Zimne płyty grobowców, zwykłe, skromne, często zapomniane groby zajaśniały historią naszych rodzin, znajomych, przyjaciół, naszej Polski. Niejeden zatrzymał się przy zapuszczonej, zapomnianej mogile chryzantemy, migotliwe ogniki zniczy i świec “zjednoczone” w wielką łunę światła biegnącą drogą nadziei ku niebiosom, w niezmierzoną przestrzeń… Zmarłym oddaliśmy hołd modlitwą
Cisza skupienia i refleksji trwała w jesiennym, złotopolskim słońcu. Te nastroje były wspólne w listopadowej atmosferze częstochowskich cmentarzy: św. Rocha, Kule, na Stradomiu i Błesznie. Groby żołnierzy Września, Bitwy Warszawskiej, Legionistów, Powstańców Śląskich i jeszcze tych, którzy za Polskę oddali życie w wieku XIX. Polskie, częstochowskie, jasnogórskie świadectwo narodowych herbów: Polonia semper fidelis, Bóg – Honor – Ojczyzna… Przed symbolicznym grobem sługi Bożego, księdza Jerzego Popiełuszki, na Rochu dywan świec, zniczy i lampionów. Pamięć o wielkim orędowniku prawdy i miłości. Męczenniku za prawdę. Ale w tym hołdzie Jerzemu przegląda się także nasz głód ducha. Tęsknimy za prawdą, patriotyzmem, szczerością, za zwykłą miłością bliźniego, poszanowaniem naszej godności. A więc za tymi wartościami, które tak wielu, tych jeszcze u władzy i żądnych po nich sukcesji nie uznaje i chce na zawsze pogrzebać w mogile wiecznego zapomnienia. Na cmentarzu Kule Mogiła Polskiego Męczeństwa na Wschodzie, Sybiraków i Kresowiaków. Kurhan – symbol. Dziś już kurhan przebaczenia, ale również pamięci i cierpienia.
Nasze polskie cmentarze. Żalniki. Uroczyste warty pamięci w świetle i kwieciu. Nasze myśli w tych dniach biegły także do mogił dalekich, ale polskich, odległych, które jednak nosimy w naszych sercach i modlitwie. Monte Cassino, cmentarz Łyczakowski we Lwowie, Wileńska Rossa, mogiły polskich lotników, którzy ocalili Anglię, nieopodal Londynu. I jeszcze Tobruk i Narwik, i Adampol – Polonezky w Turcji, gdzie spoczywają polscy patrioci – żołnierze i ich potomkowie, którzy pod Adamem Mickiewiczem po Powstaniu Listopadowym tworzyli Legion Polski ku oswobodzeniu Ojczyzny. Cmentarz polskich idealistów. I polskie mogiły na dalekich Haiti i Dominikanie, na kontynencie amerykańskim polskich szwoleżerów, rzuconych tam przez Napoleona. I polskie cmentarze rosyjskiego ludobójstwa. Katyń i Miednoje. I cmentarz nieogarniony syberyjskiej zmarzliny i cmentarz otchłani Morza Białego i Barentsa. Paląc świece przy krzyżu dla nieznanych, którzy odeszli, myśleliśmy też o milionach ofiar niemieckiego obozu zagłady Auschwitz-Birkenau. Polskie prochy rozsiane po całym świecie wszędzie użyźniały te ziemie zasiewem i zarzewiem wolności i miłości. Z ich prochu wyrastał Król Duch ludzi i narodów. Wszystkich Świętych. Dzień Zaduszny 2005 roku. Pierwszy raz bez Jana Pawła II Wielkiego. Ale przecież, tak naprawdę, z Nim. Z Nim naszą pamięcią i modlitwą o jak najrychlejszą beatyfikację. Osieroceni docześnie, ale zawsze wierni Jego wołaniu o Ojczyznę Godną, Sprawiedliwą, Polskę miłości bliźniego. Wołanie, które może teraz, w listopadowym słońcu ucieleśnia się. A łuny cmentarne bijące w niebo, to łuny nadziei.
PIOTR PROSZOWSKI