- Gazeta Częstochowska - https://gazetacz.com.pl -

NIEPEŁNOSPRAWNI A PRACA

DZIECIŃSTWO
Adrian Brzeziński, urodzony 21. września 1983 roku w Częstochowie, ma “orzeczenie o niepełnosprawności w stopniu znacznym. Orzeczony stopień niepełnosprawności ma charakter trwały i orzeczenie wydaje się na stałe”.
Skończył SP im. Władysława Sikorskiego w Częstochowie, później uczył się na kierunku komputerowy składacz tekstów w Zespole Szkół Zawodowych im. Marii Grzegorzewskiej. Znalezienie miejsca w tej szkole nie przyszło łatwo, jeszcze trudniejsze było odbycie praktyk, które powinna zapewnić szkoła.

REHABILITACJA
Adrian uczestniczył w spotkaniach wielu klubów dla osób niepełnosprawnych. Jednak kluby te nie mają konkretnych profili. Uczęszczają tam osoby z różnymi schorzeniami, np. chorzy na Zespół Downa, sparaliżowani, niewidomi; w innej placówce znajdują się dzieci niepełnosprawne umysłowo i dzieci z rozbitych rodzin. Poza tym wciąż istnieją znaczne bariery architektoniczne, które uniemożliwiają swobodne i samodzielne poruszanie się osobom niepełnosprawnym.
Urząd Miasta finansuje rehabilitację na basenie i w Stowarzyszeniu Przyjaciół Dzieci Niepełnosprawnych i Młodzieży, jednak to wciąż zbyt mało, żeby ułatwić im życie. Coroczne wyjazdy wakacyjne, finansowane przez NFZ, to tylko kropla w morzu potrzeb. Na wakacjach w Ciechocinku w 2006 roku na 200 osób niepełnosprawnych przypadała jedna pielęgniarka.

PRACA
– Pracowałem przez półtora roku ( 2.02.2004 – 14.08.2005) w częstochowskim oddziale warszawskiej firmy Benstenhandel, powstałej dzięki projektowi “Rehabilitacja – Praca”, później uczestniczyłem w programie “Kroki do pracy”, organizowanym przez stowarzyszenie “Ozon”, jednak i to się skończyło. W 2005 roku złożyłem podanie o pracę w Urzędzie Pracy przy ulicy Niepodległości. Szansa jest zawsze, trzeba jej po prostu szukać – mówi Adrian.
Adrian Brzeziński skończył kurs obsługi komputera i kas fiskalnych w 2003 roku w “Optikonie Bis”, wykonywał prace konfekcjonerskie.
Marzy o pracy przy komputerze i z komputerem, bo w tym czuje się dobry i to lubi najbardziej, ale ucieszyłaby go każda propozycja pracy, bo uważa, że “kiedy człowiek pracuje, sprawdza sam siebie i czuje się pełnowartościowy”.

MARZENIA
– Chciałbym się uczyć języka angielskiego, czasem próbuję robić to samodzielnie, kupując różne gazety. Czasami chcę się po prostu sprawdzić, wiedzieć, jak sobie sam poradzę, chcę o siebie walczyć. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie jestem do końca sprawny, ale chcę robić jak najwięcej rzeczy samodzielnie. Nie poddaję się, wciąż próbuję walczyć, chcę mieć kontakt z innymi ludźmi, uczyć się od nich, rozwijać i być potrzebnym – opowiada Adrian.
Wiele jego marzeń może być zrealizowanych dzięki życzliwości innych ludzi, ale przede wszystkim dzięki uporowi i wierze jego mamy.
– Jestem bardzo uparta, dążę do celu. Walczyłam o miejsce w szkole dla Adriana, mimo, że ciągle napotykaliśmy na przeszkody. Nie możemy oceniać człowieka poprzez pryzmat pojedynczego badania, a tym samym stawiać przed nim same zakazy i uniemożliwiać normalne życie. Wiem, że trzeba walczyć o coś, na czym nam zależy i wierzyć, że to ma sens – dodaje mama Adriana.
Wiosną i latem Adrian wychodzi sam przed dom, siada na ławce i obserwuje wracających z różnych stron ludzi, czasem ktoś zatrzymuje się i wdaje się z Adrianem w pogawędkę, wtedy na jego twarzy pojawia się uśmiech.

SYLWIA GÓRA

Podziel się: