- Gazeta Częstochowska - https://gazetacz.com.pl -

GRUDZIEŃ ’70

W otwarciu ekspozycji uczestniczył dyrektor śląskiego Oddziału IPN Andrzej Sikora; w roli gospodarza, obok dyrektorki Muzeum Iwony Młodkowskiej-Przepiórowskiej, wystąpił wiceprezydent Marek Piekarski. Wykład wygłosił prof. Jerzy Eisler, autor książki o Grudniu ’70 r., historyk, od piętnastu lat badający ten temat.
“Wokół Grudnia ’70 r. wytworzyło się wiele mitów” – mówił profesor. Mitem, najbardziej utrwalonym w świadomości, jest okrzyk “Pomożemy” – jako odpowiedź na wystąpienie Edwarda Gierka. W rzeczywistości na jego apel odpowiedziało kilka, wymuszonych, rachitycznych oklasków… Mitem jest postać Janka Wiśniewskiego, zabitego pod Stocznią w Gdyni, niesionego na drzwiach ulicą Świętojańską. Nazwisko – stworzył autor ballady o gdyńskiej masakrze. Faktem jest jednak sam pochód stoczniowców, niosących na drzwiach zabitego kolegę. Zabity miał 18 lat, nazywał się Zbigniew Godlewski, kilka dni wcześniej podjął pracę na Stoczni.
“Mitem jest twierdzenie, że był to bunt o podłożu ekonomicznym” – dowodził Jerzy Eisler – “Bezpośrednim powodem wybuchu była podwyżka cen. Kto jednak po tym zdaniu stawia kropkę – ten mówi nieprawdę. Wybuch był reakcją na całą politykę partii prowadzoną w latach 60-tych. Przelała się beczka goryczy gromadzona przez 14 lat”. Profesor przypomniał nadzieje związane z przełomem w 1956 i kolejne rozczarowania. Wspomniał o obłędnej antykościelnej polityce. Jako przykład podał nieznaną historię dotyczącą naszego miasta. W Komitecie Centralnym rozważano zorganizowanie 3 V 1966 r. koncertu Beatlesów. Stojący wówczas u szczytu sławy zespół miał być przeciwwagą wobec obchodzonych na Jasnej Górze w tym dniu centralnych Uroczystości Millenium Polskiego Chrześcijaństwa!
“Bunt stoczniowców nabrał szybko charakter społecznego sprzeciwu wobec komunizmu. Wznoszone przez stoczniowców hasła “Precz z PZPR”, “Precz ze Związkiem Radzieckim” z pewnością nie miały charakteru ekonomicznego. Na ulicach Trójmiasta w manifestacjach uczestniczyło kilkanaście tysięcy osób. Tylko na Wybrzeżu do tłumienia protestu użyto 27 tys. żołnierzy, 557 czołgów, drugie tyle transporterów opancerzonych. W skali kraju było to 61 tys. żołnierzy, 1’700 czołgów, 1500 transporterów opancerzonych. Wystrzelono 47 pocisków. Nazywanie tego “wydarzeniami grudniowymi” zwalnia z myślenia”.
Jerzy Eisler poświęcił też cześć wykładu teorii “wielkiej prowokacji”. Fakt, że istniał wewnątrz partii spisek przeciw Gomułce potwierdza stenogram z posiedzenia Biura Politycznego KC KPZR (w Związku Radzieckim) w dniu 16 XII, gdzie Breżniew wymienia jako sukcesora Gomułki – Gierka. Z notatek MSW wyłania się przerażający obraz prowokacji podejmowanych przed powstaniem na Wybrzeżu. W 7 miejscach w Polsce położono na torach kolejowych przeszkody, w 2 miejscach rozkręcono tory, w jednym – pod Łapami w białostockim – podłożono na torach kolejowych ładunek wybuchowy. Bomba eksplodowała w nocy z 16 na 17 XII w Warszawie na ulicy Spacerowej, na osiedlu zamieszkałym przez partyjnych notabli.
“Trzeba też na Grudzień ’70 spojrzeć przez pryzmat ludzkich dramatów”. Historyk opowiadał o osobach zabitych. Nie tylko tych, którzy ginęli – jak Zbigniew Godlewski – pod Stocznią. Marian Sawicz został zastrzelony na ulicy w Elblągu. Nie uczestniczył w żadnej manifestacji, zjadł obiad w barze mlecznym, wyszedł na ulicę. Nadjechał radiowóz i milicjanci bez uprzedzenia zaczęli strzelać. Narzeczona Mariana Sawicza była w ciąży, dziecko – po szoku przeżytym przez matkę – urodziło się kaleką. 16-letnia Jadwiga Kowalczyk zginęła w Szczecinie we własnym mieszkaniu. Trafił ją pocisk wystrzelony z położonej naprzeciw jej domu Komendy Milicji. “Przeglądając dokumenty odkrywałem rzeczy nie do wyobrażenia. Nie wierzyłem, że można strzelać z helikoptera do kolejki wiozącej ludzi! Strzelano… Nie wierzyłem, że pogrzeby ofiar odbywały się w nocy, w obecności zaledwie kilku osób. A tak było…” – mówił prof.Eisler.
Adam Dziurok z oddziału śląskiego IPN podjął pracę na temat ustalenia przebiegu Grudnia ’70 w woj. śląskim. Dotarł do dokumentów wspominających także Częstochowę. Wynikało z nich, że 16 XII odnotowano przerwy w pracy w Hucie im. Bieruta w Częstochowie. 17 XII KW PZPR w Katowicach informował “w Częstochowie o godz. 6.00 w Zakładach Materiałów Ogniotrwałych na wydziale mechanicznym i utrzymania ruchu 60 osób nie przystąpiło do pracy. Około godz. 8.00 grupa ta wyszła na plac fabryczny, a następnie przeszła do hali produkcyjnej wydziału formierskiego (…) Zatrzymano maszyny będące w ruchu, a pracownicy tego wydziału dołączyli do pierwszej grupy. Pracę w sumie przerwało 100 osób”. Z informacji partyjnych wynikało także, że 22 XII pracownicy Huty im. B. Bieruta wysuwali żądania i postulaty pracownicze.
Próbując odnaleźć ślady z częstochowskiego Grudnia ’70 rozmawiałem z Michałem Woziwodzkim, działaczem “Solidarności”. W grudniu 19’70 r. Woziwodzki pracował w koksowni. Pamięta, że do manifestacji, zwanej masówką doszło, gdy 16 XII pracownicy dowiedzieli się o wzroście cen w kioskach fabrycznych. Manifestacja trwała prawie całą pierwszą zmianę. Pamięta robotnika najenergiczniej protestującego. Następnego dnia wyrzucono go z pracy w hucie.
Nie mamy na razie innych relacji. Apelujemy do Czytelników – jeśli ktoś pamięta wydarzenia częstochowskiego Grudnia – prosimy o kontakt. Ważne, by prawda o naszej przeszłości została utrwalona.

JAROSŁAW KAPSA

Podziel się: