CZĘSTOCHOWA
Na ostatniej sesji Rady Miasta Częstochowy, 24 kwietnia br., radni odebrali prezydentowi prawo jednoosobowego dysponowania mieniem miejskim.
Od stycznia 2012 roku, za zgodą Rady, o wnoszeniu miejskiego majątku do różnych spółek, a także zbywaniu akcji i udziałów spółek miejskich, prezydent Częstochowy Krzysztof Matyjaszczyk decydował samodzielnie. W tym czasie wykonał kilka ruchów, między innymi, nieruchomość przy Al. NMP 49 (zrujnowaną kamienicę i plac) przekazał Agencji Rozwoju Regionalnego, która z wybranym partnerem prywatnym budynek ma zrewitalizować, a po zakończeniu inwestycji odsprzedać swoje udziały partnerowi.
Teraz radni uznali, że dali prezydentowi zbyt daleko idące uprawnienia. Jako pierwsi kwestię podnieśli radni Klubu PiS. – Rada Miasta powinna mieć większą kontrolę nad majątkiem miasta. I nie chodzi o brak zaufania do prezydenta, ale wzięcie wspólnej odpowiedzialności za miejskie zasoby – mówi rady Artur Gawroński, przewodniczący Klubu PiS.
Gawroński kilka miesięcy wstecz przedstawił problem na Radzie, zapraszając wszystkich do dyskusji. W efekcie radny PO Marcin Biernat przygotował indywidualny projekt uchwały, zakładający, że bez zgody radnych prezydent może dysponować mieniem miejskim do wartości 250 tys. zł, a w przypadku akcji i udziałów – do 20 proc. kapitału, ale tylko wówczas, gdy miasto nie traci głosu decydującego.
Pomysł radnego Biernata odrzucono. Następnie przedstawiciele wszystkich trzech opozycyjnych klubów w Radzie: PO, PiS i Wspólnoty przedstawili jeszcze bardziej rygorystyczny projekt, pozwalający prezydentowi wnosić do spółek aporty do 250 tys. złotych, lecz w przypadku akcji i udziałów, za każdym razem, niezależnie od ich ilości i wartości, nakazujący mu pytanie radnych o zgodę. Projekt, mimo pełnego oburzenia stwierdzenia radnego Janusza Danka, że „to brzydko nie wierzyć prezydentowi”, poparło 16 radnych z PO, PiS i Wspólnoty. Przeciw było 10 radnych (9 SLD i Lech Małagowski ze Wspólnoty), wstrzymała się Elżbieta Kunicka z SLD.
R
r