- Gazeta Częstochowska - https://gazetacz.com.pl -

GINĄCE MIASTO. Przedsiębiorstwo Kohna

Urodzony w 1835 roku, Berek Kohn – bo takiego imienia używał znany Częstochowski przedsiębiorca, zanim przybył do naszego miasta – zaczynał swoją działalność w leżącym nieopodal Wieluniu. Posiadał tam sklep z wyrobami papierniczymi, a na brak klientów nie mógł narzekać, gdyż popyt zapewniała mu lokalna rzesza urzędników.
Gdy Częstochowa stanęła na drodze kolei Warszawsko-Wiedeńskiej, a liczba jej ludności zaczęła coraz szybciej wzrastać, dla ludzi z tzw. „żyłką” do interesów, zaczęły pojawiać się nowe perspektywy. Właśnie wtedy – w roku 1867 – żydowski przedsiębiorca przenosi się do Częstochowy, liczącej wówczas około 10 000 mieszkańców, dwa lata później, w 1869 roku odkupuje maszyny ze zlikwidowanej przez rosyjskiego zaborcę drukarni Jasnogórskiej, przyjmuje imię Wilhelm, oraz zakłada wraz ze swoim wspólnikiem – Adolfem Oderfeldem nowe przedsiębiorstwo, mieszczące się w gmachu wybudowanym przy ówczesnej ulicy Teatralnej 30, a doszczętnie wyburzonym prawie dziesięć lat temu u zbiegu ulic Waszyngtona i al. Wolności.
Przedsiębiorca Wilhelm Kohn, wraz z kupcem Karolem Ginsbergiem, zapisali się w historii naszego miasta również wielką inwestycją, jaką było osuszenie lokalnych bagien i uregulowanie rzek Warty i Kucelinki, a także zabezpieczenie przed ich wylewami. Inwestycja ta miała się oczywiście zwrócić z nawiązką – w 1872 roku została założona fabryka papieru, która miała zajmować się zaopatrzeniem drukarni, a także współgrająca z nią (przez główny surowiec – drewno) – fabryka mebli Kohna. Do rzeki Warty został dokopany sztuczny kanał, mający doprowadzać do zakładów Wilhelma wodę, niezbędną do napędzania młynów (kanał został zasypany w 2009 roku, a ulica w miejscu, w którym niegdyś się znajdował otrzymała nazwę Kanał Kohna). W tym samym czasie wręcz zaroiło się od przedsiębiorstw w Częstochowie, a liczba ludności w roku 1880 wzrosła niemal, że dwukrotnie – do około 18 000 mieszkańców (!).
Po śmierci Wilhelma Kohna, firmę przejmuje jego syn – Jakub, który przeszedł na katolicyzm, a znany jest przede wszystkim z ochotniczej działalności na rzeczy ruchu strażackiego, dla którego poczynił niemałe zasługi, co jednak nie zajęło go tak bardzo aby zaniedbać spadek po ojcu. Wręcz przeciwnie, papiernia, drukarnia i fabryka mebli Kohna nadal działały w najlepsze i wydawałoby się, że nic nie stanie na drodze w tym dochodowym biznesie. Przeszkodziła jednak wojna, okupacja niemiecka, a następnie lata komunistycznej niewoli.
Rozmach inwestycji poczyniony przez Wilhelma Kohna, w zaledwie kilka lat po jego przybyciu do miasta, budzi niemały podziw i pokazuje jak sprawnie działało jego przedsiębiorstwo. Niestety, jak zbyt często bywało w Polsce, firma Wilhelma Kohna nie przetrwała próby ciężkich czasów, a ostatnie jej ślady zostały zburzone przed kilkoma laty zbyt pochopną decyzją władz.

Fot. Archiwum Autora
Papiernia stała w miejscu, gdzie obecnie jest Galeria Jurajska

FILIP NOWAKOWSKI

Podziel się: