- Gazeta Częstochowska - https://gazetacz.com.pl -

Kacper Woryna: Nie poddawaliśmy się

Po ostatnim meczu w Zielonej Górze, gdzie w spektakularnym stylu wygraliście z NOVYHOTEL FALUBAZEM 52:37, we Wrocławiu na pewno nastawialiście się co najmniej na walkę. Niestety dla Was, zanotowaliście przegraną i to dość srogą.

Myślę jednak, że po walce. Rywalizacja była, ale nie zakończyła się ona na naszą korzyść…

Akurat w kwestii tego, czy walka rzeczywiście była, można sporo dyskutować. Tym bardziej, że w przeciągu całego meczu wygraliście wyłącznie dwa biegi…

Zgadza się. Ale nie poddawaliśmy się. Nie puszczaliśmy gazu – podajmy na to – po pokonaniu 30 metrów na torze. Tak ten sport niestety wygląda, że raz się wygrywa, a raz przegrywa. Nie ma tak naprawdę konkretnej recepty na wygrywanie.

Twoje dwa pierwsze wyścigi – nie ma co ukrywać – nie były udane, delikatnie mówiąc. Przywiozłeś w nich bowiem dwa zera. Ale wyglądało na to, że później znalazłeś odpowiednie ustawienia, prawda?

Zmieniłem motocykl po swoim drugim biegu. Teraz można gdybać: „co by było, gdyby z tego czy innego motocykla wcześniej bym skorzystał”. Natomiast w końcu znalazła się ta prędkość, której potrzebowałem.

W piątek (5 lipca) czeka Was kolejna ciężko zapowiadająca się potyczka. Do Częstochowy przyjedzie ebut.pl Stal Gorzów. Na pewno teraz będziecie chcieli skoncentrować się na 100 %, by jak najlepiej przygotować się do tego meczu.

Dokładnie tak. Dawno nie mieliśmy meczu u siebie, tak więc na pewno w najbliższych dniach będziemy mocno się przygotowywać, aby zrobić swoje.

W kolejnych dniach zatem bez dużej ilości treningów raczej nie obejdzie się w waszym przypadku.

To też nie jest tak, że będziemy trenowali codziennie i w następny piątek będziemy nie do pokonania. Wiadomo, że to jest dużo bardziej złożone niż nam się wydaje. Z pewnością jednak dołożymy wszelkich starań, żeby jak najlepiej przygotować się do meczu z drużyną z Gorzowa i – jak już zaznaczyłem – zrobić swoje.

Dziękuję Ci bardzo za rozmowę.

Dziękuję.

Rozmawiał: Norbert Giżyński

Foto.: Grzegorz Przygodziński

Podziel się: