Zbulwersowana tragiczną, niewinną śmiercią śp. Kamilka – mieszkańca naszego miasta, pragnę podzielić się z innymi czytelnikami na łamach pisma, które Pani redaguje, swoimi refleksjami.
”Spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą…” pisał ks. Jan Twardowski i miał rację…
Ciągle kochamy za mało i za późno. Gorzej, jeśli nie kochamy wcale, a zwłaszcza jeśli nie kochamy dzieci, bo wtedy najczęściej dochodzi do tragedii: ucieczek z domu, zażywania narkotyków, samobójstw. A największą tragedią jest, gdy z powodu braku miłości wynikającej z wypaczenia osobowości rodziców, czy ojczymów spowodowanej nadużywaniem alkoholu i narkotyków, dzieci są bite, głodzone. Tak było w przypadku śp. Kamilka, który stracił życie z powodu bestialskiego, brutalnego pobicia przez ojczyma.
Co wynika dla nas z tej niewinnej śmierci, ze straszliwego bólu fizycznego i psychicznego, jaki odczuwało dziecko?
Wynika jedno: patrzmy oczyma miłości na dzieci, które dostrzegamy wokół siebie: w sąsiedztwie, w szkole, na ulicy i wszędzie tam, gdzie jesteśmy. Reagujmy natychmiast, gdy nas coś zaniepokoi w zachowaniu dziecka, jego wyglądzie. Wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za dzieci, nie tylko swoje, przecież wszystkie dzieci są nasze. Dlatego obdarzajmy je miłością, zapewniajmy im bezpieczne, szczęśliwe dzieciństwo w przeciwnym razie ze smutkiem i niemą rozpaczą w sercu powtarzać za Janem Kochanowskim: ,,Pełno nas, a jakoby nikogo nie było”
Z poważaniem
stała czytelniczka