- Gazeta Częstochowska - https://gazetacz.com.pl -

Dzieje parafii w Borownie

Od zachodu dekanat kłomnicki zamyka jedna z największych niegdyś parafii, której
obszar sięgał aż pod Częstochowę. Jest nią mocno teraz okrojona parafia w Borownie. Mimo, że należy do dekanatu Kłomnice to jednak administracyjnie podlega gminie Mykanów. Jeszcze do niedawna miejscowość ta mogła się szczycić wspaniałym zabytkiem, jakim był drewnianym spichlerz (na archiwalnym zdjęciu). Zbudowany w r. 1783 przez ówczesnego dziedzica Franciszka Paciorkowskiego, był jeszcze w bardzo dobrym stanie, gdy został przez sprowadzonych z Podhala górali rozebrany. Sprzedany za bezcen w r. 1997 zniknął nie tylko z krajobrazu Borowna, ale także z terenu naszego regionu (bowiem dotychczas nie został zrekonstruowany w podczęstochowskim Olsztynie – co miało być w zamiarze jego nabywcy).
Teraz Boronów może się tylko szczycić bardzo dawną parafią, która powstała już w r. 1394 i wspomnieniem o jej pierwotnych, drewnianych kościołach. Ostatni z nich zbudowano na planie krzyża w 2. połowie XVII i w dniu 26 lipca 1688 r. konsekrował go biskup Jerzy Denhoff. Był to wnuk Kaspra Denhoffa – budowniczego magnackiej posiadłości w pobliskiej Kruszynie. Przedstawiciele tego rodu spoczywają w Bazylice Jasnogórskiej – a dokładną ich genealogię przedstawię w dalszych odcinkach. Obecny, murowany kościół w Borownie (na zdjęciu) powstał w latach 1845-46 staraniem księdza Walentego Kozłowskiego (1818-84), którego grób jest doskonale zachowany na miejscowym cmentarzu (tuż za bramą po lewej stronie). W latach 1885-1901 został gruntownie przebudowany, a później dwukrotnie remontowany (w połowie XX w. i na początku XXI w.).
Z Borownem związany jest wątek dotyczący Jana Długosza (1415-80). Stąd bowiem pochodziła matka słynnego kronikarza oraz proboszcza w Kłobucku w latach 1434-48 i wychowawcy synów Kazimierza Jagiellończyka. Była nią córka tutejszego dziedzica Marcina Bienika, który wywodził się z rycerskiej rodziny osiadłej w Borownie w czasach Kazimierza Wielkiego. Marcin wydał swą córkę Beatę za kasztelana z Brzeźnicy także z imienia Jana – Długosza (uczestnika bitwy pod Grunwaldem), któremu w latach dwudziestych XV wieku urodziła kilku synów, w tym późniejszego kanonika Jana zwanego “Starszym”.
Udając się od kościoła w kierunku cmentarza w Borownie, proponuję skręcić na początku ul. Cmentarnej w lewo, tak by znaleść się na odcinku dawnego gościńca, stanowiącego teraz Aleję Lipową. Wyprowadza ona – po 300 metrach – na skraj rozległego pola. Stąd widoczna jest samotna kępa karłowatych drzew (ok. 150 m na północ). Otoczona uprawami, które utrudniają dostęp do niej, jest jednak warta zachodu, kryje bowiem tragiczne zdarzenie – o którym za tydzień.

ANDRZEJ SIWIŃSKI

Podziel się: