- Gazeta Częstochowska - https://gazetacz.com.pl -

NASZE ŹRÓDŁA. Od Siudej Baby po Turki, czyli Alleluja po polsku

 

 

Sztuczne brody, czapki napoleońskie, wysokie futrzane czapy, suto zdobione mundury przypominające stroje wojskowe z minionych epok, często także szable lub halabardy – to nie rekwizyty z planu filmowego ani kabaretowy kostium. To charakterystyczne atrybuty tzw. Turków Wielkanocnych, czyli straży grobowych, które co roku w okresie Świąt Wielkanocnych pojawiają się w wielu miejscowościach południowej Małopolski i Podkarpacia. Choć ich wygląd może wywołać uśmiech, to za tą nietypową tradycją kryje się bogata historia i głęboka symbolika. Turki pełnią wartę przy Grobie Pańskim w kościołach od Wielkiego Piątku do Wielkiej Soboty. Ciekawostką jest, że w niektórych wsiach strażnicy nie mogą się uśmiechać ani rozmawiać, zachowanie powagi jest oznaką szacunku i dumy z uczestnictwa w tej wyjątkowej służbie.

Wieliczka i jej okolice znane są nie tylko z kopalni soli, ale też z jednej z najbardziej niezwykłych tradycji wielkanocnych. Siuda Baba to postać, w którą przebiera się mężczyzna ucharakteryzowany na brudną, niechlujną „babę”. W towarzystwie orszaku odwiedza kolejne domy, obmazując sadzą napotkane osoby, zwłaszcza młode kobiety, w zamian za drobne datki. Zwyczaj sięga czasów przedchrześcijańskich i symbolizuje oczyszczenie, odejście zimy, brudu i chorób oraz początek wiosny – czasu płodności, odrodzenia i obfitości. Siuda Baba była pierwotnie kapłanką pogańskiej bogini ognia, a sadza na jej twarzy miała pochodzić z popiołu świętego ognia. Co ciekawe, tylko nieżonaty mężczyzna może odgrywać tę rolę. Mówi się, że po ożenku Siuda Baba traci swą moc i przywilej wcielania się w tę postać.

Na Ziemi Częstochowskiej z okazji nadejścia wiosny tradycyjnie palono kukłę marzanny symbolizującą zimę i zło, by uczcić przyjście cieplejszych dni. Jednak w wielu miejscowościach na Lubelszczyźnie i Małopolsce palono także lalkę… Judasza! W tych regionach zwyczaj ten ma swoje korzenie w średniowiecznych obrzędach, których celem było oczyszczenie wsi z grzechu. W niektórych miejscowościach kukłę Judasza topiono w rzekach, w innych wieszano na drzewach, a czasem palono. Towarzyszyły temu okrzyki i symboliczne ukaranie zdrajcy. Tradycja zyskała na popularności po okresie PRL-u, kiedy zaczęto ją traktować jako element folkloru. Dziś ze względu na zakaz wydany przez Kościół zwyczaj ten często odradza się w formie inscenizacji, będąc ciekawostką kulturalną i turystyczną, a nie codziennym obrzędem.

Rękawka obchodzona we wtorek po Wielkanocy na krakowskim kopcu Krakusa to jedna z najstarszych słowiańskich tradycji, dziś przypominająca bardziej ludowy festyn niż rytuał. Jej korzenie sięgają przedchrześcijańskich obrzędów ku czci zmarłych. Dawniej zrzucano z kopca jedzenie, monety i różne drobiazgi wierząc, że w ten sposób zapewni się spokój duszom przodków. Nazwa Rękawka według legendy pochodzi od… rękawa. Legenda mówi, że ziemię na kopiec po śmierci legendarnego władcy, jako wyraz szczególnego szacunku i poświęcenia, mieszkańcy przynosili z różnych stron nie w workach czy koszach, ale właśnie w rękawach swoich ubrań. Ten symboliczny gest miał podkreślać osobisty trud i ofiarność każdego człowieka, który chciał dołożyć swoją cząstkę do pochówku ukochanego księcia. Dziś zamiast darów dla dusz zrzuca się z kopca cukierki i drobne zabawki, a dzieci biegną po nie z takim zapałem, jakby zbawienie zależało od ilości zebranych łakoci. Nie brakuje też wojów, kuglarzy i kiełbasy z grilla (duchy przodków zapewne nie narzekają na tę formę pamięci).

Chodzenie z Allelują to wielkanocny zwyczaj żywy do dziś głównie na Lubelszczyźnie i we wschodniej Polsce. W Poniedziałek Wielkanocny grupy młodych mężczyzn wędrują od domu do domu niosąc chorągwie i dzwonki, śpiewając pieśni radości ze Zmartwychwstania. Towarzyszy im dźwięk grzechotek i okrzyki „Alleluja!”, które – według tradycji – mają nie tylko głosić dobrą nowinę, ale też skutecznie przepędzać złe duchy i zimowe smutki. Gospodarze, do których zawitają, częstują ich jajkami, ciastem lub kieliszkiem czegoś „na odwagę”. Śpiewają „Alleluja nam się święci, Chrystus z grobu dziś zwycięski!” z werwą, której nie powstydziłby się żaden chór. To barwny i radosny sposób na dzielenie się wielkanocną nadzieją i budowanie wspólnoty w świątecznej atmosferze przypominający wiosenne „kolędowanie”.

Lokalne, czasem zapomniane, często półpogańskie korzenie sprawiają, że polska Wielkanoc jest wyjątkowo barwna i pełna „warstw”. Szczerze zachęcam do odwiedzania miejsc z unikatowymi zwyczajami wielkanocnymi, które mogą się nam wydawać czasem wręcz egzotyczne. Dzięki temu możemy odkryć, jak wiele obyczajów wytworzyła nasza kultura.

 

MARIA POSPIESZALSKA

 

Autorka jest kierownikiem Zespołu Pieśni i Tańca „Częstochowa”. Animatorka kultury, pasjonatka i orędowniczka upowszechniania tradycyjnej kultury regionu częstochowskiego.

Podziel się: