- Gazeta Częstochowska - https://gazetacz.com.pl -

Dyplomacja i racja stanu

Jako przykład podała ekspansję handlową brytyjskiego Tesco. Przy okazji świeżo upieczona minister finansów pochwaliła się, że jej krucjata rozpoczęła się już w czasach, gdy była radną Szczecina i wówczas skutecznie przeciwstawiła się, m.in., inwestycji szwedzkiego koncernu IKEA.
Jak można się było domyślać, powyższa wypowiedź wywołała niepokój wśród zachodnich przedsiębiorców, reakcję giełdy i rynków walutowych oraz burzę w kraju. Pani profesor ściągnęła nad swoją głowę grad krytyki, zarówno ze strony znawców branży ekonomicznej jak i opozycji, która zarzuciła jej brak odpowiedzialności za wiarygodność gospodarczą Polski.
Sęk w tym że, pomijając brak dyplomacji, który można zrzucić na karb pewnej świeżości pani Lubińskiej na ministerialnym urzędzie, (wszak wypowiedź dla “FT” udzielona została w piątym dniu jej urzędowania!), a także brak otrzaskania się w kontaktach z przedstawicielami świata mediów, (w szczególności zagranicznych, z natury Polsce nieprzychylnych), stwierdzić trzeba, że w jej wypowiedzi było sporo racji. Nie da się ukryć, że każdy, nawet średnio rozgarnięty ekonomista potwierdzi, że nijak się mają inwestycje handlowe do inwestycji w sferze produkcji. W tym pierwszym przypadku zasadnicza idea inwestycji oparta jest na drenażu kieszeni autochtonów, w drugim, inwestor nawiązuje kontakty i kooperację z rodzimą siecią mniejszych producentów i handlowców. Również podnoszony przez przedstawicieli i obrońców sieci hipermarketów argument, że zatrudniają już w Polsce ok. dwudziestu tysięcy pracowników jest mało przekonujący, bo raporty Państwowej Inspekcji Pracy jednoznacznie oceniają, iż zatrudniani są tam głównie najmniej wykształceni i najgorzej opłacani pracownicy. Inaczej rzecz się ma w przypadku podmiotów gospodarczych nastawionych na produkcję, gdzie poszukuje się pracowników wyżej wykwalifikowanych, dodatkowo się ich kształci, przy tym lepiej płaci.
Jednak to, co w awanturze wokół wypowiedzi minister Lubińskiej było najbardziej bulwersujące, to komentarz ustępującego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, który na tych samych łamach skomentował aktualną sytuację polityczną w Polsce, dopisując tym samym epilog, niejako na zamówienie gazety. Stwierdził tam, że rząd powinien odróżnić administrowanie krajem od głoszenia, rzekomo populistycznych, haseł. Dziwnym trafem, po tej wypowiedzi nikt się nie zająknął z żadnym komentarzem, a światowe indeksy ani drgnęły, złoty nie poleciał na łeb, a cena litra benzyny nie podskoczyła do sześciu złotych.
Po wypowiedzi Teresy Lubińskiej, premier Marcinkiewicz zakazał przez pewien czas wypowiadania się swoim ministrom w kwestiach gospodarczych, aż do przedstawienia programu rządu. Szkoda, że zakazu komentowania wewnętrznych spraw Polski nie mógł wydać Aleksandrowi Kwaśniewskiemu.

Artur Warzocha

Podziel się: