- Gazeta Częstochowska - https://gazetacz.com.pl -

Można zakochać się w bogactwie tej formy

 

Panie profesorze, jak będzie Pan wspominał przyjazd do Częstochowy? Czy z perspektywy członka Jury poziom uczestników 7. Konkursu Wokalnego im. Jana, Edwarda, Józefiny Reszków był wysoki?

– Poziom konkursu był wysoki i wyrównany. Przy ustalaniu wyników nie mieliśmy dużych niezgodności i wszystko wyszło z punktów, co jest rzadkością. W Częstochowie jestem pierwszy po około 35 latach, kiedy jeszcze występują w chórze odwiedziłem Jasną Górę i śpiewaliśmy koncert przed Cudownym Obrazem. Nie miałem zbyt wiele czasu, żeby zobaczyć, jak zmieniło się miasto, ale przespacerowałem się dwie godziny i odświeżyłem sobie wizerunek Częstochowy sprzed lat.

 

Czy któryś z młodych śpiewaków i śpiewaczek szczególnie zwrócił Pańską uwagę?

– I tak, i nie, ponieważ niektóre arie, fragmenty lub całe utwory były bardzo ładne, ale kolejny był już słabszy. Wszyscy w jury zgodnie stwierdziliśmy, że to przyjemność słuchać tylu zdolnych ludzi, od których będziemy oczekiwali dalszego rozwoju. Mamy nadzieję, że zobaczymy ich na scenach nie tylko w Polsce, ale i zagranicą. Tego im życzymy i trzymamy kciuki. Natomiast ten moment, kiedy w drugim etapie śpiewali z orkiestrą dość spory program, był pewnym sprawdzianem. Są nerwy, trzeba być dobrze rozśpiewanym i dobrać repertuar tak, żeby się pokazać z jak najlepszej strony. Każdy udział w konkursie będzie ich budował jako artystów na przyszłość.

 

Jak Pan wspomina czasy, gdy sam był laureatem konkursów wokalnych, m.in. Międzynarodowego Konkursu Śpiewaczego w Barcelonie? Czy dzięki tym doświadczeniom potrafi się Pan wczuć w emocje młodych, aspirujących artystów rywalizujących na turniejowych scenach?

– Oczywiście, w tej chwili ucząc, pracując ze studentami, mówię im, jakie trudności niesie ze sobą prezentowanie swojego talentu na konkursach. Z jednej strony to pomaga, ale z drugiej jest niezwykle wymagające. Trzeba opanować stres, nerwy, dobrać odpowiedni repertuar, bo można wziąć coś zbyt trudnego albo dobrać cztery podobne pozycje i program będzie nudny Należy to urozmaicić. I pomyśleć, że mamy dosłownie piętnaście minut, żeby pokazać cały swój cały kunszt i możliwości. Nie lubiłem konkursów, uczestniczyłem w kilku i paradoksalnie Konkurs Belweder w Wiedniu dał mi największą szansę, od tego zaczęła się moja międzynarodowa kariera. Studentom polecam konkursy, aczkolwiek mogę zrozumieć, że tak jak ja ktoś może nie przepadać jako uczestnik za nimi. Ale są potrzebne i zawsze będę zachęcał młodych śpiewaków, żeby brali w nich udział, rozwijali się i szukali swojej drogi w operze.

 

Występował Pan na najważniejszych scenach operowych świata. Czy któraś z ról miała dla Pana najbardziej szczególne znaczenie?

– Różne role, w różnym okresie mojego życia. Byłem jednym z najsłynniejszych Don Giovannich (opera o tym tytule Wolfganga Amadeusza Mozarta – przyp. ŁG) na świecie, więc był dla mnie zawszę pewnego rodzaju wizytówką. Ale tak samo Oniegin (Piotra Czajkowskiego), którym otwierałem sezon w Nowym Jorku z Piotrem Beczałą, Anną Netrebko i Walerijem Giergijewem. To była fantastyczna przygoda. Później Don Carlos (Giuseppe Verdiego). Ostatnią i niesamowicie przeze mnie ukochaną operą był „Król Roger” Karola Szymanowskiego. Z tym tytułem byłem i w Bostonie, i w Santa Fe, w Londynie, Paryżu, Madrycie, również w Krakowie. Śpiewałem go sporo i zostanie w mojej pamięci chyba na zawsze jako ostania i najbardziej intensywna rola w karierze.

 

A duet, który najbardziej zapadł Panu w pamięć?

– Oczywiście finałowy duet z Tatianą z „Eugeniusza Oniegina”, to jest mistrzowsko napisana muzyka. W tej chwili nie wykonujemy utworów rosyjskich, ale mam nadzieję, że kiedy wszystkie polityczne zawirowania się wyciszą i uspokoją, wrócimy do grania tych pięknych melodii. Aczkolwiek rozumiem powody, dla których w tej chwili tego nie robimy. Natomiast ten duet dla mnie jest najbardziej głęboki, wzruszający i zapadający w pamięć.

 

Tym, co nie rozumieją opery, albo nie chcą z różnych przyczyn jej poznać, jak zarekomendowałby Pan ten gatunek, z jego walorami artystycznymi, ponadczasowym przesłaniem mistrzów dawnych epok, rozmachem współczesnych realizacji i nowymi kompozycjami?

– Na początku nie przepadałem za operą, jako młody chłopak chciałem być rockowym piosenkarzem. Jak Bogusław Kaczyński prowadził w telewizji program, to zawsze zadawałem rodzicom pytanie, dlaczego te głosy im tak wibrują, to takie brzydkie. Później życie tak się potoczyło w moim przypadku, że stałem się głównie śpiewakiem operowym – oczywiście wykonywałem również pieśni – i operę pokochałem całym moim sercem i całe moje życie jej oddałem. Teraz jestem po drugiej stronie, pracuję z młodymi śpiewakami, ucząc ich partii operowych, interpretacji, zrozumienia. Polecam pójść na dobry tytuł, jeżeli ktoś nie przepada za operą, na dobrą, romantyczną, włoską muzykę, belcanto, czyli Donizetti, Verdi albo Puccini. „Tosca”, „Cyganeria” to są te tytuły, które na początek bym polecał, w dobrej obsadzie, w dobrym teatrze. I gwarantuję, że nie wyjdzie się obojętnym. Można zakochać się w bogactwie tej formy. To jest zarówno głos, jak i orkiestra, piękne kostiumy, fantastyczna reżyseria, światła, scena, publiczność, to wszystko jest przesycone energią i pewnym dreszczykiem, bez którego w pewnym momencie mojego życia nie wyobrażałem sobie, jak można nie być śpiewakiem operowym. Te chwile na zawsze zostają w pamięci.

 

rozmawiał: ŁUKASZ GIŻYŃSKI

 

Mariusz Kwiecień, polski śpiewak operowy, baryton liryczny. Absolwent Akademii Muzycznej w Warszawie; laureatem konkursów wokalnych, m.in. austriackiego Belvedere i Międzynarodowego Konkursu Śpiewaczego w Barcelonie. Występował na wielu scenach operowych, m.in., Metropolitan Opera, Lyric Opera of Chicago, Seattle Opera, San Francisco Opera, Operze Wiedeńskiej, Royal Opera House Covent Garden London, Operze Paryskiej. Postanowieniem prezydenta RP z 16 czerwca 2015 został odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi za zasługi dla kultury polskiej. Karierę sceniczną zakończył w 2020 roku.

 

+foto: Mariusz Kwiecień

Autor: Mikołaj Mikołajczyk, mariuszkwiecien.com

Podziel się: