- Gazeta Częstochowska - https://gazetacz.com.pl -

Częstochowa w latach trzydziestych – lipiec 1934 r.

 

 Katastrofy pogodowe w Częstochowie i okolicy

Pogoda w lipcu 1934 roku nie była najlepsza. Po długiej i pięknej aurze w czerwcu nastąpiło załamanie. W niedzielę, 1 lipca 1934 roku o godzinie 10.30 spadł w Częstochowie deszcz, w czasie którego rozległy się grzmoty. Burza południowa trwała bez przerwy do godziny 12.00, jeden z licznych piorunów wpadł do mieszkania J. Szwarca przy ul. Warszawskiej 13 na I piętrze i ranił przypadkowo w mieszkaniu 36-letniego M. Szwarca. Porażony na kilka godzin stracił przytomność, pozostał jednak na kuracji w domu.

Pod wieczór deszcz zaczął padać ponownie, przeradzając się w burzę połączoną z piorunami i gradem wielkości dużego ziarna grochu. I tym razem trwała 1,5 godziny. Ulicami miasta popłynęły rzeki wody zalewając niżej położone dzielnice. Chwilami ulewa robiła wrażenie oberwania chmury. Potoki deszczu nie mogły się pomieścić w kanałach burzowych. W niektórych miejscach woda wdarła się do piwnic.

W środę, 12 lipca 1934 roku po południu, gdy nad Częstochową jedynie zawisły ciężkie chmury i spadł drobny deszczyk, w odległym o 12 km Radostkowie, wsi w gminie Mykanów, przeszła gwałtowna burza z piorunami i gradem wielkości dojrzałych kasztanów. Nawałnica i opadające bryły ciężkiego lodu poczyniły ogromne spustoszenia i szkody. Szczególnie ucierpiało zboże, które zostało wymłócone na polu i drzewa, z których pospadały liście i owoce. W polu po przejściu burzy mieszkańcy odkryli zabity drób domowy i przebywające na łąkach kuropatwy. Najgorsze jednak, co prawda nie dla mieszkańców Częstochowy i okolic, zjawisko pogodowe dopiero miało nadejść.

 

Przebudowa dróg

W mieście trwała naprawa dróg. W związku z zakończeniem robót w III Alei zarząd miasta przystąpił do gruntownej reparacji starego asfaltu na I i II odcinku. Wskutek tego wstrzymano ruch w II Alei po stronie numerów nieparzystych, jak również na ul. Śląskiej od II Alei do ul. Waszyngtona.

Także w powiecie częstochowskim zapowiedziano poprawę stanu jezdni. 18 lipca 1934 roku w „Gońcu Częstochowskim” podano komunikat, że Ministerstwo Komunikacji przystąpi do reparacji i w najkrótszym czasie odda je do użytku publicznego. Ulepszona miała być szosa na odcinku Będzin – Częstochowa, szczególnie pod oboma miastami. Miał posiadać nawierzchnię z doskonałego materiału, jakim jest klinkier.

 

 Śmierć Wielkiej Uczonej

4 lipca 1934 roku w Passy zmarła wielka polska i francuska uczona prof. Maria Skłodowska-Curie. Urodziła się 7 listopada 1867 roku w Warszawie jako najmłodsza córka pedagoga Władysława Skłodowskiego i Bronisławy. Po ukończeniu III gimnazjum żeńskiego w tym mieście w 1891 roku wyjechała do Paryża, gdzie ukończyła Uniwersytet Paryski – Sorbonę. Tam poznała prof. fizyki Piotra Curie, którego poślubiła w 1895 roku. Razem z mężem badali magnetyczne właściwości stali, następnie sama, później z małżonkiem, zajęła się badaniami nad promieniotwórczością pierwiastków, szczególnie uranu. W 1898 roku odkryli dwa nowe pierwiastki promieniotwórcze: polon i rad. Za odkrycie zjawiska promieniotworczości wraz z Henri Becquerelem w 1903 roku małżeństwo dostało Nagrodę Nobla. Po śmierci męża w tragicznym wypadku w 1906 roku objęła po nim katedrę fizyki na Sorbonie. W 1911 roku samodzielnie otrzymała drugą Nagrodę Nobla za odkrycie pierwiastków promieniotwórczych polonu i radu. W czasie I wojny światowej wraz z córką Ireną zorganizowała korpus ciężarówek wykonujących zdjęcia rentgenowskie rannym żołnierzom frontowym. Nie zapomniała o Polsce, doprowadziła do otwarcia w 1932 roku w Warszawie Instytutu Radowego. Pochowana początkowo z mężem w Sceaux, w 2005 roku prochy małżeństwa Curie zostały przeniesione do paryskiego Panteonu, co w sposób dobitny uwydatniło wkład tej wspaniałej Polki w francuską i światową naukę.

 

 Wielka Powódź

Wspomniano wcześniej o katastrofalnym zjawisku pogodowym. W dniach od 13 do 17 lipca 1934 roku trwały długotrwałe opady deszczu szczególnie w dorzeczu Dunajca i Wisły, zginęło ponad 100 osób, a tysiące budynków zostało zniszczonych. Powódź objęła dorzecza Dunajca, Raby, Wisłoki i Skawy, a fala kulminacyjna dotarła do Warszawy. Zalanych zostało 1260 km² powierzchni, zginęło ponad 100 osób, zniszczonych zostało 22059 budynków, 167 km dróg i 78 mostów. Wiele miejscowości w Małopolsce, jak Tarnów-Mościce, Tuchów, Szczawnica, zostały zalane, a woda porywała budynki i zwierzęta. Zniszczone zostały domy, budynki gospodarcze, drogi, mosty i infrastruktura. Władze podjęły działania mające na celu pomoc powodzianom, ale sytuacja była bardzo trudna i usuwanie skutków zajęło wiele lat. W celu zapobieżenia podobnym tragediom w przyszłości w pobliżu Tarnowa, w Rożnowie, zbudowano zbiornik retencyjny na Dunajcu. Wielka powódź z 1934 roku była jedną z najdotkliwszych katastrof naturalnych w międzywojennej Polsce.

 

Sytuacja w Niemczech

Tymczasem w Niemczech trwało usprawiedliwianie rzezi, którą Adolf Hitler zgotował swoim towarzyszom z SA i ostatnim opozycjonistom. Jak podawały gazety, zginęło 241 osób. 1 lipca 1934 roku w rozkazie do armii minister obrony III Rzeczy Werner von Blomberg sławił Adolfa Hitlera, który „z żelazną stanowczością i bezprzykładną odwagą zaatakował i rozgromił zdrajców i spiskowców”, za co „Wehrmacht, jako obrońca całego narodu, daleki od walk wewnątrzpartyjnych, okaże mu wdzięczność swoim oddaniem i wiernością”.

3 lipca zebrał się parlament niemiecki Reichstag, przegłosował ustawę o nadzwyczajnej obronie państwa, co ciekawe nowe prawo działało wstecz, dzięki czemu Adolf Hitler mógł zalegalizować wszystkie morderstwa podczas „nocy długich noży”. W jednym zwięzłym paragrafie ustawa stanowiła, że „środki powzięte 30 czerwca oraz 1 i 2 lipca dla stłumienia zdrady stanu i zdradzieckich ataków na państwo są, jako konieczne, dla nadzwyczajnej obrony państwa, legalne”. Dzień później Adolf Hitler spotkał się z prezydentem III Rzeczy marszałkiem Paulem von Hindenburgiem i przedstawił mu własną wersję wydarzeń.

13 lipca kanclerz wystąpił w Reichstagu, powiedział, że „Rebelie likwiduje się według odwiecznego żelaznego prawa. Jeśli ktoś zrobi mi zarzut i zapyta, dlaczego nie odwołałem się do normalnej drogi sądowej, to mogę tylko odrzec: w tamtej godzinie to ja byłem odpowiedzialny za los narodu niemieckiego i dlatego zostałem najwyższym sędzią narodu niemieckiego. Wydałem rozkaz rozstrzelania najbardziej winnych zdrady i kazałem wypalić do żywego mięsa wrzody zakażające nas od wewnątrz i przenoszące truciznę z zagranicy”. Te słowa przeraziły nawet obserwujących hitleryzm za granicą niemieckiego państwa.

Po „nocy długich noży” führer wydał rozporządzenie, w którym wynagrodził najbardziej aktywnych zbrodniarzy: „W uznaniu wielkich zasług SS (Schutzstaffel – Oddział Ochronny), a szczególnie w związku z wydarzeniami 30 czerwca 1934 roku podnoszę tę formację do rangi samodzielnej organizacji w NSDAP (Nationalsozialistische Deutsche Arbeiterpartie, partii hitlerowskiej – RS). Reichsführer SS został podporządkowany w ten sposób bezpośrednio, podobnie jak szef sztabu SA (Sturmabtelung – Oddziały Szturmowe) najwyższemu zwierzchnikowi SA (czyli Adolfowi Hitlerowi). Szef sztabu SA i Reichsführer mają więc w hierarchii partyjnej tę samą nazwę Reichsleitera”.

 

 Zabójstwo kanclerza Austrii

Wydarzenia w Niemczech przyniosły w niecały miesiąc później zbrodnię w Austrii. 25 lipca 1934 roku miał miejsce zamach na kanclerza Engelberta Dollfussa. Grupa austriackich nazistów, przebranych w mundury, wtargnęła do Kancelarii Federalnej w Wiedniu, aby dokonać zabójstwa. Polityk został postrzelony i zmarł w wyniku odniesionych obrażeń. Zamach był częścią szerszej próby puczu mającej na celu przejęcie władzy w Austrii, ale nie powiódł się. Nad Europą zaczął rozpościerać się duch nazizmu.

Robert Sikorski

 

Podziel się: