- Gazeta Częstochowska - https://gazetacz.com.pl -

O JEDEN SZPITAL ZA DUŻO

Sytuacja finansowa szpitali częstochowskich powinna spędzać sen z oczu naszym decydentom. Jest źle – zapowiada się jeszcze gorzej. Szpital na Parkitce obciążony jest długiem w wysokości 5 mln zł. Szpital na Tysiącleciu – 3 mln zł. Niewesoła jest także sytuacja Zespołu Szpitali Miejskich – grupującego szpitale im. L. Rydygiera na Zawodziu, szpital im. W. Biegańskiego przy Mickiewicza i im. T. Chałubińskiego przy Bony. Rada Miasta zdecydowała o spłaceniu “starego”, ciążącego na szpitalu przy Mickiewicza zadłużeniu w wysokości 1,3 mln zł. Niestety, ten szpital nadal generuje straty. W miarę dobra była sytuacja szpitali na Bony i na Zawodziu. Ten ostatni wykazywał zyski. Wykazywał, bo chcąc wywiązać się z ustawowej podwyżki dla personelu medycznego (tzw. średnia 203 zł) Zespół Szpitali Miejskich zaciągnął kredyt w wysokości 4 mln zł. Spłatą obciążone zostaną wszystkie szpitale, a w razie braku ich finansowych możliwości – budżet miasta, które jest gwarantem pożyczki.
Problem szpitali można sprowadzić do jednego zdania: w mieście jest o jeden szpital za dużo. Zarówno w porównaniu ze środkami, jakie można uzyskać za świadczone usługi od Kasy Chorych, za dużo wobec potrzeb zdrowotnych naszego społeczeństwa. Oczywiście, taka diagnoza jest nadmiernym uproszczeniem. Częstochowa odczuwa zdecydowany deficyt usług urologicznych, brak także dobrze zorganizowanej opieki paliatywnej. Nadmiar z kolei miejsc jest na oddziałach porodowych. Częstochowianki przestały dbać o interesy służby zdrowia – dzieci rodzi się zdecydowanie mniej niż przewidywano, tworząc oddziały położnicze. Suma środków na lecznictwo zamknięte dla Częstochowy pokrywa ok. 80% kosztów funkcjonowania szpitali. Trwa zatem ostra konkurencja, by z tej puli wyrwać jak najwięcej dla swojej placówki. Rywalizacja ta najostrzej zarysowała się w sporze o przyszłość pogotowia ratunkowego. Z projektu ustawy o ratownictwie medycznym wynika, że pogotowie włączone zostanie do szpitalnego oddziału ratowniczego. Pytanie jednak, którego… Szpital dysponujący oddziałem ratunkowym zdecydowanie wzmocni swoją pozycję w przetargu o środki Kasy Chorych. Dlatego Zarząd Województwa chciał pogotowie włączyć do szpitala na Parkitce, a Zarząd Miasta widział konieczność połączenia tej instytucji ze szpitalem na Zawodziu.
Samo lecznictwo ratunkowe nie uratuje jednak sytuacji. Wątpliwa jest też możliwość poprawy, związana ze zwiększeniem – decyzją Sejmu – składki na Kasę Chorych. Trudno też uwierzyć w cud naprawy po likwidacji Kasy Chorych. Taki projekt lansuje SLD. W efekcie – miasto i samorząd wojewódzki otrzymałyby do dyspozycji bezpośredniej podobne środki, jakie dziś otrzymują częstochowskie szpitale. Samorządy, a nie Kasa, decydowałyby o ich przeznaczeniu. Jednakże, nawet założywszy najracjonalniejszy rozdział tych środków – nadal stanowić one będą 80% kosztów utrzymania naszych szpitali.
Wróćmy na moment do największego naszego obiektu – szpitala na Parkitce. Tu wszystko jest najlepsze: najlepsza kadra, najlepszy sprzęt, najlepsze warunki leczenia. I najgorsza sytuacja finansowa. Czy jest wyjście z tej sytuacji? Tak, tylko trudne do zrealizowania, wymagającego ścisłego współdziałania miasta i województwa. Komitet Sterujący restrukturyzacją częstochowskiego lecznictwa zamkniętego musiałby podjąć bardzo niepopularne decyzje, skutkami uderzające w oba samorządy. Jest więc raczej niemożliwe porozumienie zakładające likwidację części bazy szpitalnej.
Inny model rozwiązania sytuacji, to poddanie się rynkowi. O upadłości zadecyduje nie decyzja urzędnicza, lecz rachunek ekonomiczny. Trzeba jednak przyjąć, że upadnie szpital, gdzie koszt usług jest największy. Stracimy najlepszy i najnowocześniejszy szpital. Po zamknięciu Parkitki poziom usług w naszym mieście zdecydowanie się obniży; kasa jednakże w pozostałych szpitalach zacznie się zgadzać.
I trzeci wariant – najbardziej prawdopodobny. Zostawić to wszystko jak jest. Co roku częstochowskie szpitale generować będą straty w wysokości kilku milionów złotych. Da się z tym żyć – straty i tak spłaci podatnik.

JAROSŁAW KAPSA

Podziel się: