Dzielna częstochowianka i jej dzieci – Wanda Bzowska (1884–1945)


Siłą i skarbem naszego Narodu są nie tylko odważni mężczyźni, ale i dzielne kobiety, jak Wanda Bzowska, dla której rodzina i Ojczyzna stanowiły motor działania przez całe życie. Ta niezwykła dama przyszła na świat 30 stycznia 1884 w Charsznicy w powiecie miechowskim w rodzinie Leona Bojarskiego oraz Katarzyny ze Skórzewskich.

 

MACIEJ ŚWIERZY

 

„Kto znajdzie dzielną kobietę? Jej wartość przewyższa perły” (Prz. 31,10)

Siłą i skarbem naszego Narodu są nie tylko odważni mężczyźni, ale i dzielne kobiety, jak Wanda Bzowska, dla której rodzina i Ojczyzna stanowiły motor działania przez całe życie. Ta niezwykła dama przyszła na świat 30 stycznia 1884 w Charsznicy w powiecie miechowskim w rodzinie Leona Bojarskiego oraz Katarzyny ze Skórzewskich. Należała do środowiska ziemiańskiego, razem z mężem Stanisławem (ur. 15 lutego 1878 zm. 7 stycznia 1920, pochowany na cmentarzu Św. Rocha w Częstochowie), agronomem, prowadzili gospodarstwo ogrodnicze w Częstochowie od 1912 roku. Po owdowieniu dalej sama prowadziła gospodarstwo, aby zapewnić utrzymanie sobie i swoim dzieciom: córce Helenie oraz synom Stanisławowi i Januszowi. Znający Wandę określali ją jako osobę inteligentną, czynną, odważną, dyskretną i skromną. Zapewne ze względu na tę ostatnią cechę, jej szczególnie ofiarne zasługi na rzecz niepodległej Polski w aspekcie lokalnym są stosunkowo mało znane opinii publicznej. Wanda Bzowska interesowała się i działała na rzecz inicjatyw społecznych i narodowościowych jeszcze przed odzyskaniem przez Polskę niepodległości w 1918 – w czasie pierwszej wojny światowej należała do Rady Głównej Opiekuńczej. Przed 1939 rokiem działała czynnie w ruchu spółdzielczym „Jedność Społem”. Działała we wszystkich zarówno wojennych, jak i powstaniowych problemach na nowo odbudowującego się państwa. Była niezwykle ofiarna na rzecz rannych i innych potrzebujących pomocy, pracowała na rzecz organizowania szpitali, kuchni, ale i także w dużej mierze na rzecz materialnej pomocy na cele narodowe i charytatywne. Ponadto, w okresie plebiscytowym na Śląsku działała w zakresie agitacji na rzecz polskości tego regionu, współorganizowała uliczne zbiórki pieniędzy na ten cel, koncerty czy inne imprezy artystyczne, podejmowanie pielgrzymek ze Śląska itp.

Nie powinno zatem dziwić, że od 1 września 1939 nie zmieniła priorytetów, jedynie środki i sposoby działania musiały ulec zmianie wraz z okolicznościami. Swój dom położony przy ulicy Chłopickiego 8 oddała do dyspozycji wojskowych niepodległościowych organizacji podziemnych, udzielając schronienia działaczom konspiracji i uciekinierom z niemieckich obozów. W tym domu w latach 1939–41 prowadziła sekretariat podokręgu „Zagłębie” Związku Walki Zbrojnej (przekształconego później w Armię Krajową). W lutym 1940 współdziałała w stworzeniu tzw. „sekcji obiadowej”, która działała przez 3 miesiące i skutecznie dożywiała chore i niedożywione dzieci przesiedleńców, umieszczone w częstochowskich rodzinach. Sama przystąpiła do konspiracji, posługując się pseudonimami „Wanda” oraz „Babcia”. Jej dom był też w tym czasie siedzibą dowódcy podokręgu ZWZ ppłk. Henryka Kowalówki ps. „Topola”; od marca 1942 Komendanta Okręgu Śląskiego ZWZ-AK. „Topola” przebywał tam aż do wsypy w wyniku zdrady – zdołał uciec przez okno, kiedy Gestapo przyszło go aresztować. Dom Wandy Bzowskiej cały czas służył jako punkt kontaktowy i melina (chodzi o miejsce ukrywania się konspiratorów – nie mylić z PRL-owskim znaczeniem słowa „melina”). Gwoli ścisłości należy zdecydowanie podkreślić, że dzieci Wandy Bzowskiej także ryzykowały życiem dla tych samych ideałów.

Syn Bzowskiej, Janusz Stanisław Marian (ur. 28 czerwca 1918) walczył jako pilot podczas kampanii wrześniowej, a po jej zakończeniu przedostał się do Anglii, gdzie kontynuował walkę z Niemcami. Po ukończeniu szkolenia w Grangemouth w Szkocji w 58 Operational Training Unit początkowo służył w szeregach dywizjonu 302 (od 6 lipca 1942), latał samolotem typu Supermarine Spitfire Mk VB, a od 20 września 1943 Dywizjon „przesiadł się” na Spitfire F IXC. Od lutego 1944 do kwietnia 1945 natomiast służył w Dywizjonie 306. Kończąc służbę, miał polski stopień porucznika (angielski Flight Lieutenant), został odznaczony krzyżem Virtuti Militari V klasy, 3-krotnie Krzyżem Walecznych oraz 3-krotnie Medalem Lotniczym. Początkowo w Dywizjonie 306 też latał na maszynie Supermarine Spitfire Mk VB, natomiast 26 lutego 1944 piloci Dywizjonu przesiedli się na nowe amerykańskie samoloty Mustang III. Samoloty te wprawdzie określano mianem „myśliwców”, posiadały one jednak możliwość podwieszania bomb. Dywizjon w tym czasie latał na akcje ofensywne nad Francję, były to „polowania” na niemieckie samoloty bądź bombardowania. Pilotując ten samolot, Bzowski zestrzelił niemieckiego Messerschmitta Bf-109 dnia 23 czerwca 1944. Tego dnia akurat bombardowano cele nad Francją, kiedy to Mustangi zostały zaatakowane przez niemieckie myśliwce. Z akcji tej nie wróciło 5 maszyn, 1 pilot zginął, 2 dostało się do niewoli, a 2 kolejnych wylądowało na terenie zajętym przez aliantów. Niemcy natomiast stracili 7 maszyn, dodatkowo 2 zostały im uszkodzone.

Od początku lipca 1944 Dywizjon skierowano do innych zadań: obrony angielskiego terytorium przed rakietowymi atakami V-1, Mustangi były odpowiednimi do tych zadań maszynami, ponieważ rozwijały nieco większe prędkości od V-1, choć fakt ten nie był wielkim ułatwieniem. Nie było to zadanie bezpieczne (czy na wojnie w ogóle takie są?), zdarzyło się że pilot polujący na V-1 został zestrzelony omyłkowo przez angielską artylerię lub zestrzelone eksplodujące rakiety uszkodziły odłamkami 4 samoloty. Bzowski zestrzelił taką rakietę dwukrotnie: 15 lipca 1944 (do „spółki” z innym pilotem) oraz 4 sierpnia 1944, nie sposób oszacować ile istnień ludzkich mógł tymi „zaledwie” dwoma zestrzeleniami uratować… Cały Dywizjon 306 w okresie lipiec-sierpień 1944 zestrzelił 50 rakiet V-1 samodzielnie oraz 30 wespół z innymi jednostkami naziemnymi.

Wracając do Wandy, jej córka Helena Solawa ps. „Helena” (też zaangażowana w konspirację) aresztowana została przez Gestapo w sierpniu 1940 i zesłana do obozu koncentracyjnego Ravensbruck. Kolejny cios przyszedł w 1941, kiedy Gestapo, poszukując ukrywającego się w domu Bzowskiej członka tajnej organizacji, wtargnęło do środka i aresztowało zarówno jego, jak i Stanisława Bzowskiego (komendanta komórki Tajnej Organizacji Wojskowej). Ten drugi zesłany został do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu, na szczęście udało mu się przeżyć do końca wojny. Wanda Bzowska, okazała się kobietą niezłomną, mimo tych ekstremalnie trudnych przeżyć kontynuowała działalność konspiracyjną, 11 listopada 1941 odznaczona została Krzyżem Walecznych. Była jedyną stałą kurierką ZWZ-AK do gen. Stefana „Grota” Roweckiego aż do jego aresztowania w 1943. Współorganizowała zawiązywanie sieci kontaktów na terenie Częstochowy, można domyślać się, że miało to związek z jej szerokimi znajomościami.

„Babcia” szczęśliwie doczekała zakończenia okupacji niemieckiej, jednakże w wyniku chorób i przeżyć wojennych odeszła dnia 8 września 1945 i została pochowana na częstochowskim cmentarzu Św. Rocha.

Maciej Świerzy

Fotografia grupowa: Po ukończeniu szkolenia w 58 OTU w Szkocji, lipiec 1943, Janusz Bzowski jeszcze jako sierżant (sergeant) w środkowym rzędzie czwarty od lewej.

Opracowano na podstawie:

  1. Archiwum Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej
  2. https://www.ogrodywspomnien.pl/index/showd/62057,Wanda,Bzowska.html
  3. http://www.polishsquadronsremembered.com/
  4. https://listakrzystka.pl/
  5. Wojtek Matusiak „306 Dywizjon Myśliwski Toruński” Dom Wydawniczy Bellona 2003
Podziel się:

7 komentarzy

  • Wojciech Pisarski pisze:

    Niestety Ciotke Mojej Mamy, Wandy z domu Wyganowskiej, nigdy nie poznalem ale znalem Jej corke, Helene Solawe i Jej corke Anne Magas ktora wykladala stomatologie na Uniwersytecie Poznanskim. Ludzie nadzwyczjnie watosciowi – serdeczni i bystrzy do ktorych bylem bardzo przywiazany – zreszto cala rodzina Bojarskich byla taka.

    Cioia Hela przeszla straszne meki w Ravensbrucku jako “krolik doscwiadczalny” a wydostala sie po oplaceniu ogromnej sumy do waznego funkcionariusza Niemieckiego w Czestochowie. Jednak chcialbym zaznaczyc ze Wanda Bzowska razem z Helena Solawa zalozyli organizacje tajna ktora ukrywala Zydow w Czestochowie i wlasnie przy takiej pracy zlapano Helene. Przypuszczalnie to robili w zwiazku z praca konspiracyjna. Warto byloby dodac troche szczegolow na ten temat.

    Odpowiedz
    • Szanowny Panie od lat interesuje mnie historia miejscowości i gminy Charsznica.Poszukuje kontaktu z rodzina ostatniego właściciela Charsznicy p.Leona Bojarskiego.Jestem reprezentantem Towarzystwa Przyjaciół Charsznicy które w ramach swoich obowiązków statutowych gromadzi materiały ,z myślą o wydaniu monografii .Każda nawet najdrobniejsza informacja będzie dla nas cenna.Proszę o kontakt e-mail
      Z poważaniem
      Andrzej Pałka

      Odpowiedz
    • Małgorzata Chomiakow-Pawlik pisze:

      Proszę o kontakt. Wanda Bzowska była ciotką mojej prababki (Jadwigi Olędzkiej). Mój dziadek wspominał o pobycie u niej w Częstochowie przez jakiś czas na początku II Wojny Światowej.
      mój adres email: chomiakow@gmail.com

      Pozdrawiam, Małgorzata

      Odpowiedz
    • Małgorzata Chomiakow-Pawlik pisze:

      p.s.
      “Wczesną wiosną 1940 r. po ciężkim ataku ślepej kiszki byłem operowany w szpitalu w Sosnowcu. Tam odwiedził mnie niespodziewanie przyjaciel Ojca, aktywnie działający w konspiracji p.płk. Henryk Kowalówka – do września 1939 r. kwatermistrz i następnie zastępca dowódcy katowickiego pułku piechoty. Po rozmowie dotyczącej stanu mego zdrowia, spraw rodzinnych i bytowych, p.pułk. Kowalówka prosił mnie o ewentualne kontakty ze znajomymi z terenów Śląska, Zagłębia i Częstochowy, na których lojalności i dyskrecji można w 100% polegać. Takich parę adresów przekazałem – m.in. adres Ciotki mojej Matki p. Wandy Bzowskiej z Częstochowy (działaczki POW z okresu I Wojny Światowej). To było moje ostatnie spotkanie z bohaterskim Żołnierzem.”
      To fragment wspomnień spisanych przez mojego dziadka w latach 90.
      Prawdopodobnie to dzięki jego pomocy gen. Kowalówka trafił do domu Bzowskiej.

      Pozdrawiam 🙂

      Odpowiedz
  • Je4stem zainteresowany kontaktem z rodziną Leona Bojarskiego,ostatniego właściciela Charsznicy.Reprezentuję Towarzystwo PrzyjaciółCharsznicy ,które realizując swoje obowiązki statutowe gromadzi materiały do monografii

    Odpowiedz
  • Małgorzata Chomiakow-Pawlik pisze:

    Proszę o kontakt. Wanda Bzowska była ciotką mojej prababki (Jadwigi Olędzkiej). Mój dziadek wspominał o pobycie u niej w Częstochowie przez jakiś czas na początku II Wojny Światowej.
    mój adres email: chomiakow@gmail.com

    Pozdrawiam, Małgorzata

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *