wyhamowanie procesu ewolucji ideologii a u ofiar represji wywołał wręcz odwrotny skutek: odrodzenie postaw religijnych.
Przytoczony powyżej proces historyczny może mieć, a raczej na pewno ma wpływ na wewnętrzną sytuację w naszym kraju. Tendencje na nadchodzące wybory parlamentarne, która dawno już się zaznaczyły, są wyjątkowo wyraźne. Jasne już jest, że niechybnie nastąpi zmiana warty, jednak o wiele bardziej frapujące jest to, że scena polityczna uszczuplona zostanie znacznie o część lewicy postkomunistycznej. Co to może oznaczać dla przyszłości tej formacji, w tym również dla jej młodych działaczy, bez totalitarnych korzeni? Trudno dzisiaj to wywróżyć. Osobiście, jednak przyszłości dla nich w tamtych szeregach nie widzę. Wyjaśnienia dla tej hipotezy dostarcza …. sam marksizm i jego dialektyczna teoria historii, która poprzez zasadę ciągłego powstawania i przezwyciężania sprzeczności odesłała całą tę teorię właśnie do historii.
No cóż, filozofia marksistowska zawsze oskarżana była o pobrzmiewanie w niej fałszywych tonów. Wszak Marks był tylko filozofem a nie prorokiem, Lenin – rewolucjonistą a nie przywódcą religijnym a Stalin – satrapą i zbrodniarzem a nie mądrym i dobrym dla poddanych królem. Więc niech się nikt nie dziwi, że na ich dziełach osiada coraz grubsza warstwa kurzu historii. Panta rei…
ARTUR WARZOCHA