Dwie porażki na start rozgrywek, a Norwida już w sobotę czeka kolejne ciężkie starcie


Od dwóch przegranych sezon 2025/2026 w PlusLidze rozpoczęła Steam Hemarpol Politechnika Częstochowa. Wpierw „Błękitno-Granatowi” ulegli przed własną publicznością (22 października) obrońcy tytułu Bogdanka LUK Lublin 0:3. Sześć dni później częstochowianie zostali pokonani w Elblągu przez Barkom Każany Lwów 2:3. Obecna sytuacja w obozie pod dowództwem Guillermo Falasci nie napawa optymistyzmem przed następną ciężką rywalizacją. Do tej dojdzie w najbliższą sobotę (1 listopada) w Zawierciu z Aluron CMC Wartą.

Już w pierwszym secie starcia w Elblągu (28 października) gracze z Ukrainy byli o krok od wyjścia na prowadzenie w całym meczu. W końcowej fazie inauguracyjnej partii było 22:19 na rzecz Barkomu. Przyjezdni z Częstochowy wzięli się jednak za odrabianie strat i doprowadzili do remisu (22:22). Doszło następnie do gry na przewagi, z której zwycięsko wyszedł Norwid (26:24). Niestety kolejne dwie odsłony padły łupem lwowian (25:23 i 25:21). Goście zrehabilitowali się w czwartym secie, wygrywając 25:21. Sympatykom siatkówki pod Jasną Górą dawało to nadzieję, że ich ulubieńcy za ciosem pójdą w tie-breaku, który ostatecznie musiał rozstrzygnąć losy tego spotkania. Piąta partia jednak od samego początku przebiegała pod dyktando gospodarzy. Częstochowianie kompletnie nie potrafili się odnaleźć na elbląskim parkiecie. Tym samym dość znacząco przegrali 11:15.

Potrzebują jeszcze czasu na zgranie?

Zarówno w domowej potyczce z Bogdanka LUK, jak i wyjazdowej z Barkomem Każanami widoczny był brak zgrania w drużynie z „Dziewiątką” w herbie. Podkreślali to choćby komentujący na antenie Polsatu Sport spotkanie w Elblągu Adrian Brzozowski oraz Jakub Bednaruk. Drugi z wymienionych jednocześnie dodał, że w tym momencie Norwid bardziej przypomina „nie drużynę, lecz zlepek indywidualności”. Z racji takiego obrotu spraw – w trakcie meczu z lwowianami – swojej irytacji nie krył argentyński rozgrywający Steam Hemarpol Politechniki, Luciano De Cecco. Oczywiście były także pozytywy. Swoje zrobili liderzy „Błękitno-Granatowych”, Patrik Indra oraz Milad Ebadipour. W miarę równo punktował też Jakub Nowak, który, w przeciwieństwie do pojedynku z lubelskim zespołem, w Warmii i Mazurach grał od samego początku. Ponadto dobre wrażenie pozostawił po sobie Jakub Kiedos, zastępując podczas spotkania nie najlepiej dysponującego Bartłomieja Lipińskiego. Niespełna 19-letni przyjmujący nie tylko popisywał się skutecznością w ataku, ale również potrafił zaskakiwać rywali mocnymi oraz kłopotliwymi serwisami – zanotował nawet dwa asy (najwięcej w ekipie!). To wszystko jednak było za mało, aby z warmińsko-mazurskiego wywieźć więcej niż jeden ligowy punkt. Ogólnie rzecz biorąc bolączką dla drużyny spod znaki „dziewiątki” była na pewno zagrywka. W tym elemencie przyjezdni popełnili aż… 31 błędów. Dla porównania po stronie Barkomu było dziewięć mniej zepsutych zagrywek.

Barkom Każany Lwów – Steam Hemarpol Politechnika Częstochowa 3:2 (24:26, 25:23, 25:20, 21:25, 15:11)

Barkom: Gueye, Kowalow, Pope, Kampa, Szczurow, Tupczij, Pampuszko (libero) oraz Szewczenko, Kuts,  Nakano i Firkal

Norwid: Lipiński, Ebadipour, De Cecco (2), Indra (25), Adamczyk (9), Nowak (14), Masłowski (libero) oraz Kiedos (8), Jeanlys, Kowalski

Wyjazd na teren potentata

Norwida czeka kolejny niezmierne trudny pojedynek. W sobotę o godzinie 20.30 w hali OSiR II w Zawierciu podopiecznych Guillermo Falasci podejmie wicemistrz Polski i finalista poprzedniej edycji Ligi Mistrzów, Aluron CMC Warta. Zdaniem części ekspertów „Jurajscy Rycerze” są faworytami do zdobycia złota w tym sezonie. Co prawda zawiercianie stracili dwóch czołowych zawodników z ubiegłych zmagań, czyli Karola Butryna (atakującego) i Luke’a Perry’ego (libero), ale w ich miejsce pozyskali odpowiednio Bartłomieja Bołądzia, a także Jakuba Popiwczaka. Poza tym do dyspozycji mają: Bartosza Kwolka, Aarona Russella, Mateusza Bieńka czy Jurija Gladyra, a te nazwiska mówią same za siebie.

Jednakże w poprzednich latach częstochowianie zdołali sprostać potężnym wyzwaniom, ogrywając ligowych dominatorów, w tym zawierciańską Wartę. Może gracze Norwida przypomną sobie w końcu mecze z przeszłości i w odpowiedniej chwili sprawią miłą niespodziankę swoim fanom? Z pewnością nikt pod Jasną Górą nie miałby nic przeciwko, gdyby miało to zdarzyć się już w sobotni wieczór.

Norbert Giżyński

Foto.: Grzegorz Przygodziński

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *