To, że to gwiazdorzenie było szkodliwe dla przyrody, to nie było problemem, bo w latach 80. i 90. ubiegłego wieku mało kto myślał o szkodliwości plastiku. W końcu stał się on tak powszechny, że zawładnął naszym codziennym życiem i ekosystemem. W plastiki pakowane było wszystko (i niestety, nadal to trwa): chleb, wędlina, sery, owoce i warzywa, wszelkie artykuły tekstylne. Zaczęliśmy mnożyć ilości worków i woreczków, które raz użyte lądowały w koszu, by potem na wysypisku rozkładać się przez setki lat.
Z jednej strony dobrze, gdy te śmieci znajdują swe miejsce na wysypisku, gorzej, gdy zalegają parki, ulice, lasy i wody. Bo co musi wiedzieć rzucający w lesie plastiki? To, że połknięta foliówka może doprowadzić do uduszenia zwierzęcia, bądź wypełnić żołądek i uniemożliwić przyjmowanie pokarmu. Musi też wiedzieć, że rozkładające się w niekontrolowany sposób tworzywa sztuczne sprzyjają uwalnianiu się mikroplastiku do ekosystemu.
Trudno wyeliminować złe i co więcej wygodne nawyki. Ale zmieniajmy je. Niech trendy będą torby wielokrotnego użytku, a nie zrywki; termosy, a nie powleczone nierozkładalną folią jednorazowe kubki. Nie tylko będziemy zdrowsi, nie tylko będziemy żyli w dobrym i czystym środowisku. Pozytywnie odczują to także nasze portfele.
URSZULA GIŻYŃSKA
- Kolumnę dofinansowano ze środków Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach.
- Za treści zawarte w publikacji dofinansowanej ze środków WFOŚiGW w Katowicach odpowiedzialność ponosi Redakcja.